Będziesz Moja

26.5K 544 454
                                    

Wysiadłam z auta. Albo raczej on mnie z niego wywlókł. Stanęłam, na chwiejących się nogach, gotowa stąd uciekać. Ale nie miałam dokąd. Ale czy było to w tamtym momencie ważne?
Nigdy nie zdarzyło mi się, aby ktoś powiedział mi że będę miała Pana. Że sama będę...

Nie chciałam nawet o tym myśleć. Czułam jak moje oczy zaczynają łzawić i nic na to nie mogłam poradzić. Po co do cholery musiałam wychodzić z domu aby pobiegać?
Wiem, że to już nie pomoże. Że obwinię siebie winami i się na tym skończy.

Przełknęłam ślinę, i spojrzałam na stary budynek. Był naprawdę stary.
Mężczyzna, który mnie porwał, wyjął coś z bagażnika swojego czarnego auta, i potem spojrzał na mnie.

-Podejdź tutaj- nakazał.

Nie miałam takiego zamiaru. Stałam nadal nie patrząc na niego tylko na las. Mogłam przecież uciec.

-Kurwa, jeśli nie będziesz się mnie słuchać to zobaczysz co się z tobą stanie- mężczyzna w sekundzie znalazł się obok mnie naciskając na moją lewą rękę.

-Nie dotykaj mnie sukinsynu- warknęłam, ale jego te słowa nie poruszyły. Szarpnęłam się mu aby mnie puścił- Puszczaj mnie! - krzyknęłam.

Spojrzałam na niego. Wyglądał na 25 lat. Jego wzrok był pełen nienawiści. Miał kilka blizn na prawym policzku i lekko zakrzywiony nos. Jego usta były zaciśnięte, a kiedy spojrzał na mnie, zobaczyłam że oczy miał koloru zielonego.

-Jeszcze raz szarpniesz mi się tak jak przed chwilą, to twoja piękna buźka będzie leżała na tej ziemi- wysyczał wprost do mojego ucha.

-Grozisz mi? - zapytałam gotowa się z nim bić.

Wiedziałam, że gdyby chciałby się że mną bić, to on by wygrał. Ale ja nie poddaję się tak szybko.

Parsknął śmiechem na moje słowa, i tylko wrócił po coś do bagażnika.
Zauważyłam, że był strasznie umięśniony.
I wiedziałam o tym, że to był ten moment, kiedy będę mogła uciec. I zrobiłam to. Biegłam przez nieznany mi las słysząc za sobą, aby przestała biec. Ale nie słuchałam się go. Czułam jak moje policzki pieką od gałęzi, o które nimi zachaczałam. Ale w tamtym momencie chciałam uciec. Być bezpieczna. Wiem że byłam sporo przed nim, dlatego też kiedy ujrzałam przed sobą dużą brzoze, której pień był zbyt gruby ukryłam się za nią. Oddychałam szybko zmęczona biegiem. Spojrzałam na wszystkie strony, tylko nie za siebie, aby zauważyć coś co może bym skojarzyła podczas mojej podróży tutaj. Ale nic nie przypomniałam sobie.
Nagle usłyszałam łamiącą gałązkę tuż za sobą. I nagle poczułam coś zimnego na mojej szyi.

-Tak łatwo z stąd nie uciekniesz- usłyszałam głos mężczyzny, który mnie porwał- Teraz zasłużysz za swoje.

Jednym ruchem stał do mnie twarzą w twarz. Miał na twarzy szyderczy uśmiech.

-Pierdol się- powiedziałam do niego- jesteś psycholem.

-Uważaj na słówka mała, bo mogą mieć wielką moc.

Parsknęłam śmiechem. Sprawnie odsunęłam jego rękę, którą miał na mojej szyi razem z nożem. I w tej samej sekundzie uderzyłam go w krocze. Puścił nóż z ręki i złapał się w tamte miejsce zwijajac się z bólu. Pchnęłam go na ziemię i usiadłam na nim, trzymając w ręku nóż. Tak chciałam go zabić. Za to że mnie porwał. Ale czy byłam morderczynią? Nie. Ale wtedy byłam gotowa go zabić.

Przełknęłam ślinę i już miałam zrobić pierwszą ranę, kiedy ktoś pchnął mnie mocno na bok.
Zostałam położona na brzuchu i wykrecili mi do tyłu ręce. Krzyknęłam z bólu.

-Kurwa co za szmata z niej- zaklął męzczyzna- weźcie ją uśpijcie i zanieście do budynku.

Chciałam coś powiedzieć, ale poczułam na ustach szmatkę i po chwili zamknęłam oczy.

-------------
Obudziłam się dziwnie sparaliżowana. Poruszałam rękami, ale były one zakneblowane przez sznurek.
Rozejrzałam się dookoła i stwierdziłam że jestem w ciemnym pomieszczeniu, gdzie nie było żadnych okien. W powietrzu unosił się zapach stęchlizny. Chciałam stąd wyjść. Ale nie mogłam nawet stanąć, bo moje nogi zostały też zakneblowane.
Po chwili usłyszałam że ktoś przękręca zamek w drzwiach. Jego kroki rozległy się w całym pomieszczeniu, a gdy podszedł do mnie przystanął. Kątem oka zauważyłam, że kucnął nade mną.

-Dobry wieczór mała- to był inny głos niż tego który mnie porwał- za chwilę stąd pójdziemy, ale muszę coś jeszcze wypełnić.

Pogłaskał mnie po głowie, a później odwiązał mi sznurki z nóg i rąk. Pomógł mi wstać. Zacisnął na prawej ręce swoje palce i poprowadził mnie do drzwi.

-Za chwilę będziesz moja -usłyszałam jak wypowiada te słowa a mi chciało się na te słowa rzygać.

-Nigdy nie będę niczyją właśnością- warknęłam - Twoją również.

-Mylisz się skarbie - powiedział

-Nie nazywaj mnie tak- szarpnęłam się mu ale on nie zwrócił na to uwagi.

-Kochanie lepiej będzie dla ciebie jak nie będziesz taka agresywna.

Wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się w lewą stronę, gdzie było sporo innych pokoi. Wszędzie panował ten obrzydliwy zapach i chciałam stąd jak najszybciej wyjść.

-Teraz będę musiał ci dać środek, który w żaden sposób ci nie zaszkodzi- mrugnął dziwnie wchodząc i pchają mnie do jakiegoś pokoju.

-Co to za środek? - zapytałam prawie krzycząc na niego.

Nie odpowiedział. Znikąd pojawił się inny mężczyzna, który coś powiedział temu co mnie trzymał i po chwili poczułam dziwne uspokojenie.

Porwana dla NiegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz