Cześć Maleńka

19.4K 383 95
                                    

Kiedy po raz drugi stanął w drzwiach, poczułam odruch wymiotny. Naprawdę tego człowieka nie chciałam widzieć na oczy. Po raz już nie wiem który chciałam, aby ktoś by mnie zabił. Przynajmniej nie musiałabym się męczyć.
Ten obrzydliwy człowiek był dalej ubrany w te same ciuchy co wcześniej. Miał na sobie czarne dżinsowe spodnie i szarą wyblakłą koszulkę i skórzaną kurtkę. Oczywiście na twarzy widniał ten drwiący wyraz. Patrzył się na mnie.
A mnie tylko chciało się płakać. Nie byłam twarda. Nie potrafiłam.

-Cześć maleńka-głos, od którego serce podchodziło mi do gardła- w końcu jesteś moja. Dasz się poprowadzić do auta?

Nie odpowiedziałam, tylko wzrok miałam utkwiony w stół. To się dzieje naprawdę.
Usłyszałam westchnięcie wydobywające się z tego człowieka ust i kroki coraz bliższe. Szarpnął mnie.

-Kurwa, nie wiem czy ci idioci ci to powiedzieli, ale masz się mnie do cholery słuchać-syknął- Jak się ciebie coś pytam to masz mi odpowiedzieć. Rozumiesz?

Nic. Nie poruszyłam się ani odrobinę. On widząc że się go nie słucham, uderzył mnie mocno z liścia w policzek. Dotknęłam go i pomasowałam.

-Myslisz kurwa że sobie żartuję!?-krzyknał na mnie-Bedziesz jeszcze mocniej bita za swoje nieposłuszeństwo. Więc się lepiej mnie sluchaj.

-Kurwa Jack nie mozesz sie troche opanować?-zapytał się Luke- Chcesz ją zniszczyć, tak jak pozostałe?

A więc miał wcześniej inne. Ciekawe czemu myślałam inaczej. Przecież tacy jak on mogą naprawdę mieć wiele...porwanych dziewczyn.
Nadal piekł mnie policzek i byłam na sto procent pewna, że zostanie mi duży siniak.

W jednej chwili Jack znalazł się koło Luk'a. Złapał go za bluzkę i wcisnął go w ścianę.

-Nie będziesz mi kurwa mówić co ja mam robic-syknął do niego z wciekłością- Ja tutaj jestem szefem a ty nikim. Więc stul dziób,

Puścił go, przez co Luke trochę się potknął i upadł na podłogę. Widziałam jak zacisnął szczęke. Naprawdę mu współczułam. Ale czy powinnam? Ja za chwilę będę miała gorsze piekło. Po chwili Luke wstał i podszedł do Jacka.

-Mylisz się grubo Jack-powiedział ze złością- To ja ci pomagam, abyś miał każdą dziewczynę którą zapragniesz. To ja tu z Rickiem się męczę, kiedy dziewczyna nie chce wyjść z tego piedolonego pokoju. To my kurwa musimy się męczyć
z tymi dziewczynami. I to my Jack robimy robotę. Ty- wskazał na niego palcem- przychodzisz na gotowe i do tego nie możesz żadnej uszanować. Ciekawe co się z nimi dzieje, kiedy wychodzą z tego domu. Nigdy nam o tym nie mówisz.

O kurwa. Czy powinnam się bać? Może to jest szansa na ucieczkę? Nie, to wychodziło z rachuby. Za bardzo się bałam co mi zrobi.

Widziałam jak Jack zastyga w bezruchu na jego słowa. Jak zaciska pięści i powoli się do niego odwraca. Jak mruży oczy.

-I się nigdy nie dowiesz co się z nimi stało- powiedział obojętnie- robisz to co ci mówię. To jest kurwa moja sprawa co ja z takimi dziwkami jak ona robię- odwrócił się w moją stronę.

-Kiedyś nadejdzie taki dzień, że sam bedziesz zdychał i błagał o wolność- powiedział i wyszedł z kuchni.

Nie wiedziałam co robić. Strasznie sie bałam. W końcu miałam tylko siedemnaście lat.

-Jasmine idziemy kurwa stąd.

Jack nawet na mnie nie patrząc wyszedł, ale ja stałam wryta nie mogąc się ruszyć. On był straszny. Nie mogłam z nim jechać. Po chwili zjawił się z powrotem i bez ceregieli przerzucił mnie przez ramię. Rzucił mnie na tylne siedzenie swojego auta
i zamknął drzwi. Zaraz po tym wsiadł za kierownicą i odpalił silnik. A ja sobie przypomniałam że zostawiłam kurtkę, która miałam wziąść ze sobą.

-Kurtka-powiedziałam po chwili, a ten tylko wyszedł i zjawił się po pięciu minutach. Rzucił mi ją a ja ją szybko ubrałam na siebie, bo było mi zimno. Wyjechał z miejsca mojego tymczasowego zamieszkania.
A teraz jechałam z nieznane mi strony. Ciekawiło mnie gdzie jestem. Ile kilometrów dzieliło mnie od domu? To chyba nie będzie mi dane poznać.

Zastanawiałam się nad słowami Luke. O co mu chodziło? Byłam pewna, że on tylko chciał narobić mi nadziei na ucieczkę. Kto wie, czy wcześniejszym dziewczynom też takie głupoty ponagadywał? Mimo tego ten chłopak naprawdę był dla mnie miły. Ale nie mogłam zapominać, że był jednym z nich.

-No i jesteśmy na miejscu-głos wdarł mi się w moje rozmyślania i po chwili zobaczyłam, że byliśmy w lesie. Tak napewno w lesie.

Wysiadł z auta i ja też to zrobiłam. Zamknął auto i złapał mnie za rekę. Szliśmy w strone dużego lecz starego domu. Było ciemno, ale mogłam dostrzec, że był on w kolorze brązowym. Wepchnął mnie do środka i zamknął za sobą drzwi na klucz.

-A teraz mnie słuchaj- odezwał się popychając mnie na fotel. Usiadłam- Masz się mnie słuchać to po pierwsze. Jeżeli będziesz chciała uciec to proszę bardzo, jak się nie boisz zwięrząt czychających w tym lesie. A teraz pójdziemy pokazać ci twój pokój.

Wstałam i ruszyłam za nim. Przeszedł przez jeden pokój i zeszedł na dół. Serio będę mieszkała w piwnicy? Po chwili moim oczom ukazała się małe pomieszczenie składające się z łóżka i jakiś drzwi prawdobodobnie prowadzących do łazienki.

-Tutaj będziesz mieszkała- jego głos rozległ się echem po pomieszczeniu- w łazience leżą ciuchy które się zaraz przybierzerz. Weź prysznic i jak się już ubierzesz przyjdź na góre. I kurwa jeżeli wywiniesz jakiś numer to pożałujesz. Pokiwaj głową, że rozumiesz.

Zrobiłam to a on tylko się zaśmiał i wrócił na górę. Zostałam sama ze swoimi myślami. Westchnęłam i położyłam się na łóżko. Ale chciałabym być teraz we własnym domu. Chyba powinnam o nim zapomnieć. Poczułam, że chce mi się siku i poszłam do łazienki. Tam tak jak mówił leżały ciuchy, które od razu po ich ujrzeniu nie spodobały mi się. Wysikałam się a potem po upewnieniu że mam zamknięte drzwi rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Umyłam włosy i ciało, a gdy już wystarczająco mi było wody wyszłam z prysznica i stanełam na zimną podłogę. Powycierałam się ręcznikiem i wzięłam do ręki sukienkę. On chciał abym chodziła w sukience! Nawet nie dał mi bielizny. Wyszłam z łazienki i z bijącym sercem poszłam na górę. Usłyszałam dźwięk włączonego telewizora i tam się udałam.
Po chwili ujrzałam jego. Spojrzał na mnie i przeszedł wzrokiem od stóp aż do moich oczów.

-Ślicznie wyglądasz-wymamrotał- wiedziałem że będziesz idealna.

Wyłączył telewizor. Podszedł do mnie i dotknął mojego policzka. Poczułam jak krew zastyga mi w żyłach.

-Najpierw dla mnie zatańczysz-powiedział- masz tańczyć tak jak byś to uwielbiała robić.

Wrócił na miejsce i włączył skądś muzykę. Uśmiechnął się drwiąco. A moja łza spłynęła samotnie po policzku.
-------------------------------
Zamierzam ją kontynuować. Początek tej książki jest beznadziejny, ale każdy z kolejnym będzie coraz fajniejszy.
Mam nadzieję, że się Wam ten rozdział podoba.

Porwana dla NiegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz