9. εννέα

7.5K 276 36
                                    

Miłego czytania :)

- Nie, nie wierzę. Żartujesz, prawda? - Cass zakryła usta dłonią, powstrzymując śmiech, ale ja byłam nadal całkowicie poważna.

- Nie, ja wcale nie żartuję. - przewróciłam oczami gdy dziewczyna wybuchła śmiechem, a wszyscy, którzy byli w kawiarni spojrzeli na nią jak na wariatkę.

- O boże dziewczyno, widzisz wiedziałam. Teraz chyba powinnam powiedzieć to słynne "a nie mówiłam". - odchyliła głowę do tyłu, próbując się uspokoić. Wzięłam filiżankę z kawą do ręki i wypiłam łyk kawy. - Nie no, przepraszam, że się śmieję, ale po prostu... Nie no ja nie mogę. - zachichotała i podkręciła głową.

- Jasne, super fajnie, ale to wcale nie jest śmieszne. Ani troszkę. Ja się właśnie wprowadzam do faceta, którego do cholery nie znam i który całe życie jest naburmuszonym. Cass, przecież ojciec zmusił mnie, żebym spędziła tym facetem resztę mojego życia. - jęknęłam i pociągnęłam za włosy.

Tak, dokładnie. Dzisiaj jest sobota, dzień w którym przeprowadzam się do mojego narzeczonego. Ojciec przysłał jakiś facetów, który zabiorą wszystkie moje rzeczy do jego domu. Nie mogłam na to patrzeć, więc stwierdziłam, że wyjdę gdzieś z Cass i w końcu jej o tym powiem, bo na razie nie miałam na to siły. Chyba sama musiałam się z tym oswoić. Tak naprawdę, to się nie oswoiłam, ale trudno, jakoś muszę przecież z tym żyć.

Z ojcem od naszej ostatniej rozmowy nie gadałam. Znaczy on chciał, ale ja nie i zlewałam go jak tylko mogłam.

Co prawda widziałam ból w jego oczach, nie lubił gdy byłam na niego obojętna, ale trudno, ja też często cierpiałam i cierpię, a on nic z tym nie zrobił, więc niech teraz on się pomęczy.

- No dobra, okej, już, spokój. - odetchnęła głęboko. - Ja... No nie wiem co mam ci powiedzieć, to naprawdę dziwne, ale szczerze mówiąc to spodziewałam się tego po twoim ojcu. Ale popatrz na to z innej strony. Będziesz mieszkać w wypasionym domu... No dobra i tak już mieszkałaś, no ale... Będziesz miała naj kurwa przysojniejszego faceta na całej kuli ziemskiej i nie mów mi że tak nie jest, bo ja wszystko wiem. I oh kurwa jak ja ci zazdroszczę. Też chciałabym żeby takie ciacho mnie rozdziewiczyło. - westchnęła, a ja przewróciłam oczami.

- Błagam cię, czy ty myślisz, że on ze mną ten-tego? - skrzywiłam się.

- No, a nie? - wydarła się. - Dziewczyno, spójrz tylko na to, będziesz jego żoną. Ty śliczna, niewinna dziewczyna, a on przystojny, niebezpieczny, mroczny mafiozo, który tylko takiej pragnie. Wiesz słyszałam, że tacy faceci mają fetysze, że chcą być pierwszym i ostatnim swojej żony. - uśmiechnęła się.

- Ja nie wiem co ty czytasz. - prychnęłam. - Ale nie no tak serio, to co z tego, że jest przystojny, co? Jeżeli cały czas jest o coś wkurwiony i naburmuszony.

- Oj tam, przesadzasz, a może jeszcze okaże się fajny, kto wie. -

- Ta, napewno. - prychnęłam, a ona zabrała się za jedzenie swojego sernika.

Ta to potrafi pocieszyć.

Westchnęłam i odchyliłam głowę do tyłu. To wszystko było popierdzielone i nie podobało mi się w ogóle, ale co ja mogłam? Nic.

- Ale jakby coś to pamiętaj, że możesz zawsze na mnie liczyć. - mrugnęła do mnie okiem, a ja lekko się uśmiechnęłam.

Może nie była najlepszą osobą, która pomogłaby mi rozwiązać moje życiowe problemy, ale wolałam to niż kogoś kto by się nade mną użalał.

                              ***

- No, to już ostatni. - powiedział do mnie młody chłopak, zabierając ostatnie pudło z mojej garderoby. Nie znałam go, ale był bardzo pozytywny. Wyszedł z uśmiechem na ustach, a ja westchnęłam.

Love doesn't choose! - Zayn Malik / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz