Budzi mnie dzwonek do drzwi . Z ogromną niechęcią wyswabadzam się z cieplutkiej pościeli . Wsuwam na nogi czarne , puchate klapki i Opatulam się ciaśniej swetrem po czym idę otworzyć . Kiedy otwieram drzwi zamieram widząc w nich Willa . Stoję tak jeszcze przez dobre kilka minut nie dowierzając temu co widzę . Will - mój starszy o zaledwie 5 lat brat wyprowadził się od razu po 18 urodzinach do babci mieszkającej dwa stany dalej . Od tego czasu nie odezwał się do mnie ani razu . Nawet nie napisał jednego głupiego SMS'a z wiadomością dlaczego albo nawet , że w ogóle zamierza się wyprowadzić . Zostawił mnie samą z tym wszystkim , nie pokwapił się nawet żeby dać znak życia , a teraz stoi w moich drzwiach jak gdyby nigdy nic . Moje życie jest ostro popieprzone .
-Cześć - w jego oczach widzę ogromny ból , ale nie rusza mnie to , sama nie czuję się lepiej - mogę wejść ?
Przez chwilę zastanawiam się co mam zrobić . Okropnie za nim tęsknię i jednocześnie okropnie nienawidzę go za to co zrobił . Ale potrzebuje go teraz jak nikogo innego . Odsuwam się kilka kroków do tyłu żeby mógł przejść .
Wydoroślał . Z wcześniejszego chuderlawego , pryszczatego i nieśmiałego licealisty grającego w multum gier komputerowych zrobił się z niego prawdziwy mężczyzna . Przybrał na wadze , dorobił się niezłych mięśni , młodzieńczy trądzik zniknął pokazując cholernie przystojnego i pogodnego chłopaka . Tylko jego oczy , zdradzały to jak bardzo był zmęczony .-Napijesz się czegoś ? - mój głos przypomina darcie ścierki . Nocny płacz wdał się we znaki .
-Jesteś chora ? - niespodziewanie przykłada rękę do mojego czoła , drżę .
-Nie - cofam się o krok do tyłu .
-Hej .. co jest ? - widzę to jak miota się w tej całej popapranej sytuacji . Mi wcale nie było lżej.
-Dlaczego nie dawałeś żadnego znaku życia ? Zostawiłeś mnie samą w tym popapranym domu i ani razu się nie odezwałeś . Zostawiłeś mnie chociaż doskonale wiedziałeś o tym , że nie pogodziłam się jeszcze ze śmiercią Sel - w moich oczach gromadzą się pierwsze łzy - dlaczego tak łatwo o mnie zapomniałeś ?
-Mia to nie tak , daj mi to wytłumaczyć - powoli podchodzi do mnie w oczekiwaniu na moją reakcję - nie miałem innego wyjścia .
-Jak to nie miałeś innego wyjścia ? - marszczę brwi - to sprawka matki tak ?
-Poniekąd - głos mu się łamie - miałem ogromne kłopoty . Pamiętasz jak byliśmy na imprezie tuż przed moim wyjazdem ?
-Pamiętam , a co to ma do rzeczy ? - siadam na kanapie , Will siadał od razu po mnie .
-Tuż po twoim wyjściu , Max i Cody wpadli na pomysł żeby przenieść się do innego klubu . Nie myślałem , że znajdziemy się akurat w tym klubie - kryje twarz w dłoniach - pamiętasz Kevina ? Jego ojciec pracował w Deadshot , stał tam na bramce więc weszliśmy bez większych trudności . Piliśmy bez umiaru , w końcu podeszło do nas trzech chłopaków . Wypiliśmy kilka kolejek aż jeden z nich zaproponował zakład . Prosta sprawa , zwykły zakład o laskę . Nie myślałem jednak , że podstawili nam kogoś od siebie . Przegrałem zakład dodatkowo narażając was na niebezpieczeństwo . Oni należeli do tych , których trzeba się bać . Chcieli kogoś z was w zamian za tą laskę , jak się domyślasz chcieli ciebie . Błagałem ich żeby zostawili was w spokoju , a wtedy zażądali pieniędzy . Część załatwił Max , część Cody , ale nadal brakowało . Aż w dniu , w którym wyjechałem zadzwonił jeden z nich . Powiedział mi , że zapłaci resztę pieniędzy pod warunkiem , że wyjadę i po żadnym pozorem nie będę kontaktował się z wami . Więc co mogłem zrobić ? Chciałem was chronić ... Chciałem chronić Ciebie ...
Przez dłuższą chwilę nic nie mówię. Mój mózg aż huczy od nadmiaru informacji . Muszę to sobie jakoś poukładać . Natychmiast !
-Muszę wyjść - zerkam na niego - muszę sobie to jakoś poukładać .
CZYTASZ
I will always protect you (W TRAKCIE KOREKTY)
Teen FictionŻycie Mii White nie należy do lekkich. Ciągła nieobecność zapracowanego ojca ,nie małe konflikty z matką i ból po stracie rodzeństwa ciążą nad jej głową nie pozwalając by choć jeden dzień jej życia był spokojny. I kiedy dziewczyna myśli że jej życi...