10

1.8K 145 6
                                    

Alan usłyszał szloch siostry i odgłos zamykania drzwi. Słychać było rozmowę jego siostry z ojcem. Jednak on nie zwracał na to uwagi, był pochłonięty myślami. Nadal czuł na ustach dotyk jego warg. Tą miękkość. Oblizał wargi i jęknął, bo poczuł jego smak. Wciąż pamiętał jednak kim on jest i co mu zrobił. Zabił mu matkę i zgwałcił.

Do salonu wszedł ojciec trzymając swoją córkę, by się nie przewróciła. Bardzo płakała szepcząc jak jest jej przykro. Posadził ją na kanapie koło brata i złapał za dłoń, by dodać jej otuchy, lecz sam nie panował nad emocjami. Po jego policzkach spływały łzy. Nagle do Alana z ogromną siłą, ponownie wróciło poczucie winy. Chłopak też się rozpłakał. Poczuł na swoim kolanie dłoń ojca i jeszcze bardziej się rozpłakał, dając wyjść wszystkim negatywnym emocjom. Darł się tak samo jak jego siostra. Czuł się podle przez to co zrobił. Nie potrzebnie szedł do demona po pomoc. Przecież czytał o nich i wszyscy mu mówili, że nie można im ufać, bo one są po to by niszczyć. Oni przecież nienawidzą ludzi i tego co z nimi związane. Życie z nimi pod jednym dachem to wyrok śmierci. Nikt nie pomoże nawet egzorcysta. Nie ma siły która ich od ciebie odpędzi.

Po jakimś czasie Alan wraz z siostrą uspokoił się. Już nie krzyczał, ani nie płakał. Teraz tylko pociągał nosem i wycierał mokre policzki. Patrzył się na swoje kolana, ślepym wzrokiem. Delikatnie się trząsł od czasu do czasu wzgrygając się. Poczuł ramiona na sobie i po chwili przytuliła go siostra. Chłopak również ją objął, a tamta schowała swoją twarz w jego ramię. Nastolatek spojrzał na ojca, który wstał i zaczął robić im herbatę. Miał również delikatnie czerwone oczy i zaschnięte łzy na policzkach. Alan zamknął oczy i powiedział w myślach "przepraszam".

W tym czasie w swoim domu na tronie siedział demon z rozwaloną twarzą. Siedział i patrzył na poczynania jego niewolników w sprzątaniu. Kilka duchów myło dokładnie podłogę, by tamten się nie zdenerwował na nich. Założył nogę na nogę i westchnął. Nie chciało mu się siedzieć w jego zamku. Jednak trzeba czasem po pilnować duszy, które sprzątają. Nagle młoda dusza wylała wodę na podłogę i przestraszona szybko zaczęła wszystko wycierać. Atros wstał ze swojego miejsca i podszedł do niej. Młodszy zadrżał, gdy zauważył tamtego przed sobą.

- Przepraszam.- powiedziała cichutko.

Demon jednak wpatrywał się w nią, aż w końcu spytał.

-Jak ciebie zwali za życia?-spytał ją.

- Natan.- powiedziała nie pewnie duszyczka.

- Oj duszyczko młoda, duszyczko mała, zabrana przez świat, zabita przez siebie- powiedział na głos. Wszystkie dusze inne zaprzestały sprzątanie- Czym żeś sobie zasłużyła tu trafiając?

- Z zemsty prawie zabiłem człowieka, śmierć mi tu wybrała miejsce- powiedział cicho i spojrzał delikatnie na jego twarz, ale po chwili znów wrócił spojrzeniem na swoje kolana.

Demon chwilę stał i patrzył na niego, lecz rzekł po chwili.

- I po cóż ci to było? Teraz byś miał jak w niebie, siedział i jadł tylko to na co masz ochotę. Cieszył się każdą chwilą i nie musiał pracować. Żałujesz tego?

- Nie...- odpowiedział cicho.

Demon tylko pokiwał głową. Jeszcze przez jakiś czas mu się patrzył, aż w końcu delikatnie zanurzył swoje palce w jego włosach. Chłopak popatrzył na niego zdziwiony. Przecież to demon, to zło, to nienawiść, a ten go głaszcze. Chłopak zdziwił się bardzo.

- Dalej sprzątaj, ale porządnie- zabrał rękę z jego głowy i odwrócił się do innych przodem.- A wy co kurwa leżycie?! Nie za to jedzenie dostajecie.

Wszyscy szybko wrócili do pracy, a demon usiadł na tronie. Sam siebie zadziwił takim zachowaniem. Nigdy jeszcze nie był tak miły dla swojego podwładnego. Co prawda, dbał o to, by im się krzywda nie stała za duża i by głodni nie chodzili. Jednak nigdy aż tak miły nie był.

Gdy zbliżała się noc Alan siedział z Edwardem u niego. Młodszy tylko siedział u niego patrząc smętnie na cały świat. Przyjaciel starał się go pocieszyć, jednak nie wychodziło mu to, gdyż tamten był pogrążony w myślach. Westchnął, gdy ponownie nie udało mu się go pocieszyć. Usiadł obok niego i złapał go za dłoń. Alan tylko spojrzał na niego i położył głowę na jego ramieniu.

- Nad czym ty tak myślisz?- spytał.

- Nad tym co mam zrobić, by tamten nie skrzywdził pozostałych moich bliskich.

- Pójdź z tym do księdza.

- Nie sądzę, by to coś dało.

- Spróbuj przynajmniej.

- A co jeśli bardziej go to tylko rozzłości?

- Nie wiem.-odpowiedział, było mu go żal.

Jednak sam sobie to zrobił. Sam sobie sprawił tyle bólu. Przecież to inaczej nie mogło się skończyć niż tylko tym. Lecz on sobie to darował, by go jeszcze bardziej nie dołować.

- Ja naprawdę nie chciałem.- powiedział i rozpłakał się ponownie.

- Wiem, ale już się stało... proszę nie płacz.

Obaj chłopcy nie wiedzieli, że ktoś ich przez cały ten czas podgląda. Był to demon z rozwaloną twarzą. Stał niewidzialny przed nimi patrząc na ich twarze. Patrzył prosto na Edwarda, wzrok miał obojętny, ale w sercu czuł trochę złości pomieszanej z zazdrością. Nie wiedział czemu, on prostu to poczuł. Zjawie zaczęło się nudzić oglądanie ich i zarazem chciał to przerwać. Spojrzał się na zdjęcie dwóch przyjaciół i zrzucił je na ziemię. Obaj podskoczyli słysząc spadającą rzecz. Obejrzeli się do tyłu, a Edward się podniósł i wziął w ręce zdjęcie. Alan na drżących nogach podszedł do niego i zobaczył co trzyma w ręce. Było to ich zdjęcie, które zrobili gdy mieli po 14 lat. Spojrzeli na siebie, a młodszy schował się za nim. Edward rozejrzał się po pokoju, ale nic nie zauważył. Okna i drzwi były zamknięte, a przeciąg nie miał jak powstać. Alan szepnął mu do ucha, że to może być demon. Tamten od razu spojrzał się na krzyż, który wisiał nad drzwiami. Nie było go tam. Złapał Alana za rękę i miał go pociągnąć do kuchni, gdy nagle coś go popchnęło na kolegę. Coś w tej samej chwili zaczęło niższego ciągnąç za ręce na łóżko. Chłopak zaczął się drzeć, a Edward złapał go za rękę drugą i trzymał w miejscu. Po chwili Alana to coś zostawiło, a tamten szybko przytulił się do przyjaciela. Starszy zaczął mu wycierać łzy.

I Hate You|Yaoi| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz