Część 32

235 4 0
                                    

Biegliśmy już z dobre dwadzieścia minut. Nagle zatrzymaliśmy się. Chłopak liznął mnie po sierści, a ja lekko odskoczyłam, łaskotało mnie to. Pewnie Christopher jest dumny z siebie, że potrafi mną kontrolować. Owszem, umie mnie zawstydzić i..On tak po prostu na mnie działa, cieszy go to, kiedy nie wiem co robić.
- Zmieniasz się?- spytał, był już w formie ludzkiej. Podszedł do mnie i pogłaskał za uchem. To było bardzo przyjemne, mruknęłam. Zmieniłam się.
- Chriis?- spojrzałam na niego i usiadłam na kamieniu obok.
- Tak, skarbie?- zrobił to samo.
- Wiesz..Skoro już jestem wilkołakiem to..czy mogę należeć do twojej watahy?- spojrzał na mnie.
- Jasne, będziesz samicą alfa. - uniósł dumnie głowę, a ja zaśmiałam się.
- Nie no,  aż tak..?Po prostu chciałabym  kimś być..
- Nie kimś. - złapał mój podbródek i spojrzał mi w oczy.  - A ukochaną alfy, czyli samicą alfa.- zasmiał się, a ja spuściłam głowę. Podniósł moją twarz ponownie i pocałował namiętnie. Odwzajemniłam.
- Uhhh,  ale jeżeli będą jakieś ważne sprawy to proszę.. nie zwalaj tego na mnie.
- Nigdy bym tego nie zrobił. Jesteś dla mnie oczkiem w głowie. Jesteś samicą alfa, czyli moją najdroższą, to nie Ty zajmujesz się wszystkimi sprawami watahy, lecz ja. Jestem za Ciebie odpowiedzialny i przede wszystkim to masz leżeć i pachnieć. - pogroził mi palcem, a ja się lekko uśmiechnęłam.
- Dobrze, dobrze. - przewróciłam oczami. - Czujesz? Czujesz ten dziwny, ale..taki aromatyczny i dosyć ciekawy zapach?- złapałam chłopaka za rękę i wstałam.
- Tak..To najprawdopodobniej sarna.  Chciałabyś zapolować?- szepnął mi do ucha lekko przygryzając płatek. Kiwnęłam szybko głową.
- Tak. - uśmiechnął się do mnie i  przeistoczył się w zwierzę. Ja zrobiłam to samo. Ostrożnie podążaliśmy za zapachem, był coraz bliżej. Nagle usłyszeliśmy złamanie gałęzi i zwierzynę, na którą miałam ochotę zapolować.  Spojrzałam porozumiewawczo w stronę chłopaka, również na mnie spojrzał, podeszlismy trochę bliżej.  Tak, to faktycznie sarna, chyba nie wyczuwała niebezpieczeństwa, bo spokojnie  przeżuwała trawę. Podeszłam jeszcze bliżej i skoczyłam na nią. Pierwsze co zrobiłam to wgryzłam się w mięso, przez co łania upadła. Wgryzłam się również w jej brzuch, mocno krwawiła. W pewnym momencie dołączył do mnie Chris i oboje zaczęliśmy jeść surowe mięso.
Po posiłku chłopak odprowadził mnie do domu.
- Dzięki za kolację. - zaśmiałam się stojąc w progu drzwi.
- Heh, to ja dziękuję.- pocałował mnie i odszedł. Ja udałam się natomiast do środka.
- Jak ma na imię twój chłopak?- spytała mama siedząc w salonie. Popijała kawę.
- To nie był mój chłopak.- usiadłam obok niej.
-  Pocałował Cię. - spojrzała na mnie podejrzliwie.
- Oj, mamo..To tylko przyjaciel, ok?
- Jak się nazywa i skąd go znasz?- dalej dopytywała.  Przewróciłam oczyma.
- Ze szkoły..
- Jak się nazywa?
- Christopher.
- Nazwisko.- powiedziała i odłożyłam kubek na stół.
- Smith..
- Masz się z nim nie zadawać.
- Jak mam się z nim nie zadawać? Nie możesz mi tego zabronić! Lubię go i nie zamierzam kończyć naszej znajomości!- krzyknęłam.
- Za dużo czasu z nim spędzasz, a za mało się uczysz. - powiedziała spokojnie. Do pokoju wszedł tata. Oho,  będzie się działo.
- Co to za krzyki?- spytał marszcząc brwi.
- Mama nie pozwala spotykać mi się z takim jednym..
- Przed chwilą mówiłaś, że to nie jest twój chłopak.
- Ale przecież z przyjacielem też można się spotykać i to nie akurat w tym sensie, o którym myślisz. Można się spotkać i dobrze bawić z przyjacielem. - podkreśliłam ostatnie słowo.
- Skąd znasz Chrisa? Znasz jego rodziców?
- Chrisa?!- spytał mój ojciec i spojrzał na matkę. Oboje popatrzyli na mnie. - Nie zadawaj się z nim. - dopowiedział.
- Powiecie mi o co chodzi? Dlaczego nie chcecie, żebym się z nim zadawała?
- Nie, a teraz idź do pokoju. Jutro masz sprawdzian z matematyki i z tego co się domyślam, jeszcze nic nie umiesz. - powiedziała matka, poszłam do siebie. Wyciągnęłam książki i zaczęłam rozwiązywać kolejno zadania.

Moja mała RoseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz