Przez cały tydzień zdążyłam rozpakować wszystkie rzeczy , a nawet odpocząć . Przez cały tydzień również nie chodziłam do szkoły , tata zadzwonił do wychowawczyni mówiąc , że dopadła mnie okropna grypa . Dzisiejsze sobotnie popołudnie postanawiam spędzić przed telewizorem , z paczką ciastek i kartonem soku . Wieści o mojej przeprowadzce rozniosły się w błyskawicznym tempie . Już w poniedziałek całe osiedle huczało od plotek . Z bólem serca muszę też przyznać , że do tej pory nie rozmawiałam z Chrisem . Nawet nie zadzwonił . Tata odwiedza mnie praktycznie co dwa dni . Na szczęście na weekend wyjeżdża gdzieś na kongres więc mam od niego wolne . Co do Alexa , jak niespodziewanie się pojawił tak niespodziewanie zniknął , bywa .
Około 22:00 wyłączam telewizor i szybkim krokiem maszeruje do sypialni . Tak jak przypuszczałam nie mogę zasnąć . Co raz częściej mi się to zdarza , tak samo jak myślenie o Wilsonie . Przekręcam się na drugi bok . Leżenie powoli zaczyna mnie irytować . Po 15 minutach kręcenia się z boku na bok wstaję i sięgam po leżący na szafce nocnej telefon . Trzy nieodebrane połączenia od nieznanego numeru . Przez głowę przebiega mi , że może to Alex , ale co on niby mógłby ode mnie chcieć ? To niedorzeczne . Wstaję z łóżka i powolnym krokiem zmierzam do kuchni . Lokuję wzrok w obrazie za oknem . Kilka samochodów miga w świetle ulicznych lamp , noc ma swój urok . Jakieś 5 minut później kiedy woda na herbatę prawie się gotuje słyszę rumor na klatce . Z braku zajęcia podbiegam do wizjera . Światło się świeci , ale nikogo nie zauważam . Zdążam odejść na kilka kroków kiedy do moich drzwi ktoś puka . Nie , nie mogę tego nazwać pukaniem – waleniem w drzwi owszem . Niepewnie podchodzę do wizjera . Ręce zaczynają mi się pocić , a serce przyspiesza bieg . Przez głowę przebiega mi myśl , że może to jakaś pułapka , ale równie szybko przypominam sobie , że nie jestem bohaterką żadnego filmu . Odsuwam lekko płytkę i przeżywam delikatny szok . Centralnie przed drzwiami stoi Alex . Przez moment mam ochotę parsknąć śmiechem , ale zaraz po tym dopada mnie ciekawość . Dopiero kiedy zaczyna krzyczeć na całą klatkę otrząsam się . Otwieram szerzej drzwi i zwinnym ruchem wciągam go do środka . Gdybym zwlekała najpewniej sąsiadka spod 16 zjawiła by się błyskawicznie wraz z eskortą policji .
-Co ty tu robisz ? - zamykam z powrotem drzwi na zamek .
-Ooo Mia – zatacza się prawie upadając na panele – fajnie , że jesteś . To twój dom ? - zaczyna kręcić się dookoła własnej osi , a ja przeczuwam , że zaraz upadnie . Tak jak się spodziewałam ląduje tyłkiem na panelach .
-Baranie – podchodzę do niego – to ty do mnie przyszedłeś , boże jak ty się mogłeś tak upić ?! - nie wiedzieć czemu zaczynam szturchać go za ramię , i o matko ! - Alex powiedz mi , że nie prowadziłeś w takim stanie – próbuję podnieść jego głowę i nakierować swój wzrok na mnie , ale jego rozbiegane źrenice uniemożliwiają mi z nim jaki kol wiek kontakt .
-Głupia jesteś ? - zaczyna chichotać – Nate mnie przywiózł . Wzdycham ze zrezygnowaniem . Jeszcze tego mi brakowało żeby jego kumple myśleli , że jestem kolejną naiwną dziewczynką . Brunet próbuje nieudolnie się podnieść , ale zamiast tego ponownie ląduje na podłodze . W końcu postawiam ruszyć się i mu pomóc .
-Nie trzep się tak tylko wstawaj – wkładam ręce pod jego pachy i próbuję go podnieść , ale jest cholernie ciężki – no już , pomóż mi – o dziwo coś do niego dociera i sam próbuje się podnieść . Kiedy stoi już w miarę prosto przerzucam sobie jego ramię na moją szyję i zaczynam prowadzić go w kierunku mojej sypialni .
-Ooo to ja rozumiem – rzuca z rozbawieniem – będziemy się bawić – pcham go na łóżko – lubię jak kobieta przejmuje inicjatywę .
Nawet teraz , upity i ledwo przytomny musi tak cholernie dobrze wyglądać . I tak na mnie działać .
CZYTASZ
I will always protect you (W TRAKCIE KOREKTY)
Teen FictionŻycie Mii White nie należy do lekkich. Ciągła nieobecność zapracowanego ojca ,nie małe konflikty z matką i ból po stracie rodzeństwa ciążą nad jej głową nie pozwalając by choć jeden dzień jej życia był spokojny. I kiedy dziewczyna myśli że jej życi...