NIE WSZYSTKO JEST NAM DANE MIEĆ

5.7K 123 61
                                    

Minął tydzień. Przez ten czas siedzę w domu i tylko odświętnie posługiwałam się sąsiadem, aby poszedł do sklepu, po coś czego potrzebowałam. Żyłam z wiedzą, że jestem prześladowana i musiałam się jak najmniej pokazywać na mieście. Wolałam siedzieć zamknięta w czterech ścianach, niż żeby spotkał mnie cały ten koszmar, pewnie jeszcze większy niż ostatnio. 

Luke postanowił zostać i pomagać mi, przy tym cały czas siedząc przy laptopie, rozmawiając z kolegami odnośnie z tą całą bandą. Coraz bardziej się do niego przyzwyczajałam i bardziej mu ufałam. Ta sytuacja spowodowała, że bardziej się do siebie zbliżyliśmy i coś czułam, że się to źle mogło dla nas skończyć. 

Dzisiaj miała być nasza pierwsza "randka" w moim mieszkaniu i z tej okazji robiłam właśnie obiad. Miałam nadzieję, że lubił gulasz z pieczarkami, oraz ryżem z warzywami. Jeśli nie, to będę zmuszona zamówić nam coś na wynos. 

Mały, który był nakarmiony, spał smacznie w łóżeczku. Robił się już większy i aż miło było się patrzeć, jak rośnie. Moje oczko w głowie. 

Luke miał przyjechać do mnie za pół godziny. Do tego czasu powinnam zdążyć ugotować obiad. Włączyłam składankę najlepszych piosenek tego roku, na tyle głośno, aby słyszeć w razie czego płacz dziecka i pukanie w drzwi. 

Kiedy minęło pół godziny, mogłam stwierdzić, że miałam już wszystko zrobione. Musiałam jedynie nakryć do stołu. Wzięłam talerze i na nakrytego już stołu, położyłam po obu stronach talerze i wróciłam się do kuchni, po widelce oraz świecę, którą postawię na środku stołu. Kiedy już wszystko zrobiłam, usłyszałam pukanie do drzwi. Zdziwiona ruszyłam do nich, wcześniej zaglądając przez wizjer. Ku mojemu większemu zdziwieniu był to Luke, któremu już pięć dni temu dałam zapasowe klucze do tego mieszkania. Otworzyłam drewnianą płytę, wpuszczając go do środka. Zamykałam drzwi, kiedy usłyszałam uradowany głos Luk'a":

-Znaleźliśmy ich!- krzyczał i musiałam uspokajać cichutkim "cśś"- Mój kolega znalazł tych skurwysynów godzinę temu. Jest ich czterech i zamierzają jeszcze dziś się z nimi zmierzyć- mówił już cichszym głosem, niż poprzednio.

-Naprawdę dało się zrobić to tak szybko?- mój głos nadal nie dowierzał- Jeśli się udało, to znaczy, że nie byli ukryci. 

Luke, poszedł do salonu, gdzie zobaczył nakryty stół. Sam on nie był elegancko ubrany,miał zwykłe, codzienne ciuchy, tak samo jak ja, bo nie zdążyłam się przyszykować. 

-Mało tego-mówił dalej- Ludzie Ricka, dawali nam ślady dotarcia do nich. Byli takimi idiotami, że sami się dali nam złapać. A tak w ogóle, to przez to wszystko zapomniałem o kolacji. Sam jestem idiotą. 

Wiadomość, że zostali znalezieni, jeszcze bardziej mnie uradowała. Chciałam mieć już święty spokój z tymi ludźmi. I może w końcu to się za niedługo stanie. 

-Poczekasz chwilę?-zapytałam się, patrząc na chłopak, który ściąga bluzę- Pójdę nałożyć coś innego. 

Pokiwał głową, a ja pędem ruszyłam do mojej sypialni. Szybko ściągnęłam z siebie dresy i koszulkę. Nałożyłam na siebie zwiewną sukienkę, popsikałam się resztkami mojej ulubionej perfumy i wróciłam do salonu. Ujrzałam Luk'a, który stał do mnie tyłem i przypatrywał sie widokiem za oknem. Kątem oka, uchwyciłam, że był inaczej ubrany. Miał na sobie inną białą koszulkę i czarne spodnie. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że miał u mnie niewielką swoją garderobę. 

-Nie, jestem u Mii--- odezwał się chłopak, a ja dopiero teraz zdałam sprawę, że rozmawiał z kimś przez telefon- Dopiero może jutro... Nie Matthew, chcę spędzić z nią czas...-zaśmiał się- dobra to dawaj znać, co i jak... No to cześć. 

Porwana dla NiegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz