9

11.3K 552 93
                                    

-Ach- westchnąłem- jeśli się spojrzysz, to ci tego nie daruje i już nigdy się przy tobie nie przebiorę -ostrzegłem go i po tym, jak chłopak już z szerokim uśmiechem odwrócił się tyłem do mnie, zacząłem zdejmować z siebie ciuchy. Z tyłu szaty był guzik, którego nie mogłem zapiąć, więc poprosiłem o to Filipa. Ten uprzejmie odwrócił się i mi z nim pomógł. Sam był ubrany już wcześniej, więc wyszliśmy z komnaty. Przeczesałem lekko włosy, które i tak przez do że były dość długie, ciągle się plątały.

Chłopak obok mnie w drodze do jadalni dwa razy spróbował mnie złapać za rękę, jednak próby został przeze mnie zniweczone.
Nie uznaje chłopaka za swojego alfę. Nie dość że nigdy nie chciałem się z nikim związać, to zawsze wyobrażałem sobie drugą polówkę jako dziewczynę, nigdy inaczej. W jeden dzień nawet gdybym chciał, nie zmienię swojej orientacji. Przy następnej próbie znowu odtrąciłem jego rękę. Jednak kiedy chciałem to skomentować, odezwał się inny głos.
-Braciszku, daj mu spokój z tą ręką.-odezwała się osoba za nami.
Był to wysoki przystojny blondyn. Za rękę prowadził trochę większą ode mnie brunetkę. W chłopaku rozpoznałem następcę tronu. Pokłoniłem się, na co chłopak się zaśmiał.

- Nie musisz mały, to tylko formalności. W zamku czuj się jak u siebie.- powiedział, ciepło się uśmiechając.- Jestem Tony, a ta piękność obok mnie to Samira.

Dziewczyna tak jak ja była omega. Podaliśmy sobie ręce i z powrotem odwróciliśmy się, i ruszyliśmy w stronę jadalni.

Do pomieszczenia drzwi otworzyli nam dwaj strażnicy.
W środku znajdował się ogromny stół zastawiony dużą ilością potraw. Na końcu stoły siedziała już para królewska. Kobieta siedząca przy swoim mężu ciepło się do mnie uśmiechnęła i powiedziała coś królowi na ucho. Ja i Filip zajęliśmy miejsce po prawej stronie króla a Tony z Samirą naprzeciwko nas. Kiedy usiadłem na krześle, Filip podsunął mi krzesło, co było bardzo uprzejme z jego strony. Zapanowała niezręczna cisza, którą dopiero przerwał Król.
- Powiedz chłopcze, ile masz lat?- zapytał mnie.
-19- odpowiedziałem krótko zmieszany.
-Powiem ci że Filip się na ciebie naczekał- odpowiedział, szczerze się uśmiechając- sam ma 21, więc nie jest to taka wielka różnica. Nigdy cię nie widziałem na żadnym balu mimo że widziałem większość twoich braci.
- Nie lubię przebywać w tłumie. Zawsze zostawałem w domu podczas takich uroczystości -odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Szkoda, naprawdę szkoda, ale zmieńmy temat. Radze ci być ostrożny, Filip to straszny przytulas a patrząc na ciebie, to by cię zgniótł. Kiedy matka go urodziła, prawie nigdy jej nie odstępował, a kiedy nauczył się chodzić, to cały zamek był narażony na jego przytulanie
-Pamiętam jeszcze, jak kiedyś przytulił doniczkę z kaktusem. Krzyczał na cały zamek. - dopowiedział Tony.
Równocześnie wybuchnęliśmy śmiechem, a twarz Filipa pokrył wielki rumieniec. Gdyby moi bracia tu byli, to by opowiedzieli o wiele więcej żenujących historii z mojego życia.

Król jest wspaniałym rozmówcą, więc rozmawialiśmy dość długo. Kiedy jednak Tony i Samira wstali nasza rozmowa ucichła.
-Musimy wam coś ogłosić -zaczął Tony.
- Już nie długo nasza rodzina powiększy się o jeszcze jednego małego wilczka -dokończyła Samira.
Wszystkich obecnych to zszokowało. Po przetrawieniu tego pierwszy odezwał się król, podchodząc do syna i obejmując go.
- Wiedziałem, po prostu wiedziałem. Zostanę dziadkiem! - po uściskaniu syna podszedł również do jego narzeczonej, ją także obejmując.
Reszta osób także im pogratulowała w tym nawet ja, choć znałem ich od paru godzin. Oni naprawdę do siebie pasowali i już pierwszy rzut oka widać było że są sobie przeznaczeni. Za to, kiedy patrzyłem na Filipa, wydawało mi się że jesteśmy całkowicie różni.
On dość dobrze zabudowany, brązowe włosy i kruczoczarne włosy. Wprost idealnie pasowałby do jakiejś pięknej brunetki. Ona zakochałaby się od razu w zarysowanych kościach policzkowych i wysokim wzroście. Za to ja. Niski białowłosy chłopaczek. Bardzo chudy, ale nie normalnie tylko bardzo niezdrowo. Aż żebra można liczyć. Strasznie jasne błękitne oczy do tego kluskowate ręce tworzą ze mnie ofiarę losy. Jestem strasznie słaby, dlatego zawsze pomagali mi bracia, najczęściej z napalonymi alfami, które próbowały mnie przelecieć.
Naprawdę jesteśmy strasznie różni.
Widzę że próbuje ze mną nawiązać kontakt wzrokowy, lecz ja ciągle wpatruje się w mój talerz.

W potrzasku \\ ABOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz