2

3.3K 190 74
                                    

200 lat po tamtym wydarzeniu

Młody chłopak szedł koło swojego przyjaciela, śmiejąc się z nim. Obaj wracali ze szkoły w cudownych nastrojach. Niższy miał na imię Edward, chłopak o ciemniejszej karnacji, czarnych włosach, poskręcanych delikatnie w loki i jasnych, brązowych oczach.

Natomiast nasz główny bohater, Alan był jasnej karnacji. Nie zawysoki, nie zbyt umięśniony, ale silny, jak na swój wygląd. Budowy zwyczajnej, delikatne męskie rysy twarzy i pieprzyk w kąciku ust. Brunet z prostymi włosami i niebieskimi soczewkami. Jego prawdziwy kolor oczu był brąz, jednak chłopak go nie lubił i zakładał soczewki. Dla większości ludzi był bardzo przystojny. Sam nie uważał się za nieatrakcyjnego, a przeciętnej urody.

Razem z kolegą usiedli na mostku, delikatnie mocząc buty w wodzie. Rozmawiając o różnych błahych rzeczach.

Nagle Alan wyciągnął starą, delikatnie poniszczoną książkę, z poszarpanymi rogami obdartymi z okładki, którą była prawdziwa skóra czarnego jaguara. Bez żadnego napisu na początku czy też obrazka. Z uśmiechem spojrzał na kolegę, zadowolony z siebie. Jego znajomy, popatrzył się na to marszcząc brwi. W pierwszej chwili nie zrozumiał jaka to książka i wziął ją od niego. Przekręcił kartki na stronę z jakimś rysunkiem i od razu, jak poparzony położył ją obok. Spojrzał na pryzjaciele jak na głupka.

- Nie- powiedział delikatnie przerażony.

- Tak- odpowiedział brunet z szerokim uśmiechem.

- Oj nie, nie, nie Alan- zaczął odsuwając się od swojego kumpla.

- Oj tak, tak, tak- wyszczerzył się jeszcze szerzej- To ta noc.

- Ty zwariowałeś!- krzyknął na niego, ale po chwili jego kolega dotknął jego ust palcem, otwierając mu delikatnie je.

- Ciiii- szepnął cicho i zabrał palec.

- Stary po co ci to?

- Jak to po co? Po mojego demona.

- Alan błagam, nie niszcz sobie życia poza grobowego- szepnął tamten, delikatnie składając ręce w geście prośby.

- Pierdolę je, ja chcę mieć to co mi może dać- powiedział.

- Alan nie- złapał go za rękę.

- Alan tak- powiedział i zabrał od niego rękę.

- Przecież dobrze wiesz czym to grozi, jak ci się nie uda- starał się przemówić mu do rozsądku.

- No tak, ale jednak. Jak się uda to ja mogę przecież...- zaczął, ale tamten mu przerwał.

- No, ale przecież nie jest ci to tak strasznie potrzebne- złapał go za ramię.- Masz przecież rodzinę, masz mnie jako przyjaciela... I dobrze wiesz, że możesz mieć jako kogoś więcej.

- Wiem, że mam i mogę. Edward doceniam twoje uczucia, ale ja cię nie kocham. Rodzinie postaram się, by nic się nie stało, ale już za późno by się cofnąć.

- Nigdy nie jest za późno- odpowiedział Edward błagalnym głosem

- Ale ja tego chcę, zrozum- powiedział jasno i wyraźnie zdeterminowany Alan.

- No jak tam se chcesz, ale zastanów się proszę- szepnął mu na ucho, przysuwając się do niego bliżej.

- Już się zastanowiłem, chcę tego- powiedział pewnym siebie głosem.- Chcę zemsty

- Na nich?- dopytał się Edward, nie mogąc zrozumieć.

- Tak- odpowiedział, a w jego sercu zagrzmiała straszna złość.- Za to co mi zrobili. Za te wszystkie ich wyśmiewanie mnie i poniżanie.

W nocy

Alan skończył rozkładać wszystko, co musiał i wytarł czoło ręką. Spojrzał jeszcze raz na wszystko. Rozsypana sól, trzy świece i na samym środku cyrografu kosmyki włosów, trzech osób poplamione krwią. Stanął za rozsypaną solą, która jest po to, by dopóki nie założy magicznej blokady na swoją duszę, nie stała mu się krzywda. Przed tym jednak zapalił świece, by demon mógł przyjść. Przeczytał ostatni raz jak z nim postępować i wziął głęboki wdech. Bał się delikatnie, ale starał się okiełznać strach, by nie wyczuł go przybyły demon. Strach przy takich rzeczach jest nie na miejscu. Demony żywią się strachem i nie chciał by demon, zrobił mu przez to krzywdę. Jednak chęć zemsty i sprawiedliwości wygrała. Otworzył książkę na modłach, które miały go przywołać. Zaczął czytać głośno i wyraźnie.

Przy pierwszym zdaniu nic się nie działo, wszystko było spokojne. Jednak przy drugim nagle włosy zaczęły delikatnie podskakiwać, a zapalone świece, delikatnie poruszały płomieniami w stronę środka cyrografu. Przy połowie całości, ogień który się palił, zaczął się wydłużyać i wirować, robiąc z siebie tornado. Włosy łączyły się ze sobą, a krew zaczęła się z nich wylewać. Na cyrografie było dużo krwi, która zaczęła wrzeć, z czasem, gdy on czytał coraz mocniej. Krew zaczynała być coraz bardziej gorąca, a włosy zaczęły się formować w małą lalkę.

Gdy wypowiedział ostatnie słowo, w tym momencie lalka, zaczęła krzyczeć z bólu męskim głosem. W oddali było słychać śmiechy i rzucane wyzwiska. Krzyk przerodził się w prośby, zmieszane z wyciem jakby wilka, któremu skórę się ściągało żywcem. Chłopak zatkał uszy, starając się, jak najmniej ich słyszeć. W książce było napisane, że trzeba je zasłonić, bo ten krzyk może sprawić, że się ogłuchnie. Jednak trzeba się patrzyć prosto na to co się dzieje, by zadziałało. Lalka zaczęła się powiększać i zmieniać w posturę mężczyzny. Gdy już miała posturę mężczyzny, zaczęła zmieniać swoje ciało z włosów na prawdziwe.

Najpierw pojawiły się nogi na jednej miał buta, ale na drugiej już nie. Spodnie do kolan mokre, powyżej trochę zamarznięte. Bluzkę miał mokrą i delikatnie nasiąkniętą krwią. Rękawy blisko rąk w błocie i krwi zmieszanej, z raną. Na szyi miał jedną małą rankę, ale najbardziej szokowała jego twarz. Szczęka bezwładnie wisiała, podtrzymywana przez mięśnie. W miejscu policzka zwisało mięso, nie miał nosa. Jednego ucha nie miał, a drugie miał do połowy. Na czole był obraźliwy napis "pedał". Włosów miał tylko po lewej stronie, a na prawej stronie miał wyrwane, razem ze skórą. Nie miał jednego oka, natomiast w jego miejscu było jajko. Drugie wpadrywało się wrogo na Alana. Słychać było cichy szept mężczyzny.

Nastolatek, w pierwszej chwili nie zrozumiał co on szepta, ale gdy tylko zobaczył, że trochę soli przed nimi coś rozwiało. Dotarło do niego, co tamten zamierza zrobić. On sobie, tak po prostu, niszczył to, by przyjść do niego i zapewne zrobić coś złego.

Wciągnął gwałtów powietrze i zaczął mówić słowa, które miały stać się jego obroną. Demon zawarczał wściekle i sam zaczął szybciej szeptać, by być pierwszym. Chłopak skończył i pierwszy raz spojrzał na demona. Nie zadziałało tym razem, na jego twarz wpłynęło przerażenie. Demon poczuł to w powietrzu i zaśmiał się w głos. Alanowi na chwilę serce stanęło, ale starał się jeszcze raz. Nie chciał teraz skończyć swojego życia. Gdy było już tylko trochę soli Alan wymówił ostatnie słowo. Nagle demon, który stał na cyrografie, został zepchnięty do tyłu. Chciał ręką złapać chłopaka, ale tylko zatrzymał się na cyrografie. Alanowi udało się nareszcie.

Uśmiechnął się szeroko, dumny z siebie. Demon natomiast ryknął przeraźliwie, swoim ochrypłym głosem. Popatrzył się na chłopaka przed sobą zdrowym okiem i obrócił głowę dookoła. Wściekłe spojrzenie zawodu, że nie zdarzył zatrzymało się na Alanie.

I Hate You|Yaoi| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz