❤ 37 "Wystarczy mi Twój uśmiech" ❤

788 57 26
                                    

[Marek]
Jejciu, jejciu, jejciu! Zawsze chciałem pocałować Łukasza! Nadal nie mogę w to uwierzyć!

- Łukasz?
- Tak kruszynko?
- Nie nazywaj mnie tak.
- No to Kruszelku.
- Już wolę kruszynko.
- Dobra, co chcesz mały?
- Pooglądamy coś?
- Okej, ale najpierw to trzeba tego Kubę wygonić.
- A no tak. On tu jeszcze śpi.
- Nie śpię! - odpowiedział Flas.
Spojerzeliśmy na siebie przerażeni z Łukaszem.
- O-od kiedy? - zapytał z niepewnością Łuki.
- Od przed chwilą. Jak się kłóciliście z Markiem, że on nie chce być nazywany "Kruszynka".
Odetchnęliśmy z ulgą.
- A co? - zapytał Kuba.
- Nic, nic. - odpowiedzieliśmy jednocześnie.
- Ok. To ja się zbieram, bo chcecie mnie wygonić, haha! - zaśmiał się.
- No sorka, ale... - zaczął się tłumaczyć brunet.
- Dobra, dobra. Wiem. - gość wziął swoje rzeczy i przy wyjściu rzekł :
- Miłego dnia gołączeki!
Jebany kochany Kuba.

Usiedliśmy na kanapie. Łuki poszedł po popcorn do kuchni, ale przed tym dał mi kocyk. Kochany ten chłopak. Nie chciałem siedzieć sam w salonie, więc postanowiłem podejść do starszego. Owinąłem się kocem jak naleśnik i podszedłem do Łukasia. Gdy byłem blisko przytuliłem się do niego od tyłu. Chłopak podskoczył. Już kiedyś tak zrobiłem, jak robił gofry.
- Jezu! Maruś! Nie starsz ludzi! Wracaj na kanapę!
- Nie bo nudnoooo.
- Liczę do trzech! Raz... Dwa... I ostanie moje słowo malowane na Mareczkowo... TRZY!!!
- I co?
- No miałeś iść...
- No nie poszedłem.
- Jejku idź Marek. Co ty małe dziecko, że trzeba Cię nosić?
- Tak. - powiedziałem dla żartów. Ale Łukasz chyba wziął to na poważnie, bo chwycił mnie w pasie i zaniósł na kanapę.
- I niech się dziecko nie rusza, bo będzie kara. - zagroził.
Teraz to mnie zamurowało.

[Łukasz]
Ale to było słodkie, jak Marek się tak opatulił w ten kocyk! No po prostu do schrupania.
Przyniosłem nam popcorn i postawiłem na stół. Dodatkowo dwie lampki wina.
- Dzięki Łukiś.
- Nie ma za co.
- Ale... Bo ty dla mnie tyle robisz to... Czym ja mam Cisię odwdzięczać?
- Twoją zapłatą jest Twoje szczęście.
- C-co?
- Wstarczy mi Twój uśmiech.
- A-ale... - chłopak powiedział po czym na jego twarzy zaczęły spływać łzy.
- Marciu! Co się stało?
Wziąłem go na kolana.
- Jejku! Powiedz mi.
Marek nic nie odpowiedział tylko wtulił się w moją szyję.
- Boli Cię coś? Proszę odpowiedz, martwię się.
- Ja... Ja się Łukasz wzruszyłem. Zwyczajnie wzruszyłem.
- Na prawdę?
- No tak...
- Zaraz ja się rozpłaczę. Będziemy dwa płaczące debile.
Na twarzy Mojego Skarba pojawił się mały, prawie niewidoczny uśmiech. Odwzajemniłem gest chłopaka. Ten uśmiechnął się szerzej.
- Pokaż ząbki.
- Nie.
- Wynagrodzenieeee...
- Ehh... No dobra.
Marek uśmiechnął się pokazując swoje zęby. O! I o to mi chodziło!

Włączyłem randomowy film na Netflixie. Marek z zafascynowniem oglądał, a ja raz słuchałem, raz nie, raz przeglądałem coś w telefonie, raz bawiłem się popcornem czy lampką wina. Ogółem mówiąc - nuda. Ale skoro Markowi się podobało, to nie miałam ochoty wyłączać.
- Ale fajny ten Jacob!
- C-co?
- No ten agent! Nie wiesz?
- Ymy... Tak! Świetny!
- Coś kręcisz...
- Nie!
- A ta Tamara?
- Też fajna!
- Nie ma żadnej Tamary w tym filmie, Łukasz.
Nie wiedziałem co odpowiedzieć.
- Jak nie oglądasz, to powiedz, a nie okłamuj mnie.
- Przepraszam... Teraz mi głupio.
- Bo jesteś idiotą. - zatrzymał się.
- Moim idiotą. - dokończył.













Jak pisałam to się popłakałam







Aktywność powraca 🎡

"Nowy" [KxK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz