Rzuca papierosa na ziemię i przydeptuje go butem. Rusza przed siebie żwirową ścieżką wprost za garaż domu Nate'a. Jest przy tym tak bezszelestny, że naprawdę zaczynam wierzyć w to, że jest zawodowcem. Kiedy znajdujemy się za domem Alex zerka w okno. Nie wiem czy nam coś grozi więc jestem poddenerwowana.
-Spokojnie – odwraca się do mnie – w pokoju obok chodzi telewizor więc wszystko jest pod kontrolą.
-Jesteś pewny ? - nerwowo rozglądam się po okolicy, ale nic nie wzbudza moich podejrzeń.
-Na 100 %, ale jeśli chcesz wejdziemy piwnicą. Tak ewentualnie zaskoczymy napastnika.
-Okej - na drżących nogach schodzę schodkami do wejścia. Kiedy brunet pcha drzwi, a do moich uszu dociera dźwięk telewizora i rozmowy oddycham z ulgą. Wspinamy się po schodkach do głównych drzwi prowadzących na parter. Nate musi mieszkać z co najmniej trójką dodatkowych osób, ponieważ zauważam, że na wieszakach obok blatu wiszą cztery kubki z różnymi imionami. W domu królują kremowe ściany i ciemne meble. Wchodząc do kuchni prawie potykam się o stojący na samym środku od wejścia stołek. Po prawej stronie ciągnie się blat zakończony tuż przy wejściu do kuchni. Nad blatem wiszą szafki, a nad nimi granatowy, stary zegar. Po lewej stronie stoi stół zawalony mnóstwem opatrunków. Alex chwyta moją rękę ciągnąc mnie przez długi korytarz aż do salonu. Ściany są pomalowane na szaro. Ogromne drzwi balkonowe zasłania długa, biała firana. Po prawej stronie stoi kolejny stół z 12 krzesłami zaś po lewej stronie meblościanka, a przed nią ogromna skórzana kanapa, na której leży prawdopodobnie Nate.
-Stary co z tobą ? - Alex zbija z nim żółwika po czym siada na małym stoliku. Ja nadal stoję w wejściu rozglądając się po pomieszczeniu.
-Bywało gorzej – śmieje się. Rzeczywiście nie wygląda najlepiej. Jego ciemne włosy są rozsypane na poduszkę , ma rozwaloną brew tak samo jak wargę, a podkrążone granatowe oczy wpatrują się we mnie z bystrością. Muszę przyznać, że mimo tych ran nadal jest przystojny, ale nie tak jak Alex. Jego uroda jest delikatniejsza. Ma rozbudowane ramiona z widocznymi żyłami, widać też po nim, że sporo ćwiczy. Ciemna koszulka opina jego klatę, a długie, czarne rurki koszmarnie chude nogi.
-Nie chrzań – głos bruneta odrywa go od patrzenia w moje oczy.
-To ona ?
-We własnej osobie – zerkają na siebie porozumiewawczo, okej to wcale nie jest dziwne.
-Jestem Nate– wyciąga w moją stronę pokiereszowaną dłoń cicho wzdychając.
-Mia – ściskam jego chłodną dłoń lekko się uśmiechając. W tym czasie Alex wychodzi do kuchni zostawiając nas samych. Co zaskakujące nie czuję się nieswojo, ciemnowłosy ma to do siebie, że swoją aurą potrafi niwelować zakłopotanie.
-Dlaczego ten sukinsyn zawsze musi mieć takiego farta ? - krótko się śmieje.
-Nie rozumiem – zerkam na niego podejrzliwie.
-Ktoś chce go zabić. Nie dość, że uchodzi z tego bez ani jednego zadrapania to jeszcze ratuje go taka laska – puszcza mi oczko, a ja niekontrolowanie wywracam oczami. Kolejny Alvaro.
-Nie zapędzaj się przyjacielu – jak spod ziemi Alex wyrasta tuż za moimi plecami, czuję jego oddech na szyi i znowu odczuwam to dziwne uczucie. Kompletnie nie mogę skupić się na tym o czym rozmawiają. Wsłuchuję się w miarowy oddech łaskoczący delikatną skórę na mojej szyi.
- Gdzież bym śmiał – Nate roześmiewa się głośno. Zadziwia mnie to z jaką łatwością przychodził mu śmiech. Alex od zawsze nie okazywał żadnych emocji, a jeżeli już to tylko te z półki „postrach i groza", za to Nate pokazuje je na każdym kroku. Kipi od niego pozytywna energia i coś w rodzaju lekkości dzięki, której od razu się go lubi.
CZYTASZ
I will always protect you (W TRAKCIE KOREKTY)
Teen FictionŻycie Mii White nie należy do lekkich. Ciągła nieobecność zapracowanego ojca ,nie małe konflikty z matką i ból po stracie rodzeństwa ciążą nad jej głową nie pozwalając by choć jeden dzień jej życia był spokojny. I kiedy dziewczyna myśli że jej życi...