Chwilę przed powrotem mężczyzn, Peter wymienił parę zdań z Wdową. Unikał tematu choroby jak ognia, mimo tego, że prędzej czy później i tak to pytanie padnie.
"A właśnie, Pete" zagaiła "Jak tam Twoje biodro? Lepiej już?" uśmiechnęła się pokrzepiająco.
"Tak, tak, już prawie zagojone" nadciągnął trochę prawdę, by uspokoić Natashę "Tony mi je rano opatrzył" uśmiechnął się lekko i położyła mu dłoń na ramieniu. "Nawet nie wiesz, jak się cieszę. Robiliście już badania? Bo wiesz, może to była tylko sprawa jakiejś trucizny czy coś, a skoro tkanki się goją" spytała, przekręcając głowę w bok.
"Nie, ale obiecałem Tony'emu, więc..." w tym momencie do pomieszczenia weszło dwoje rosłych mężczyzn, których Natasha rozpoznała niemal od razu. Peter przyglądał im się z zaciekawieniem, domyślając się kim są przybyli goście. W końcu widział ich na różnych telebimach czy bilbordach w mieście. Steven w rzeczywistości był przystojniejszy, ale... było w nim coś, co nie pasowało do cnotliwego żołnierza Ameryki.
Oczy.
Jakieś... inne. Najwyraźniej Natasha również zobaczyła zmianę w swoim dawnym przyjacielu. Nawet nie patrzyła na drugiego gościa, który intensywnie wpatrywał się w młodszego chłopaka przy jej boku. Oczy Rogersa emanowały czymś zupełnie do niego niepodobnym. Wcześniej jego głębokie niebieskie spojrzenie było ciepłe, potrafiące wychwycić nawet najmniejsze kłamstwo czy zawahanie. Teraz te dwie rzeczy przykryte były wyższością i bezdusznością. Rzucał Peterowi i Natashy zimne, płytkie spojrzenia, lustrując ich od nóg do głów. Chłopak musiał przyznać, że jeśli chodzi o sylwetkę - mogli bez problemu ze sobą konkurować. Kapitan miał jedynie szersze ramiona i był wyższy od każdego w tym pomieszczeniu. Podobne zdanie miała Natasha, która zauważyła to złośliwe patrzenie na Petera.
"Cześć Steven" przerwała dość niezręczną ciszę, łapiąc z ex-przyjacielem kontakt wzrokowy "Witaj, Thorze" skinęła lekko głową na gościa z uśmiechem.
"Witaj, Natasho" Bóg uśmiechnął się szczerze "Rad jestem, że jest mi dane ponownie Cię spotkać" powiedział i wyprostował klapy swojej marynarki. Nigdy nie lubił się wyróżniać, a szczególnie wśród Asgardczyków, więc zdecydował się na prosty, czarny garnitur bez żadnych dodatków, prócz zegarka na lewym nadgarstku. Jego kochanek wybrał garnitur o podobnym kroju. Jedynie różnił się kolorem, którym w tym wypadku była szarość.
"Tak, witajcie" odpowiedział po chwili Steven, z dobrze krytą złośliwością za lekkim uśmiechem i znów przenosił wzrok na chłopaka, który lekko odsunął się od Natashy. Nie bał się - w końcu Tony był tuż obok, a on również potrafi się bronić. Patrzył hardo w oczy byłego żołnierza. Ten za to, obszedł go dookoła, patrząc na niego z lekką kpiną, co cały czas rejestrowała już podminowana Natasha. W duchu była dumna z chłopaka, że nie ugiął się pod lodowatym spojrzeniem, tylko odpowiadał tym miłym i uprzejmym z lekkim uśmiechem na ustach.
"Doceniam to Kapitanie, ale niestety" poprawił teatralnie spadający na jego czoło kosmyk "Tak się składa, że jestem zajęty" spojrzał mu w oczy, błyskające piorunami.
Natasha prychnęła, tłumiąc głośny śmiech. To co zdziwiło Petera, to to, że Thor razem z nią zakrywał wykrzywione w uśmiechu usta. Chyba go polubi.
Po uspokojeniu się tej dwójki, ciszę przerwał Rogers.
"My się chyba nie znamy" wyciągnął silną dłoń w stronę chłopaka "Rogers, Steven".
Peter uśmiechnął się półgębkiem.
Nie tym razem, pomyślał Peter.
Uścisnął pokrzepiająco dłoń mężczyzny, a czując narastający ucisk na środkowej części dłoni, odwdzięczył się tym samym. Wyraz twarzy Steven'a mówił sam za siebie.
Natasha ostatkami sił powstrzymała kolejny wybuch śmiechu, gdy zauważyła jak skóra dłoni Rogersa pobielała w uścisku pajęczego herosa. Thor za to podnosił jedną brew, przypatrując się niecodziennej sytuacji. W końcu kto uzna za normalne to, że znalazł się ktoś, kto dorównuje - o ile nie przewyższa - siłą byłego Avengera, super żołnierza Ameryki, który potrafi podnieść nawet tonę?
"Peter Parker. Miło mi" odpowiedziała kulturalnie i z uśmiechem chłopak, i wypuścił silną dłoń z uścisku. Wyciągnął dłoń w stronę lekko zaskoczonego Thora, który po chwili różnisz wysłał mu ciepły uśmiech. Również uścisnął jego dłoń.
"Thor Odinson. Mi również jest miło Cię poznać, Peter". Zapadła dłuższą cisza, którą postanowił przerwać Steven.
"Pięknie wyglądasz, Nat" powiedział do kobiety "Gdzie się podziewa reszta naszych znajomych?" spytał, omijając spojrzeniem Petera.
"Za chwilę będą, Tony z Clintem są... O, jesteście" zwróciła się do zmierzających w ich kierunku wcześniej wspomnianych mężczyzn. Tony wyciągnął z wewnętrznej kieszeni marynarki opalizujące okulary przeciwsłoneczne i wsunął je na nos.
Gdy tylko przekroczył próg pomieszczenia, złapał kontakt wzrokowy z Rogersem. Peter, mimo okularów na jego nosie domyślał się jakie spojrzenie, wysyła swojemu byłemu Tony. Clint natomiast popatrzył na Natashę, która zrobiła ledwo zauważalny grymas na twarzy, przekazując mu, że to spotkanie może się dobrze nie skończyć.
Obydwoje podeszli do swoich drugich połówek. Clint splótł jego dłoń z tą Wdowy, a Tony objął chłopaka w talii. Przeciągnął wredny wzrok Kapitana i wprost na jego oczach dał chłopakowi czułego buziaka w policzek. Drugą dłonią poprawił jego niesforny kosmyk włosów. Spojrzał na Steven'a, patrzącego na niego z lekkim mordem w oczach. Ignorując go na chwilę wyciągnął dłoń do podwójnie już zdziwionego Thora, który przyjacielsko uścisnął jego dłoń. Wymienili szerokie uśmiechy, tak samo jak Odinson z Clintem.
"Cześć, stary" łucznik wysłał mu krótki uśmiech. Barton nie przywitał się z Rogersem. Wolał zostawić nadchodzące wydarzenia bez swojej ingerencji.
"Oh, gdzie moje maniery" wysłał Steven'owi złośliwe spojrzenie i objął chłopaka na wysokości bioder, jedną dłoń kładąc na jego brzuchu "Wy się chyba nie znacie, prawda?" popatrzył na swojego ukochanego, który trochę bał się tego, co może się dzisiaj stać.
"Tony, proszę nie zaczynaj..." ostatnie trzy słowa mruknął pod nosem na tyle cicho, by usłyszał go geniusz i ewentualnie Natasha z Clintem.
"Kochanie to urocze, że się o mnie martwisz, ale jestem już duży" zwrócił się do Petera z lekkim uśmiechem, na co ten przewrócił oczami. Zanim zdążył dokończyć wypowiedź, przerwał mu lodowaty głos Kapitana, który mierzył go teraz odrażającym wzrokiem.
"Żartujesz, prawda?" Tony pokręcił przecząco głową. "Teraz bierzesz się za młodych? Ile on ma lat? 20? 25?"
"Oj, kochany, wiem, że masz ego wyższe ode mnie, a to już wybitne osiągnięcie, ale myślę, że nie powinno to w tej chwili zaprzątać twojego sędziwego wiekiem umysłu. Zresztą, jak będziesz chciał się dowiedzieć, to i tak się dowiesz." zsunął dłoń i ścisnął lekko pośladek chłopaka, na co ten syknął cicho. Odebrał nienawistne spojrzenie Rogersa.
"Tony, proszę, to boli..." powiedział Peter powstrzymując zbierające się w kącikach oczu łzy. Wszyscy, łącznie ze Starkiem popatrzyli na niego niego z niezrozumieniem, jednak wyżej wspomniany, gdy zorientował się o co chodzi chłopakowi prędko zabrał dłoń z jego pośladka.
"Przepraszam, skarbie" nachylił się do jego ucha i mruknął troskliwie. Natasha chyba różnisz domyśliła się o co chodzi, ponieważ przytkała twarz dłonią, udając, że poprawia kosmyki wokół jej twarzy, by ukryć czerwień na policzkach.
Steven prychnął cicho, przyglądając się reakcji młodszego. Zerknął kątem oka na patrzącego na nich z lekkim zmieszaniem, ale i uśmiechem - Thora.
Lekko poruszył głową, zwracając na siebie uwagę kochanka. Wysłał mu pytające spojrzenie, a Odinson odpowiedziała mu tym samym. Steven machnął lekko ręką, wracając do tematu nowej pary.
"Czyli jesteście... parą, tak?" zapytał patrząc to na Starka, to na młodszego i uśmiechnął się wrednie.
"Owszem, jesteśmy" przeczesał palcami włosy młodszego chłopaka "Pamiętasz... jak mówiłeś, że nie znajdę lepszej osoby od Ciebie? I będę błagał byś do mnie wrócił?" zapytał charakterystycznym dla siebie tonem "Otóż znalazłem. Stoi przed Tobą. I zapewniam Cię, wygrywa z Tobą pod KAŻDYM względem" zaakcentował mocno przedostatnie słowo. Złączył swoją dłoń z tą chłopaka.
"Jeszcze tego pożałujesz" wysyczał przez zaciśnięte zęby Steven.
"Co będzie następne? Nastolatkowie? Dzieci?" zapytał szydzącym tonem, wpatrując się gniewnie w ciemne okulary geniusza. Kryły się oczy, w które niegdyś mógł patrzeć dniami i nocami. Teraz, nie czuje nic oprócz wstrętu do nich.
Stark zsunął powoli okulary, ukazując oczy harde, bez najmniejszego śladu urazy.
"Naprawdę myślisz, że mnie złamiesz?" zapytał retorycznie "Za późno, Rogers" syknął. Steven zrobił mały krok a przód, patrząc w jego tęczówki. Zerknął jeszcze na chłopaka, który lekko odsunął się od Starka.
"Twój ukochany ma zadziwiająco dużo siły, jak na młodego chłopaka. Zacząłeś eksperymenty na ludziach?" spytał z kpiną.
"Zmienił byś zdanie widząc co chowa pod tym garniturkiem" zażartował Stark, na co Clint z Natashą cicho się zaśmiali.
"A może to Nowy? Za naszych czasów romanse w środku drużyny były niemiłe widziane" powiedział do Starka.
"Świat idzie do przodu, panie szlachetka" sarknął Tony. "Po prostu jest geniuszem i przechodzi szkolenie".
Peter zerknął na Starka, starając się przekazać mu w spojrzeniu pytanie: powiedzieć im? Stark po części domyślił się od co chodzi chłopakowi, ale nie był pewny, czy ujawnianie jego drugiej tożsamości to dobry pomysł. Odpuścił.
"Po części masz rację" powiedział Peter, odchrząkując "Mam pewne... zdolności, ale chyba zdążyłeś się o tym przekonać" uniósł wrednie kącik ust, zerkając na dłoń Rogersa.
"Wiedziałem" mruknął pod nosem Rogers.
"O, a to już nowość" odpowiedział Stark. Zapadła cisza, a napięcie między Starkiem i Rogersem wręcz emanowało gniewem.
"Może usiądziemy?" zapytała Natasha, mierząc ich przenikliwym wzrokiem "Ale bez wydrapywania oczu".
Goście jak pierwsi usiedli w rozłożystej kanapie przy niskim stoliku. Sofa byś trzyosobowa, więc wolne miejsce na brzegu obok Thora chciał zająć Petera, ale Tony złapał go za nadgarstek. Pociągnął go w dół na fotel i usadził na swoich kolanach bokiem. Objął go w talii ramionami, a chłopak oparł tył głowy o jego bark.
"Herbaty? Kawy?" zapytała szybko Natasha, siadając z Clintem na dwuosobowen sofie, stojącej obok.
"Kawa" odezwało się kilka głosów.
"Czyli tak..." pokazywała dłonią na każdą osobę z osobna, pytając o napój. Steven, Thor i Stark przytaknęli.
Natasha zniknęła w odległej części kuchennej salonu.
"Clint! Chodź na chwilę, potrzebuję pomocy przy kawach" zawołała go Natasha, oczywiście kłamiąc. Po prostu chciała, by był z nią, nie z nimi. Barton przeprosił swoich towarzyszy i ze skrytym uśmiechem ulgi na ustach udał się do Natashy. Zapadła chwila ciszy. Znowu.
"Ja... przepraszam na chwilę" powiedział Peter i udał się rzadko używanym skrótem do windy, która zaprowadziła go na właściwe piętro. Nie obchodziło go, że opuszcza kolację. Działał pod wpływem bardzo dziwnego impulsu, który mówił mu, że musi tam iść, zrobić to nie dla siebie - dla Tony'ego.
Wyszedł z szybu i od razu udał się do gabinetu Cho. Zapukał dwa razy. Usłyszał głośne 'proszę', więc nacisnął klamkę. Helen siedziała za swoim przeszklonym biurkiem, popijając kawę i przeglądając zapewne jakieś dokumenty medyczne. Podniosła wzrok na bladego i szybko oddychającego chłopaka. Była trochę zaskoczona, w końcu miał na sobie wieczorowy garnitur.
"Goi się" powiedział tylko, bo nie mógł zdobyć się na powitanie "Chciałem spytać o badania".
Helena z lekkim uśmiechem wskazała mu fotel przed sobą. Chłopak usiadł w nim i czekał na odpowiedź od szukającej czegoś w bazie danych kobiety.
"Musimy wykluczyć obecność trucizny w organiźmie i ewentualnie potwierdzić chorobę" powiedziała, widząc, że chłopaka ten temat już nie razi.
"Jakie te badania?" zapytał.
"Wystarczy pobranie krwi i jeszcze jedno, ale ma dość skomplikowaną nazwę, więc..." zamyśliła się na chwilę, patrząc w jego kartę choroby "Oczywiście bez ingerencji w organizm czy procesy życiowe. Przy pobieraniu krwi może trochę szczypać. Wyniki krwi będą od razu, ale na drugie badania będziemy musieli trochę poczekać, bo masz inny organizm niż zwykli ludzie" wytłumaczyła mu. "Kiedy chcesz zrobić badania?"
"Emm... teraz?" powiedział "O ile mogę" poprawił się.
"Dobrze, chodź" skinęła głową, a chłopak zamyślił się.
"Ale ja jadłem dzisiaj" pamiętał, że gdy był mały i pobierano mu krew, nie mógł jeść od rana.
"To nic. Technologia poszła do przodu, a szczególnie w tej wieży" powiedziała. "Krew możemy pobrać od razu. Na drugie badanie przyjdziesz jutro rano" zaprowadziła go do sali obok.~
Niesprawdzane★ 1863 słowa :D
CZYTASZ
𝐖𝐞'𝐫𝐞 𝐍𝐨𝐫𝐦𝐚𝐥𝐥𝐲 𝐊𝐢𝐥𝐥𝐞𝐫𝐬 ~ 𝐒𝐭𝐚𝐫𝐤𝐞𝐫
FanficMiliarder, człowiek ze stali. Przez wielu uznawany za najbardziej egoistycznego dupka na świecie. Jednak pod żelazem, garniturem i kontrowersyjną osobowością skrywa się ktoś inny. Tak odmienny i ludzki. Po zerwaniu ze Steven'em Rogersem w jego ży...