Budzi mnie rażące światło. Przez moment nie potrafię przyzwyczaić wzroku, ale po kilku minutach odzyskuje ostry obraz. Rozglądam się po pomieszczeniu, którym jest o dziwo pokój Chrisa, który z resztą siedzi na krześle obok łóżka.
-Mia - na jego twarzy widzę wyraźną ulgę. Przesiada się obok mnie po czym gładzi mój policzek - tak strasznie się martwiłem.
-Żyje - wywracam oczami mając dość tej nadmiernej troski - jak się tu znalazłam?
Widzę, że Chris ma ochotę mnie ostro opieprzyć za bezmyślność, ale zaciska tylko szczękę odwracając wzrok na szarą ścianę oblepioną naszymi zdjęciami.
- Przeniosłem Cię - wsuwa się pod pościel tym samym przeciągając moje obolałe ciało na jego klatę - ten gościu - mocniej zaciska ramiona na moich plecach co przynosi mi delikatny dyskomfort - to jakiś totalny kretyn! Miał do mnie wąty o to, w sumie to o wszystko. Że za wolno idę albo niewystarczająco dobrze Cię trzymam - parodiuje niski głos nieznajomego - i kiedy kazałem mu się odwalić powiedział, że teraz nie jesteś bezpieczna.
Unoszę głowę zerkając na Chrisa. Nie będę bezpieczna? O co tu chodzi? Przecież odepchnęłam go tylko spod samochodu jakiegoś pijaka albo wariata. Cała ta sytuacja zaczyna mi bardzo nie pasować.
- I, że mam na ciebie uważać po czym włożył ci do spodni kartkę z numerem, w razie gdyby coś się działo masz do niego zadzwonić po czym sobie poszedł - kończy głośno wzdychając.
- Jak myślisz o co mogło mu chodzić? - podpieram się na łokciach, które swoją drogą trochę szczypią. Pewnie je zdarłam kiedy wpadłam w te krzaki.
- Nie wiem, to jakiś kompletny wariat! - teraz nie panuje nad sobą, wyrzuca ręce w górę omal zrzucając mnie z jego klaty - i jeszcze tak jakoś dziwnie na ciebie patrzył, tak... No nie wiem jakbyś była jakimś mega drogim samochodem.
- Chris wydaje mi się, że za dużo wczoraj wypiłeś - parskam nie wierząc w brednie, które mi sprzedaje. I co to za porównanie do cholery? Ja do samochodu?
- Co? Jak zobaczyłem ten samochód to momentalnie wytrzeźwiałem, a po za tym gdyby ten gościu był normalny to nie siedział by teraz w samochodzie i nie obserwował mojego domu – unosi jedną brew ostentacyjnie wzdychając.
-Co?! - podrywam się z łóżka i biegiem docieram pod okno.
Rzeczywiście kilka domów dalej stoi czarne Mitsubishi , a o jego maskę opiera się ten sam chłopak, którego wczoraj uratowałam. Zauważam dym więc najprawdopodobniej pali. O co w tym wszystkim do cholery chodzi? O nie, ja tak tego nie zostawię. Jeżeli mam spokojnie spać muszę to wszystko wyjaśnić.
-Chris daj mi jakąś twoją bluzę - nie odrywam wzroku od szyby tylko podążam nim za nieznajomym.
- Po co? Znaczy no nie ma problemu, ale ..- przerywam mu.
- I spodnie z mojej półki, proszę.
Mam swoją półkę u Chrisa. Z racji tego, że często u niego nocuje i nie zawsze zbieram ze sobą ciuchy. Natomiast jego ubrania zajmują niemal połowę mojej szafy. Kto jak kto, ale Chris uwielbia się stroić.
-Już - pościel szeleści.
Po chwili Chris wyciąga rękę z ubraniami w moją stronę. Narzucam na siebie spodnie uprzednio zdejmując z siebie te z wczoraj. Moje kolana są pozdzierane, na biodrze mam długą prostopadłą kreskę, a na boku szeroki opatrunek. Musiałam zahaczyć o gałąź. Wciągam zieloną koszulkę w spodnie po czym narzucam na siebie bluzę.
- Jestem strasznie rozczochrana? - odwracam się przodem do niego.
- Nie- nie szczerze się uśmiecha.
CZYTASZ
I will always protect you (W TRAKCIE KOREKTY)
Teen FictionŻycie Mii White nie należy do lekkich. Ciągła nieobecność zapracowanego ojca ,nie małe konflikty z matką i ból po stracie rodzeństwa ciążą nad jej głową nie pozwalając by choć jeden dzień jej życia był spokojny. I kiedy dziewczyna myśli że jej życi...