28

1.1K 94 50
                                    

Miłosz mył podłogę w korytarzu gdy koło niego w brudnych butach przeszedł Atros. Szedł szybkim krokiem nie zwracając na niego nawet uwagę. Najwidoczniej się gdzieś spieszył. Nastolatek spojrzał na jeszcze chwilę temu czyste miejsce, gdzie było teraz mnóstwo śladów po butach. Westchnął załamany i ponownie zaczął zmywać to samo miejsce. On również nie mógł przestać myśleć o swoim chłopaku. Nie mógł tak po prostu o nim nie myśleć. Jego serce biło tylko dla niego już na zawsze i nie chciał, żeby to się kiedykolwiek zmieniło. Ciągle myślał tylko o nim i jego ciele. Miał ochoty pocałować go jeszcze raz i już nigdy nie przestawać. Kochał go tak mocno. Wiedział, że nigdy by nikogo tak bardzo nigdy nie pokochał jak właśnie jego...

W tym czasie Alan właśnie szukał swojego ukochanego, bo się za nim strasznie stęsknił. Nie mógł się oprzeć temu by go nie znaleźć. Po prostu musiał go znaleźć. Szukał go na pierwszym piętrze zaglądając do każdego pokoju w korytarzu. Miał całkiem dobry humor. Polepszał mu się na myśl o swoim kochanym i pięknym chłopaku. Miał ochotę przytulić się do niego i go pocałować mocno. Tak mocno. Ciągle w jego myślach był tylko on i jego piękne ciało.

Nie mógł się doczekać aż go znajdzie i rzuci mu się na szyję. Uśmiechnął się szeroko gdy zauważył sylwetkę swojego chłopaka na podłodze. Ścierał on ślady na podłodze, cicho wzdychając. Alan powoli podszedł do niego od tyłu i objął delikatnie za szyję, szepcząc mu do ucha.

- Cześć skarbie - uśmiechnął się.

Starszy lekko się przestraszył gdy tamten położył na nim ręce. Jednak po chwili się uśmiechnął szeroko i spojrzał na niego z miłością.

- Cześć kochanie - powiedział poczym odwrócił się przodem do niego obejmując go mocno w pasie. - Tęskniłem za tobą tak bardzo.

- Naprawdę?- spytał chociaż znał odpowiedź.

- Naprawdę i to tak bardzo bardzo bardzo mocno tęskniłem - powiedział to i pocałował go mocno w usta.

Alan odwzajemnił jego pocałunek i mocno objął go za kark, a Miłosz objął go w pasie szczęśliwy. Długo trwali w pocałunku obaj wtuleni w siebie. Było to dla nich obu wspaniałe uczucie. Bardzo tego wszystkiego potrzebowali, obaj za sobą tak tęsknili... Kochali się bardzo mocno i chcieli być obaj szczęśliwi. W tamtej chwili obaj potrzebowali chwili czułości i miłości. Nie interesowało ich nawet to, że ktoś mógłby ich zauważyć i powiedzieć o tym Atrosowi. W tej chwili liczyli się dla nich tylko oni i ich usta. Obaj czuli się doskonale, gdy byli w takiej pozycji, tak blisko siebie.

Jednak w końcu Miłosz musiał się od niego oderwać i spojrzeć mu w oczy z uśmiechem. Alan również to zrobił przybliżając się bliżej do niego. Patrzyli sobie w oczy szczęśliwi z uśmiechem przytulając się. Nie mieli ochoty odsunąć się nawet na krok. Jednak Miłosz nagle lekko się skrzywił i dotknął szyi swojego chłopaka na której było ugryzienie. Alan również się lekko skrzywił.

- Atros mi je zrobił jak odchodził - wyjaśnił przytulając cię do niego i kładąc mu głowę na ramieniu.

- Gdzie poszedł? - spytał tuląc swojego chłopaka i lekko go głaszcząc po głowie zanurzając swoje palce w jego włoskach.

- Nowe dusze poszedł po przydzielać do roboty.

- Czyli mamy całkiem dużo czasu dla siebie tak?

- Tak - uśmiechnął się do niego i odsunął się delikatnie od niego.

Patrzyli sobie w oczy lekko się uśmiechając. Mogli to robić bez przerwy. Obaj czerpali z tego przyjemność i szczęście. Lecz Alan spojrzał na brudną podłogę i na dwie ścierki.

- Pomogę ci posprzątać, a jak zostanie trochę czasu to coś fajnego porobimy - uśmiechnął się do swojego chłopaka szeroko.

- Dobrze kochanie, dziękuję - powiedział i go puścił.

- To cały korytarz kochanie masz umyć?- spytał i wziął jedną ze ścierek do rąk.

- Tak kochanie, ale jak widzisz nie zostało aż tak dużo.

Obaj zaczęli myć podłogę gadając przy tym i co jakiś czas się całując lub przytulając. Cieszyło ich swoje towarzystwo i dawało siły do sprzątania. Samo gadanie ze sobą dawało im dużo radości. Czuli się magicznie zawsze gdy tylko koło siebie przebywali. Nie mogli oprzeć się temu by się pocałować, a nawet chodź by dotknąć.

Szybko skończyli pracę, więc mogli usiąść w jednym pokoju pod ścianą i przytulić się do siebie. Miłosz był wtulony w Alana, a tamten go mocno przytulał ręką. Całując go w szyję i rozmawiając.

- Byłeś strasznie wychudzony gdy pierwszy raz cię poznałem- powiedział Alan sunąc rękami po żebrach swojego chłopaka.

- No tak, wtedy jadłem raz na bardzo długi czas. Atros nigdy mnie szczerze nie lubił zawsze ja miałem najgorzej. Zawsze to ja miałem robić najgorsze prace. Raz nawet użył mnie jako swojej dziwki.

- Jak to? - spytał zaskoczony.

- No raz gdy był wkurwiony to złapał mnie i pięć razy doszedł mi w gardło. Przez tydzień nie mogłem mówić, bo miałem uszkodzone struny głosowe.

- O ja cię. Moje kochanie jak mi przykro - powiedział przestraszony Alan patrząc mu w oczy.

Jednak Miłosz uśmiechnął się do niego i pocałował go lekko w usta, a następnie w policzek.

- Nic mi teraz nie jest spokojnie kochanie nie musisz się martwić - uśmiechnął się do niego.

- No dobrze ale jest mi smutno, że tak cię potraktował- powiedział cicho Alan.

- Ale co było minęło.

Alan popatrzył na niego jeszcze chwilę niepewnie, ale tamten uśmiechnął się starając się go uspokoić. Ponownie mocno go przytulił i całując w czółko i kładąc się na nim. Jednak po chwili westchnął smutny.

- Musisz iść - powiedział Miłosz.

- No tak. Lepiej bym teraz poszedł za chwilę może mnie mnie szukać Atros.

Popatrzyli sobie ostatni raz w oczy i wstali, a Miłosz pocałował Alana szybko w usta. Następnie pogłaskał po policzku i zaczął iść w kierunku drzwi by wyjść z pokoju.

- Do zobaczenia kochanie - powiedział smutno Alan patrząc za tamtym.

- Do zobaczenia - odpowiedział mu również smutno.

Następnie wyszedł zamykając za sobą drzwi cicho. Alan jeszcze chwilę patrzył na drzwi. Nie miał ochoty żegnać się z chłopakiem. Kochał go bardzo i chciał z nim spędzać dalej czas. Nie chciał być z Atrosem, a być z Miłoszem już zawsze. Chciał go ciągle przytulać...

- Kogo chcesz przytulić? - spytał Atros stając za nim.

Alan szybko odwrócił się przodem do niego. Demon stał bardzo blisko niego patrząc na niego lekko zły.

- Mamę chciałbym przytulić - skłamał szybko

Nie mógł wiedzieć że Demon wyczuwa gdy ktoś kłamie i wie że Alan kłamał. Dało mu to trochę do namysłu do kogo mógł się chcieć przytulić.

I Hate You|Yaoi| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz