21

1.4K 113 22
                                    

- Skarbie - szepnął Atros do ucha Alanowi na co tamten warknął zły.

- Nie jestem twoim skarbem, chuju puść mnie! - zaczął mu się wyrywać.

Demon tylko westchnął i mocniej go przytulił ignorując to, że tamten go gryzie, drapie i bije.

Obaj leżeli na łóżku Atrosa, a właściciel pokoju obejmował duszę tak by mu nie uciekła. Chciał go tylko przytulić, by ten chociaż zamknął oczy odpoczywając razem z nim na materacu. Chociaż obaj nie potrzebowali snu to demon chciał by chłopak przynajmniej na moment się uspokoił i usiadł w jednym miejscu nie ruszając się, ani nie atakując go. Jednak nie było z nim tak łatwo, nastolatek walczył nie pozwalając mu się dotykać. Nawet gdy tamten dotykał go delikatnie po ramieniu. Nastolatek wpadał w furię krzycząc przeraźliwie na niego jakby mu robił krzywdę. Przecież on chciał tylko by chłopak uspokoił się na chwilę i nie wiercił się.

- Proszę cię, uspokój się i nie ruszaj, bo będę zmuszony użyć siły - powiedział zrezygnowany.

- A proszę bardzo używaj sobie powodzenia - odpowiedział i uderzył go w rękę.

Ponownie westchnął i pstryknął palcami, a Alan znieruchomiał. Rzucił tylko wściekłe spojrzenie i warknął zły. W tym czasie Atros się uśmiechnął i przytulił zirytowanego chłopaka do siebie, chcąc go chociaż trochę uspokoić. Jednak to sprawiało, że chłopak coraz bardziej zaczął się denerwować. Z całych sił walczył z magią Atrosa, jednak mu to nic nie dawało. Nie było to dla niego zbyt przyjemne gdy demon mruczał mu w pierś jak kot. Nie lubił kotów, a tym bardziej Atrosa, który do niego mruczał jak kot!

Przewrócił oczami gdy demon zamknął oczy zadowolony kładąc głowę na jego pierś. Najchętniej by go z siebie zrzucił i skopał. Nienawidził go, tak bardzo go nienawidził. Jego zapachu, smaku, dotyku i całej jego wrednej osoby. Dziwił się, że on ma jakiś przyjaciół, którzy go lubią. Przecież to aż dziwne. Nikt normalny by go nie lubił. Właśnie normalny, wątpił by jakiś demon był normalny, a zwłaszcza ten z którym się przyjaźni.

- A zdziwiłbyś się - powiedział zerkając na niego. - Lubi mnie duża ilość satanistów i demonów.

W tym momencie poczuł, że może ruszać twarzą więc od razu zmarszczył czoło zły.

- Wszyscy pojebani jak ty. Równo zryci z chorobami psychiczmi - powiedział mu.

- Powoli zaczynasz mnie denerwować - powiedział delikatnie złym głosem. - Jak długo można słuchać wyzwisk i przekleństw na swoją osobę? Ty już mój limit powoli przekraczasz i stanie ci się krzywda.

- Uuu, już się boję - powiedział sarkaztycznie. - Co mi zrobisz? Zabijesz? Ojej już to chuju zrobiłeś!!

W tym momencie Atros nie wytrzymał i wstał od niego z łóżka. Alan poczuł, że coś co go trzymało puściło. Dzięki czemu podniósł się do góry i obrzucił go spojrzeniem bazyliszka. Demon zrobił to samo mierząc go zimnym i bezlitosnym spojrzeniem.

- Zobaczymy się za niedługo. Do widzenia - powiedział i wyszedł z powieszczenia trzaskając z całych sił drzwiami.

- Niech to później nigdy nie nastanie - powiedział do siebie i ponownie położyl się na łóżku.

Oddechnął wykończony psychicznie obecnością demona. Nienawidził go z całego serca i nie zamierzał tego zmienić. Jego samopoczucie spadało na myśl o nim, a co dopiero można pomyśleć o jego obecności. Przekręcił się na bok i zamknął oczy próbując uspokoić swoją wściekłość.  Nagle jego uwagę przykuła jedna mrówka obok łożka na ścianie. Prychną zniesmaczony i zabił ją ręką. Mrówki to był jedyny owad, którego on całkowicie nie tolerował. Wszędzie się pchają, zawsze jest ich multum i czasem gryzą. Jedno, wielkie okropieństwo!

Przekręcił się ponownie na drugi bok chcąc się odprężyć. Jednak na ścianie po drugiej stronie były trzy większe mrówki.

- Fuu - skrzywił się i odsunął od nich.

Lecz gdy się odsunął poczuł jak coś chodzi mu po plecach. Przeprzerażony wyskoczył z łóżka i otrzepał plecy. Panicznie otrzepywał się ze wszystkiego nie patrząc na nic. Na podłogę spadła mrówka o wielkości najmniejszego palca u ręki. Wzdrygnął się z obrzydzeniem i odsunął od niej o dwa kroki. Gdy to zrobił poczułna na nodze delikatne włosy. Szybko spojrzał się tak i z przerażeniem stwierdził, że to kolejna większa mrówka wielkości jego całej ręki. Alan przerażony zaczął gorączkowo rozglądać się po całym pokoju. Wszędzie było pełno mrówek, większych i mniejszych. Każda była czerwona jak krew z białą kropką na łbie. Nie miał gdzie uciec, a mrówki powoli się do niego zbliżały. Krzykną przeraźliwie, gdy jedna mrówka zaczęła na niego wchodzić. Starał się ją zawzięcie z siebie zrzucić, jednak coraz więcej mrówek zaczęło na niego wchodzić. Zaczął krzyczeć przerażony, kiedy jedna wielkości małego kotka weszła mu na pierś. Nie mógł jej ściągnąć, lecz czując te wszystkie nóżki, które po nim chodzą robi mu się bardzo nie dobrze. Skulił się czując jak jedna włazi mu we włosy. W jego oczach błyszczały łzy strachu. Nienawidził mrówek i brzydził się ich prawie tak samo, jak arachnofobiczna osoba pająków.

- Kochanie co robisz? - zaśmiał się Atros.

Alan szbko otworzył zapłakane oczy i spojrzał na demona przed sobą. Nagle zdał sobie sprawę, że wszystkie mrówki zniknęły. Szybko wstał i zaczął panicznie się rozglądać szukając, gdzie one uciekły.

- Mówiłem byś nie przekraczał lini mojej tolerancji do ciebie - powiedział mu, a jego oczy zabłysły.

Chłopak spojrzał na niego nie zrozumiale, ale po chwili zrozumiał, że te wszystkie mrówki to jego sprawka. Zły spojrzał na niego z nienawiścią i podszedł chcąc go uderzy, ale tamten złapał go za rękę zanim tamten zdążył zadać cios. Zamachnął się drugą ręką, ale tamtą również złapał z cynicznym uśmiechem.

- Ty sukinsynie - powiedział nastolatek przez zaciśnięte zęby.

- Wypraszam sobie - odrzekł i uśmiechnął się mocniej.

- To sobie kurwo wypraszaj! Nie wolno tak straszyć ludzi!

- I nie wolno ich wyzywać.

- Ale ty nie jesteś człowiekiem - uśmiechnął się gdy tamtemu mina zbrzydła, jednak po chwili znowu na jego ustach zagościł uśmiech.

- Ale kiedyś byłem i należy mi się szacunek od ciebie.

- A to niby dlaczego?

- Bo jestem starszy.

- Możesz nawet być i kobietą nie obchodzi mnie to - powiedział i wyrwał ręce z jego uścisku. - I tak cię nienawidzę najmocniej na świecie.

Atros spojrzał na niego obojętnie i przysunął się najbliżej jak mógł do niego.

- A ja ciebie kocham najmocniej na świecie i zawsze będę.

- Gówno mnie to obchodzi- powiedział do niego i odsunął się.

- Jeszcze mnie pokochasz i wspomnisz moje słowa - powiedział uśmiechając się do niego szeroko.

Chłopak tylko przewrócił oczami. Nigdy nie mógłby pokochać czegoś tak ochydnego jak on.

I Hate You|Yaoi| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz