4

2.3K 166 39
                                    

Alan razem ze swoim przyjacielem śmiali się w jego pokoju, oglądając śmieszne filmy. Nastolatek miał doskonały humor, bo od tygodnia nikt go nie poniżał w szkole. Demon spełnił jego prośbę i sprawił, że jego dręczyciele umarli. Jeden utopił się w wannie. Drugi został znaleziony martwy koło stada wilków. Trzeci został znaleziony powieszony u siebie w pokoju. Czwarty zaginął. Alan nie miał żadnych wyrzutów sumienia. Był szczęśliwy, że nikt go w końcu nie poniża, ani nie gnębi. Wreszcie czuł się dobrze. Myślał, że nic mu już nie grozi, jednak czy ma rację?

Dochodziła dwudziesta trzecia, gdy zaczął dzwonić telefon Edwarda. Chłopak odebrał go.

- Tak- odpowiedział.- Mamo no jeszcze kilka minut...-zaczął- No, ale Alan jest sam... No... Tak... No dobra... Okej... Już idę.

Odłożył telefon, a Alan tylko na niego spojrzał.

- Co? Do domu?- spytał go.

- Tak, weź chuj z tym, że mieszkasz trzy domy dalej i tak mam wracać.- wstał i zaczął się ubierać.

Alan z grzeczności odprowadził go do drzwi. Edward ubrał się, a następnie się pożegnali. Alan zamknął za nim drzwi i poszedł do swojego pokoju. Był sam, tak jak praktycznie zawsze, jego rodzice pracowali całe dnie, jedynie w niedziele byli w domu dłużej niż pięć godzin, natomiast jego jedyna, starsza siostra mieszkała z chłopakiem na drugim końcu miasta. Nastolatek wszedł do swojego pokoju i włączył jakąś grę na komputerze. Grał w jakąś zabijakę multiplayer. Całkiem dobrze mu szło do czasu, gdy jego komputer nagle zaczął się zawieszać. Zdenerwował się i zresetował go, jednak ten dalej nie działał dobrze. Chłopak zdziwił się, bo miał nowy sprzęt. Nie powinien się zawieszać. Chłopak wstał od niego i wyłączył go. Postanowił jutro wezwać kogoś do naprawy.

Poszedł po czyste rzeczy i ruszył do łazienki. Gdy już był w niej, napuścił wodę do wanny i rozebrał się. Stanął przed lustrem na chwilę i obejrzał się, aby skomentować samego siebie, żeby jego ego przypadkiem nie zmalało. Gdy odchodził od lustra, wydawało mu się, że koło niego błysnęło niebiesko-zielone oko. Wszedł do wanny i rozsiadł się wygodnie w odpowiedniej dla siebie temperaturze. Oparł się plecami o wannę i zaczął przeglądać media społecznościowe na telefonie. Przez kilka minut nic się nie działo, wszystko było normalne, ale nagle jakimś dziwnym sposobem zaczęła lecieć woda gorąca. Początkowo chłopak tego nie poczuł, bo wanna była duża, a on i tak zawsze mył się w gorącej wodzie. Nagle coś rozbiło się na korytarzu za drzwiami łazienki. Chłopak spojrzał na drzwi od niechcenia i wstał. Ręcznik zawiązał na wysokości bioder i wyszedł z łazienki. Wyjrzał na korytarz, zaczął uważnie się rozglądać, czy nigdzie nic nie jest zwalone lub potłuczone. Jednak nic takiego nie było. Wzruszył ramionami i wrócił do łazienki.

Rozwiązał ręcznik i wpadł na genialny pomysł, by wskoczyć do wody z delikatnego rozpędu. Tak też postanowił zrobić z małego rozpędu wskoczył do wody, jednak gdy tylko poczuł ją, od razu wrzasnął najgłośniej jak mógł. Woda była jak wrzątek, jakby ktoś z czajnika, nalał ją do wanny. Chłopak, gdy próbował wyjść z wanny, poślizgnął się i wylądował na łokciach, którymi poszorował po płytkach. W oczach chłopaka pojawiły się łzy, gdy poczuł ból w dolnej partii ciała i na łokciach. Miał zamknięte oczy i delikatnie syczał z bólu.

Gdy otworzył oczy zobaczył dużo pary i wydało mu się, że ktoś stoi koło drzwi, ale gdy tylko mrugnął, od razu to coś zniknęło. Chłopak spojrzał na swoje nogi, które były poparzone i czerwone. Później na łokcie, które były obdarte ze skóry. Było całkiem sporo krwi. Alan podniósł się obolały i wylał wodę z wanny. Następnie nad kranem popłukał ręce zimną wodą. Tak strasznie go to wszystko bolało. Po chwili, ponownie napuścił wodę tym razem delikatnie chłodną. Wszedł do niej ostrożnie i poczuł ulgę, gdy jego nogi dotchnęły zimnej wody. On szybko gąbką zaczął się dokładnie myć, a gdy mył łokcie, to poczuł jak całe mnóstwo krwi spływa z jego rąk. Wziął szampon, zamknął oczy i delikatnie zaczął myć włosy.

Podczas mycia, nagle poczuł czyjąś rękę na swoich plecach. Otworzył oczy, mimo szamponu, ale nikogo nie zauważył, a uczucie zniknęło. Oczy go szczypały, więc zamknął je i zaczął przemywać twarz. W tym czasie, poczuł dotyk zimnej ręki, która sunęła w dół na jego dupe. Zapewne by tam i dotarła, ale ponieważ siedział, zostało to wtedy uniemożliwione. Alan ponownie przestraszony otworzył oczy, a uczucie zniknęło. Do końca kąpieli starał się mieć oczy szeroko otwarte. Czuł straszny niepokój, można nawet powiedzieć, że strach. Wyszedł bardzo szybko z wanny i zaczął się wycierać, ale nagle światło zgasło. Chłopak prawie krzyknął gdy zrobiło się ciemno, był przerażony. Poczuł pazury na plecach i to już było przegięcie, bo chłopak pisnął niemęsko. Podbiegł do drzwi i szarpnął klamką, jednak one nie drgnęły, a przecież nie zamykał ich. Spojrzał do tyłu, widział tylko ciemność i niebiesko-zielone oko które świeciło się za nim. Alana oczy zrobiły się wielkie. Przecież go odesłał od ciebie. Nie powinien tutaj być.

- Cooo?- wydusił z siebie tylko tyle przerażony.

Nie odpowiedział, tylko powoli zaczął podchodzić do niego. Alan zaczął panicznie szarpać za klamkę. Nagle szafka się otworzyła i w jego stronę poleciały różne płyny i brzytwa. Chłopak wrzasnął, gdy prost w niego leciała.  Poczuł łzy w oczach, ale w tej sekundzie drzwi się otworzyły. Chłopak poleciał na plecy, upadł na nie i skrzywił się. Miał zamknięte oczy. Gdy je otworzył, wszystko było w porządku. Wszystkie rzeczy były na pułkach, a demona nie było. Alan ledwo co się nie udusił, tak trudno było mu oddychać. W jego oczach błyszczały łzy, a łokcie znowu krwawiły. W drzwiach wejściowych stała matka chłopaka. Gdy tylko weszła do mieszkania i zauważyła syna, zakryła oczy.

- Co ty wyprawiasz?!- wrzasnęła.- Ubierz się!

Nastolatek podniósł się i poszedł do łazienki. Nie chciał w niej przebywać długo, więc szybko ubrał się i wytarł włosy. Gdy wychodził, poczuł dotyk na odkrytym ramieniu. Dlatego zamknął drzwi jeszcze szybciej. Poszedł szybkim krokiem do kuchni, gdzie siedziała jego mama. Stanął koło szafki, gdzie ona stała. Wyjmowała szklankę.

- Ile razy ci mówiłam, byś nie paradował nago po domu?- powiedziała zła.

- Wybacz mamo, ale to nie moja...- chciał się wytłumaczyć, ale ona mu przerwała.

- Nie ma żadnego wytłumaczenia- powiedziała.- Mógłbyś podać mi wapno?

- Tak, oczywiście.- powiedział i miał już je podać matce, gdy ona nagle krzyknęła.

- Alan co ci się stało?!- spytała łapiac go za rękę, by zobaczyć jego ranę na łokciu.

- No właśnie...-zaczął jej opowiadać, co go spotkało w łazience. W tym czasie ona opatrzyła mu ranę.-...i właśnie boję się, że to mógł być demon.

Ona się tylko zaśmiała z niego. Nie wierzyła w demony, w piekło i w Boga.

- Po prostu za mało snu miałeś i dodatkowo para wodna, to musiało ci namieszać kochanie w głowie-powiedziała.

- Ale mamo...-zaczął.

- Nie ma żadnego "ale", przecież sam mówiłeś, że wszystko jest na miejscu w szafkach, po prostu sobie to wyobraziłeś i tyle.-powiedziała.- Jak chcesz to możemy iść i to sprawdzić.

- Nie, chyba masz rację- powiedział zawstydzony. Uwierzył jej, przecież skąd on miałby się tu wziąć?- Pójdę już spać.

- Dobranoc skarbie- powiedziała.

Alan poszedł do swojego pokoju, położył się i zaśmiał ze swojej wyobraźni. Następnie zamknął oczy. W tym czasie, nagle w nogach jego łóżku pokazał się chłopak. Całkiem przystojny ciemny brunet z uśmiechem na ustach. Miał przepiękną twarz, a w ustach zdjęcie pięciu chłopaków, z których jeden miał zamazaną twarz. Chłopak wpatrywał się w twarz Alana z politowaniem, a jego niebiesko-zielone oczy świeciły w ciemności.

I Hate You|Yaoi| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz