8

2.1K 141 48
                                    

Klęczał na podłodze jeszcze chwilę, aż do pokoju wszedł ojciec. Gdy zobaczył syna to tylko westchnął.

- Przez chwilę mnie nie było,- stanął przed synem. - co ty robisz?

- Jaką chwilę?!- spytał tamten przyglądając mu się jak głupiemu.

- Tak, chwilę.- odpowiedział i spojrzał się na niego. -Co ty masz w ustach i na twarzy takiego białego?

Alan na początku nie zrozumiał, o co mu chodzi i zmarszczył brwi. Lecz gdy ojciec wskazał na jego brodę... Nastolatek pobiegł do łazienki i starał się wyrzucić to wszystko, co miał w sobie. Jego rodzic tylko zmarszczył brwi i położył paczkę na ziemi.

Chłopak miał spokój do wieczora. Przez ten czas nic dziwnego się nie działo i chłopak pomyślał, że ma już spokój po tym jak tamten zrobił, to co zrobił. Alan właśnie grał w coś na komputerze, by zapomnieć o śmierci matki. Lecz to nie pomagało. Próbował się skupić, ale jego myśli krążyły koło jego matki. Było mu bardzo smutno i czuł ogromne poczucie winy. Naprawdę nie chciał jej śmierci, żałował tego, że poszedł do demona. Starał się bardzo skupić na grze, ale nie był w stanie. Dodatkowo to co zrobił ten demon rano było straszne i obrzydliwe. Na samo wspomnienie chłopakowi chciało się  wymiotować. Czuł się z tym bardzo źle można, nawet powiedzieć, że czuł się jak tania dziwka.

Westchnął kolejny raz i zauważył w ekranie komputera demona.  Przez chwile serce mu stanęło, a on sam odwrócił się szybko do tyłu. Za nim nikogo nie było, chłopak odetchnął głęboko. Jego umysł jest po prostu głupi robiąc mu takie wizje. Jednak to nie była wizja, gdy tylko nastolatek odwrócił się do komputera za nim pojawił się demon.

Jego dwoje niebieskich oczu błyszczały się, a usta uśmiechały na widok chłopaka. Zniknął ponownie, a Alan próbował wykonać misje w grze.  Oparł się na ręce i obserwował jak jego postać ponownie umiera. Westchnął zrezygnowany i zaczął od nowa. Nagle komputer ściął się, wywalając przy tym korki. Nastolatek przeklinął go pod nosem i włączył latarkę w telefonie, zmierzają na korytarz. Gdy chłopak był już na korytarzu nagle usłyszał za sobą kroki. Głośne ciężkie kroki. Obejrzał się do tyłu i zaświecił tam latarką, ale nic nie zauważył.

Jego oddech przyśpieszył gdy pomyślał, że to może być demon. Nagle poczuł dotyk na ręce. Chłopak ponownie zaświecił tam latarką i również nic nie zauważył. Serce mu waliło strasznie. Alan patrzył na wszystko przerażony. Nagle coś go popchnęło, a on wylądował na ziemi. Telefon wylądował dalej i oświetlił trochę demona, który stał przed nim. Chłopak mógł przyrzec, że serce mu stanęło w miejscu na jego widok. Atros stał, tylko stał nic nie robił, a nastolatek i tak zaczął wariować. Jego wzrok biegał przerażony po całym pomieszczeniu. Cały się trząsł, a nawet miał ochotę piszczeć. Demon był zadowolony z tego co udało mu się zrobić z chłopakiem. Przez dziesięć minut nic się nie zmieniło, żaden z nich nie wykonał żadnego ruchu. Alan nagle wstał, uważając by się nie przewrócić i szepnął cicho.

- Czego chcesz?- spytał trzęsącym się głosem.

Demon tylko przechylił głowę i nie odezwał się ani słowem. Nagle Alan poleciał do tyłu uderzając głową mocno w drzwi. Chłopakowi zrobiło się ciemno przed oczami. Zemdlał. Atros przez chwilę się w niego wpatrywał. Podszedł do niego, złapał go za bluzkę i zaciągnął do jego łóżka. Nie trudził się w byciu delikatnym. Nie obchodziło go czy zrobi mu krzywdę tym, czy też nie. Chciał go po prostu mieć na łóżku. Gdy zrobił to co chciał, usiadł na krawędzi posłania. Postanowił poczekać aż się obudzi.

Po chwili sam zamknął oczy. Zobaczył wtedy stary dom, cały brudny w kurzu i pajęczynach. On sam wszedł do niego i założył ręce.

- Co chciałeś?- spytał chłopaka za sobą, który stał w drzwiach.

-Ja i moi koledzy chcielibyśmy się trochę  pobawić.

Natychmiast otworzył oczy i popatrzył się na chłopaka. Przypominał mu kogoś, ale nie wiedział kogo. Być może był podobny do jego prześladowców, sąsiadów, rodziny, czy też chłopaka. Na to ostatnie serce mu zabiło mocniej. Może to i głupie, ale mimo, że tyle lat nie żyje, to dalej jest zakochany w kimś z kim był zażycia. Lecz nie pamiętał go. Nie pamiętał jak on wyglądał, nie pamiętał jego charakteru i tak samo imienia nie pamiętał. Dusza chłopak zapewne trafił do nieba, ale Demon chciał go jeszcze raz ujrzeć. Chociaż ten ostatni raz. Potrząsnął głową i spojrzał na Alana, który spał. Atros westchnął i ponownie zamknął oczy, ale tym razem nic nie widział. Tylko ciemność.

Alan jeszcze przez kilka minut był nie przytomny. Gdy zaczął się budzić demon zawisnął nad nim patrząc na jego twarz. Chłopak jęknął z bólu gdy poczuł ból w tyle głowy. Otworzył delikatnie oczy i natychmiast je zamknął z przerażeniem. Nigdy nie chciał, by pierwszą rzeczą jaką zobaczy po przebudzeniu była twarz demona. Miał dalej zamknięte oczy i łudził się, że może zniknie, ale on nie miał takiego zamiaru. Zmierzył chłopaka od góry do dołu i już wiedział czego chce. Szybkim ruchem zdjął jego spodnie do kolan. Nastolatek krzyknął i zaczął mu się wyrywać, domyślając się tego co tamten chce zrobić. Alan nagle, po prostu tak nagle zaczął mówić pacierz. Demon zeskoczył z niego i zakrył uszy, patrząc na niego ze złością. Chłopak mówił coraz głośniej, a demon nagle zaryczał przeraźliwie. Po chwili jednak nastolatek poczuł, jak mimo woli jego usta się zamykają, a język staje w miejscu. Popatrzył się na niego przerażony,  a tamten uśmiechnął się szeroko ukazując śnieżnobiałe zęby. Podszedł do chłopaka i siłą woli zmusił go, żeby sam się położył. Zawisnął nad nim i bez żadnych słów zdjął z niego majtki w ten sam sposób jak wcześniej spodnie.

Domen rozpiął rozporek i nakierował swojego chuja na obręcz Alana. Chłopak próbował coś zrobić, ale nie był w stanie. Jedynie się rozpłakać. Jedna łza spłynęła mu po policzku.

Atros bez żadnego słowa wszedł w niego cały, tak mocno, że nastolatek miał ochotę się wydrzeć na cały głos, lecz niestety nie mógł otworzyć swoich ust. Demon poruszał się w nim coraz szybciej,  a chłopaka bolało coraz bardziej. Gdyby mógł to darł by się z bólu . Gdy Atros zwolnił i zanurzał w nim głęboko, całą długością, poczuł, że coś ciepłego się z niego leje, lecz wiedział, że to nie była sperma, a krew. Demon patrzył na niego z satysfakcją na twarzy, że go to boli i cierpi. Nie przeszkadzała mu krew, nie chciał teraz przestać, nawet jeśli miał zrobić chłopakowi jeszcze większą krzywdę. Alana wszystko bolało czuł po prostu ból. Wyraz demona utwierdził go, że tamten nie zamierzał przestać. Nastolatek nagle przestał czuć cokolwiek, a tym bardziej dupę. Nie czuł jak tamten w niego wchodzi co chwila i wychodzi. Demon nagle wsunął się w niego cały, a chłopak w tedy poczuł ogromny ból. Wrzasnął głośno, czuł jak w jego ranny tyłek wlewa się sperma i to zapewne dużo, bo piekło go to ogromnie. Demon wyszedł z niego i spojrzał na niego z góry. Chłopak, a przynajmniej jego dół wyglądał okropnie. Na prześcieradle była plama krwi i spermy. Demon tylko zaczął chłopaka podduszać co  tylko spotęgowało ból. Alan szybko zemdlał wyczerpany, a demon westchnął i zaczął leczyć jego rany. Może i był podły i zły, ale nie lubił po sobie zostawiać "bałaganu". Uleczył jego rany, ale krew i spermę zostawił. Niech się tym sam zajmie, a on już po chwili zniknął.

I Hate You|Yaoi| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz