5. πέντε

7.9K 276 20
                                    

Miłego czytania ;)

- Skarbie szykuj się. - to były pierwsze słowa jakie usłyszałam od mojego ojca, gdy wrócił do domu.

Czy ja o czymś nie wiem?

Odłożyłam chipsy na stół i udałam się do kuchni. Mój ojciec buszował w lodówce zapewnie poszukując czegoś do jedzenia. Tak, to zawsze nasza dwójką była największymi łasuchami.

- Nie rozumiem. - odezwałam się i usiadłam na krzesełku barowym.

- Jak to? Ethan ci nie powiedział? - odwrócił się na chwilę, upewniają się, że jestem poważna, ale zaraz wrócił do lodówki.

On ją kocha bardziej odemnie.

- A o czym miał mi powiedzieć? - zmarszczyłam brwi, biorąc do buzi winogrono.

- Właśnie tak można na niego liczyć. - wymamrotał pod nosem. Odwrócił się do mnie najwidoczniej nie znajdując nic sensownego do jedzenia. Oparł się blat dłońmi, a ja wzięłam kolejne winogrono do ust.

Pychotka.

- Chodzi o to, że idziemy na grilla do państwa Malików.

Zayn Malik?

- Ouu. Między innymi będzie ten ziomek co był tutaj wczoraj?

- To twój ziomek? - uniósł brwi do góry.

- O jeju tato tak się mówi. - przewróciłam oczami. - Mniejsza. Muszę tam iść? Szczerze mówiąc, to średnio mi się chce. - skrzywiłam się.

- Tak, Millie musisz. - powiedział twardo. Ohho, czyli żarty się skończyły. - Trisha na pewno się starała, a robiła to tak naprawdę dla ciebie. Wszyscy chcą cię w końcu poznać.

No jasne.

W sumie jak będzie tam ten przystojniak, to mogę iść.

- Dobra, luzik. Pójdę, w sumie to jakaś odmiana niż ciągłe siedzenie w domu. - przewróciłam oczami, schodząc z krzesełka.

- Millie. - powiedział ostrzegającym tonem. Ta, nie lubił jak przewracałam oczami i gdy wypominałam mu jak się o mnie "troszczy".

Odwróciłam się i poszłam do swojego pokoju.

***

Po około pół godziny byłam już gotowa na tego całego grilla. Ubrałam na siebie czarny kombinezon z długimi nogawkami i szerokimi ramiączkami i tego samego koloru szpilki ze szpicem. Zrobiłam lekkie loki na włosach i naturalny makijaż. Wyglądałam przyzwoicie.

Zabrałam swoją dużą, czarną torbę i wpakowałam do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Zeszłam na dół i oparłam się o szafkę w korytarzu, czekając na ojca.

Poczułam wibrację telefonu co oznaczało, że dostałam jakąś wiadomość. Wyjęłam urządzenie żeby zobaczyć kto to.

Nieznany:
Siemanko. Idziesz dzisiaj na grillku???!!!

Zmarszczyłam brwi zastanawiając się kto to mógł być.

Ja:
Kim jesteś?

Nieznany:
Jak to kim?! Mną.

Uśmiechnęłam się, domyślając się kto do mnie pisze.

Ja:
Jezu Ian to ty?

Nieznany:
Bingo maleńka. No to jak będziesz czy nie?! Bo ja tam wybieram się tylko dla ciebie.

Ja:
Jak ty tam będziesz, to chyba zrezygnuję.

Love doesn't choose! - Zayn Malik / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz