27. είκοσιεφτά

6.5K 421 38
                                    

Miłego czytania ;)

------------------------------

Wymierzyłam siarczysty cios w policzek Zayna i wyrwałam się z jego uścisku. Bipolarny dupek. Najpierw mówi mi te wszystkie przykre rzeczy, a  później myśli, że bezkarnie może mnie całować. Po moim trupie.

Mężczyzna syknął i złapał się za twarz. Nie byłam najdelikatniejsza, więc pewnie trochę go to zabolało, ale nie żałowałam. Należało mu się.

- Nie pozwolę się tak traktować, Zayn. Jeśli myślisz, że najpierw powiesz mi rzeczy, które mnie ranią, a później mnie pocałujesz i wszystko ujdzie ci płazem, to grubo się mylisz. - warknęłam, po czym odwróciłam się żeby odejść, ale zatrzymał mnie głos czarnowłosego:

- Millie, poczekaj. - prychnęłam, a nie odeszłam, lecz spojrzałam na niego. 

- Po co? - uniosłam brwi, gdy on podrapał się po karku i podszedł do mnie ze skruszoną miną. 

- Chcę porozmawiać... tak na spokojnie. - przygryzł lekko wargę. 

- Daj mi spokój. - burknęłam i znów chciałam sobie pójść, ale Zayn złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.

- Proszę... - przechylił głowę. - Ja chcę... naprawdę chcę porozmawiać. Szczerze, bez kłótni - zjechał swoją dłonią w dół mojej ręki i zaplątał nasze palce. 

Westchnęłam i uniosłam głowę żeby spojrzeć na niego. Wydawał się jakby naprawdę żałował tego co zrobił, ale nie mogłam mieć stu procentowej pewności, ponieważ Zayn był perfekcjonistą w udawaniu. Nie wiedziałam czy wcześniej grał czy teraz. 

Wyrwałam się i przeszłam obok niego żeby usiąść na kanapie, a mężczyzna po chwili dołączył do mnie. Zawiązałam ręce na piersiach i wbiłam wzrok przed siebie. 

- Millie. 

- Tak? - zapytałam, nie patrząc na niego. 

- Możesz na mnie spojrzeć?

- Nie. - czas zacząć być obrażoną suką. 

- Dlaczego?

- Bo nie mam ochoty na ciebie patrzeć. - wzruszyłam ramionami. 

Nie musiałam długo czekać aby Zayn rozwiązał moje ręce i pociągnął do siebie. Złapał moją twarz w swoją dłoń i obrócił tak żebym na niego spojrzała, po czym połączył nas czołami. 

- Ale ja mam. 

- To sobie patrz, ja ci nie zabraniam. - przewróciłam oczami, udając znudzoną. 

- Millie, nie bądź taka. - jęknął.

- Niby dlaczego? Ty możesz zachowywać się jak pieprzony drań, więc ja też taka będę. - uśmiechnęłam się sztucznie. 

- Ranisz mnie. - zamknął oczy i schował dłoń w zagłębieniu mojej szyi i oplątał swoje ręce wokół mojego ciała.

- Ah, ja cię ranię? - prychnęłam. - Ale jak ty mnie raniłeś to było dobrze, tak? - chciałam się odsunąć, ale on mocno trzymał mnie przy sobie. 

- Nie, nie było. - wyszeptał. Szczerze irytowało mnie jego zachowanie gdy raz był zimny i oschły, a raz dobry i uroczy. Nigdy nie wiedziałam kiedy jest prawdziwym Zaynem. - Dlatego chcę cię przeprosić. 

- Za co? - dopytałam. 

- Za moje wcześniejsze zachowanie. - odsunął się lekko żeby na mnie spojrzeć, ale wciąż trzymał mnie przy sobie. - Naprawdę przepraszam, Millie. Po prostu poczułem zazdrość, patrząc jak on cię prawię pocałował, no i tak dalej tak jakoś poszło. 

Love doesn't choose! - Zayn Malik / ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz