Alan patrzył na niego przerażony, nie mógł z siebie wydusić ani słowa. Miłosz tak samo, patrzył na demona sparaliżowany.
To nie była prawda, Atros powiedział tak tylko dlatego, by tamten zaprowadził go do Miłosza. On wcale nie wiedział z kim Alan umawia się za jego plecami. Wcale nie wyrzucił go z piekła. To wszystko nie była prawda. Okłamał go.
- Jesteś taki naiwny - powtórzył demon z uśmiechem chociaż jego głos drżał niebezpiecznie. - Jesteś taki głupi. Teraz zrobię to co powinienem zrobić już dawno.
W tej samej chwili Alan i Miłosz mimo swojej woli odsunęli się od siebie. Alan został przyciągnięty i przyciśnięty do ściany naprzeciwko swojego chłopaka, a tamten został rzucony z całej siły pod nogi demona. Atrosa oko zaświeciło na czerwono, a obok niego wszystkie drzwi zaczęły się jednocześnie otwierać i zamykać. Nastolatek leżał przed jego nogami chowając twarz w rękach. Był pewien, że tamten go kopnie w twarz jednak tamten tego nie uczynił. Patrzył na niego jedynie pełen nienawiści.
- Nie trzeba było podrywać MOJEGO CHŁOPAK, mogłeś sobie tutaj być, ale za to co zrobiłeś muszę się ciebie pozbyć. Won do nieba! - wykrzyczał wkurwiony i jednym ruchem ręki podniósł nastolatka.
Chłopak przerażony spojrzał na swojego chłopaka, który nie mógł z siebie wydusić żadnego słowa, zalany łzami. Jakaś niewidzialna siła przyparła go do ściany. Nie mógł się ruszyć i nie mógł się nawet odezwać, bo coś mu na to nie pozwalało. Miał ochotę krzyczeć by ten go zostawił, bo go kocha i nie chce by ten go skrzywdził. Jednak nic nie mógł zrobić po prostu zaczął płakać i zalany łzami patrzył na niego. Miłosz również na niego patrzył, a z jego oczu popłynęły łzy bólu. Wiedział, że to koniec, że Atros rozdzieli ich już na zawsze, i że nigdy się już nie spotkają.
Demon wściekł się jeszcze bardziej słysząc ich myśli. Nie chciał by oni teraz nawet o sobie myśleli. Przecież to on powinien być z Alanem i tylko on powinien zaprzątać jego głowę. Ten cały Miłosz przecież mu nawet nie dorastał do pięt. On był lepszy, mądrzejszy, przystojniejszy, a z pewnością bardziej wyjątkowy niż ta cała brzydka, tępa i obrzydliwa dusza.
- Zostaw go! - krzyknął nagle Alan czując, że może się odezwać.
- Zamknij ryj, bo z tobą jeszcze sobie pogadam później! - krzyknął wskazując na niego palcem.
Alan w tamtej chwili miał ochotę zacząć krzyczeć na niego, ale ponownie poczuł w jak coś w gardle uniemożliwia mu powiedzenie jakiegokolwiek słowa.
Atros jednak w tej chwili postanowił zakończyć to co chciał dawno zakończyć.
- Na mocy jaką mi dano, ja ciebie Miłoszu wypuszczam do nieba. Skończyłeś swoją karę w piekle i możesz poczuć smak szczęścia i dobrobytu. Zostajesz w niebie już na zawsze - mówił Atros. - Nadszedł kres twoich męczarni tutaj u mnie i możesz iść i cieszyć się tym co dostajesz.
Gdy skończył swój monolog, Miłosz zaczął znikać. Jego dusza bladła, a on upadł na ziemię. Alanowi w tamtej chwili udało się ruszyć i rzucił się w stronę swojego chłopaka. Miłosz spojrzał na niego bladym, nie przytomnym spojrzeniem i zanim Alan dotknął go tamten zniknął, a na jego miejscy była pozostała tylko mokra plama.
Nastolatek patrzył w miejsce gdzie przed chwilą jeszcze był jego ukochany, z niedowierzaniem, co właśnie się stało. Zaczął płakać drąc się najgłośniej jak mógł. Atros nachylił się nad nim łapiąc go boleśnie za rękę i zaczął nim potrząsać. Ten spojrzał na niego cały zapłakany ze złością. Jednak Atros dalej nim potrząsał i otwierał usta tak jakby coś mówił jednak z nich nie wydobyło się żadne słowo. Alan patrzył na to zdziwiony dalej płacząc. Aż nagle demon zaczął mówić dobrze znanym Alanowi głosem tak pięknym i melodyjnym.
- Alan, ile można spać!? Mój Boże wstawaj wreszcie! - był to głos jego matki.
Chłopak w tej sekundzie znieruchomiał. W ciszy patrzył na niego otępiały. Nie rozumiał, dlaczego tamten mówi głosem jego matki.
Nagle twarz demona zaczęła się zmieniać, a otoczenie wokół nich także się zmieniło. Wszystkie drzwi zaczęły zmieniać się w białe ściany z różnymi plakatami, a podłoga zaczęła być nagle miękka i czarno-szara. Wszystko zaczęło wyglądać jak jego pokój. Natomiast Atrosa zaczął przybierać sylwetkę kobiety o brązowych włosach z pięknymi, ciepłymi, zielonymi oczami.
Przecież to był jego pokój i jego matka. Cały obraz przed nim teraz wyglądał jak jego normalny dzień z czasów przed poznaniem Atrosa...
- Alan co ci jest? - spytała kobieta wcześniej dotykając jego czoła i przestając go szarpać. - Wszystko dobrze? Co się stało?
- Gdzie ja jestem? - spytał tamten nie rozumiejąc kompletnie nic.
- W domu, synku czy ty znowu się spiłeś?- spytała matka patrzac mu w oczy.
- Ale jak? Ja przecież umarłem byłem w piekle- zaczął mówić. - Zaraz... Przecież ty też umarłaś w wypadku samochodowym. Nasz dom był zniszczony, bo po twojej śmierci tata popadł w depresję i popełnił smabósjwo. Mnie przecież zabił demon którego wezwałem i to on was zabił... Potem w tym piekle zakochałem się i Atros o tym się dowiedział i on i on i on...
- Synku spokojnie to był tylko zły sen - powiedziała matka dotykając jego czoła. - Nic złego się nie stało, oboje z tatą żyjemy, nie jesteś w żadnym piekle. To był tylko okropny sen, spokojnie.
- Ale to było takie realistyczne... - powiedział chłopak przytulając matkę ze łzami w oczach.
- Ale to był tylko sen, uspokój się.
Alan nagle nie wytrzymał i po prostu rozpłakał się jak małe dziecko. Nie mógł uwierzyć w to co słyszy. Przecież to nie możliwe. Przecież to wszystko było takie realistyczne, czuł ten cały ból, jaki demon mu sprawiał. Przecież każdy dzień trwał tak długo, przecież sen tyle nie trwa. Jednak przecież teraz przytula swoją matkę, a ona jest taka prawdziwa.
Nastolatek mocno objął mamę powoli się uspakajając. Powoli zaczęło do niego to wszystko dochodzić. Powoli zaczął rozumieć, że to był sen. Jednak dla upewnienia się dotknął swoją rękę, którą Atros mu pociął jeszcze zanim trafił do piekła. Nie było na niej tych okropnych blizn po tym wydarzeniu. Spojrzał na rodzicielkę i uśmiechnął się do niej szeroko.
- Kocham cię mamo - szepnął cicho.
Nie mógł zauważyć, że w drzwiach za nim stała niska, chuda postać pół przezroczysta z białymi skrzydłami. Trzymała ona notes w którym pisała do Boga wiadomość w której opisywała sen Alana. To ona go stworzyła, stworzyła go po to by nastolatek nie podpisał paktu z Atrosem. Pokazał mu to tak, jakby to mogło wyglądać. Chciał go przed tym ochronić.
Postać skończyła opisywać sen jaki stworzyła i podpisała się jako "Anioł Stróż Śmieszek".
CZYTASZ
I Hate You|Yaoi|
HorrorOsoba która przyzywa demony nie może być nierozgarnięta ani naiwna. Zwłaszcza z demonem zemsty, a Alan nigdy nawet nie powinien myśleć o przywoływaniu demonów. Co się stanie po tym jak demon zacznie go nawiedzać? Opowieść z zakończeniem, nie takim...