Część 48

180 4 0
                                    

- Czekaj..Byłeś w domu Rose?- chłopak stanął.
- No tak, nie ma tam nic ciekawego.
- Patrzyłeś w schowku?
- Jakim schowku?- zmieniliśmy kierunek. Pobiegliśmy ponownie pod budynek, w którym mieszkała Rose.
     - Gdzie jest ten schowek? Przeszukaliśmy cały dom..- chłopak wyciągnął szufladę, a w tamtym miejscu znajdowała się mała skrzyneczka.  Otworzył ją. Wyciągnął jakąś karteczkę i odczytał.  To współrzędne geograficzne..Może tam jest Rose.
- No to na co czekamy? Ruszamy tam.- powiedziałem, kiedy wszyscy przybyli na miejsce. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy na miejsce. Mamy trzy godziny jazdy.

Pov. Rose
Chodziłam  z moim Mate po okolicy. Nic nie pamiętam, nie znam niczego tutaj, czuję się jakbym była tu obca. Mam wrażenie, że jakaś część "mnie" znajduje się gdzieś daleko, jestem przez to smutna i zagubiona.
- Słuchasz mnie?!- spojrzałam na chłopaka. Kiwnęłam głową. Opowiadał coś o naszej wspólnej przyszłości, ale ja nie kochałam go. Kochałam kogoś innego, ale nie wiem kogo..

Pov. Christopher
W końcu dotarliśmy na miejsce. Przed nami rozciągały się wielkie pola, a za nimi wielka rezydencja.
- To chyba będzie tam.- Tobiasz  pokazał palcem na dom. Kiwnąłem głową. Zaparkowałem auto i wraz z całą watahą poszliśmy w kierunku pól.  Chcieliśmy ich wszystkich zaskoczyć, dlatego nie podjechaliśmy pod sam budynek.
30 minut drogi i byliśmy już na miejscu.
- Słuchajcie..Musimy jakoś wejść niezauważeni.
- Najlepiej przez tamto okno.- wtrącił się Toby i patrzył na szybę. Faktycznie, nie jest ani za nisko, ani za wysoko. Damy radę. Ja, John, Michael i Toby weszliśmy do środka, a dziewczynom kazałem zostać. Na wszelki wypadek, jakby chcieli uciekać. Powoli weszliśmy do pokoju, oczywiście był pusty. Pierwszy z pomieszczenia wyszedłem ja. Znajdowałem się na korytarzu, tam poczułem wyraźny zapach mojej małej. Byłem szczęśliwy, tak bardzo się o nią bałem, praktycznie całą noc jej szukaliśmy. Na końcu korytarza zobaczyłem wujka Rose, on też nas zauważył.
- Gdzie jest Rose?!- krzyknąłem, a ten tylko się zasmiał.
- Paruje się z lepszym od Ciebie, a co?- czułem jak wzbiera się u mnie złość. Co on powiedział? NIE POZWOLĘ, ŻEBY JAKIŚ TYPEK DOTYKAŁ MOJĄ ROSE! Mężczyzna krzyknął i zmienił się w wilka. Razem z chłopakami zrobiliśmy to samo. Zaczęliśmy z nim walczyć. Udało nam się bardzo szybko go zabić, czas na resztę. Przez krzyk tego faceta zebrali się wszyscy domownicy, wszyscy oprócz mojej Mate..Gdzie ona jest do cholery? Rozkazałem betom i Tobiemu walczyć z wszystkimi, dadzą sobie radę, już ponad połowę zabili. Ja natomiast poszedłem poszukać Rose. Wchodziłem do każdego z pokoi, nigdzie jej nie ma. Znalazłem ją w końcu, całowała się z jakiś gościem. Podszedłem do niego i chwyciłem za ubrania, podniosłem go. 
- Kim  jesteś i dlaczego NAM przeszkadzasz?- zapytał koleś, przycisnąłem go do ściany.
- NAM? To moja Mate, kocham ją, a Ty po prostu się wpieprzyłeś i mi ją zabrałeś,  porwałeś. - powiedziałem i zacząłem go dusić. Ten jednak zmienił się w wilka i rzucił się na mnie, zrobiłem to samo. Warczałem i przygryzłem mu tętnice. Ostatni raz pisknął i upadł na ziemię martwy. Dziewczyna patrzyła na mnie przestraszona, skuliła się na łóżku. Podszedłem do niej, byłem już oczywiście w postaci człowieka.
- Kim jesteś? Nie rób mi krzywdy,  proszę.. - zapłakała. Zmarszczyłem brwi. Ona..Ona mnie nie pamięta?
- Nie pamiętasz mnie? - odsunęła się ode mnie i pokręciła przecząco głową.

Moja mała RoseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz