24

1.3K 105 37
                                    

- A jakbym ci dał gwiazdkę?! Mogę ci ją przecież dać! - krzyknął do Alana Atros zezłoszczony, lecz w jego głosie było również słychać delikatną rozpacz i zaniepokojenie.

Kolejny raz się kłócili. Kolejny raz Atros chciał by ten go pokochał, a tamten kolejny raz krzyczał na niego, że go nienawidzi. Alan nie wyobrażał sobie by całować się z Atrosem, kochać i uwielbiać. On go po prostu nienawidził i był pewien, że nigdy w życiu ani też po nim, nie pokochał by kogoś takiego jak on.

- Ale ja ciebie nie kocham i nigdy nie chciał bym  z tobą być, bo jesteś nadętym i popierdolonym egoistą! - zaczął go wyzywać. - A i jeszcze jesteś wredny i chamski!

- A ty jesteś nie wdzięcznym bachorem!

- Jakim nie wdzięcznym?! Za co mam ci być wdzięczny?! Za to, że zabiłeś mi matkę i ojca?! Czy może za to, że mi życie zniszczyłeś, a potem mnie zabiłeś?!

Atros cały poczerwieniał ze złości. Wiedział, że nie ma już żadnych argumentów, lecz nie zamierzał przegrać tej ich całej kłótni.

- Co? Skończyły się argumenty psycholowi? Jesteś głupim, jebanym egoistą!

W tym momencie demon uderzył chłopaka z pięści w policzek. Alan się tego nie spodziewał więc delikatnie się odsunął pod wpływem siły. Zamknął oczy i złapał się za policzek, ale po chwili starszy ponownie uderzył go, ale tym razem w szyję. Nastolatek upadł na podłogę i zerknął na niego, ale Atros kopnął go w twarz. Chłopak krzyknął z bólu, ale tamten zaczął go ciągle kopać. Nie patrzył nawet gdzie go kopał. Znowu czuł, że chce mu po prostu zrobić krzywdę, by tamtego zabolało.

Po jakimś czasie przestał go kopać, jedynie odsunął się od niego. Spojrzał na niego i odszedł. Dusza została sama, leżała na podłodze trzymając się za brzuch i drgając delikatnie. Wszystko go bolało, zapewne jakby żył to tamten połamał by mu większość kości. Czuł, że nie może się ruszyć ani odezwać. Przez chwilę pomyślał o tym by spróbować wstać, ale gdy tylko się podniósł poczuł tak jakby lewa ręka nie była na swoim miejscu, a w prawej nodze wcale nie miał czucia. Widząc, że nie ma siły wstać położył się znowu. Nie czuł się na siłach by zrobić cokolwiek.

W tym czasie rozzłoszczony Atros szedł schodamy na górę. Mijając dusze które przepychał idąc dalej przed siebie. Nie żałował tego co zrobił chłopakowi, wręcz przeciwnie miał ochotę wrócić tam i go jeszcze gorzej urządzić. Wszedł do jednego z pokojów i usiadł na łóżku. Patrzył się na swoje ręce gniewnie.

- Eryk do mnie! - krzyknął głośno.

Po chwili drzwi się otworzyły, a przez nie wszedł chłopak cicho i bezszelestnie. Stanął przed starszym z lękiem i spojrzał na niego ostrożnie widząc, że jest bardzo wkurwiony. Tamten spojrzał na niego srogo.

- Alan jest w pokoju numer 31 masz go pozbierać do kupy.

- Dobrze proszę pana- chciał wyjść z pomieszczenia, ale tamten zamknął drzwi jednym ruchem ręki.

Wstał i staną przed nim po czym złapał go za policzek.

- Chwilę sobie będzie musiał poczekać, a parą nie jesteśmy więc nie będzie żadnego żalu.

Po tych słowach złapał chłopaka za kark i przyciągnął do siebie całując go w usta boleśnie je przy tym gryząc. Nastolatek w tej chwili przestał się wyrywać wiedząc, że to tylko pogorszy sytuację, w której się znajduje. Dobrze wiedział co tamten chce od niego, ale i tak nie mógł nic zrobić, mimo że to nie będzie dla niego zbyt przyjemne.

Alan leżał na podłodze kuląc się z bólu. Bolało go wszystko, więc skulił się jeszcze mocniej i zaczął jęczeć cicho. W końcu ktoś usłyszał chłopaka i poszedł to sprawdzić skąd dobiegają odgłosy. Drzwi się otworzyły, a w nich ktoś stanął.

- Alan! Co ci się stało?! - krzyknął Miłosz i schylił się przy nim.

Tamten tylko wyjąkał jakieś słowa pod wpływem bólu, gdy tamten go dotknął w ramię. Chudszy pomógł mu usiąść i zaczął patrzeć gdzie ranny jest chłopak. Zobaczył, że lewą nogę miał wyrwaną w biodrze, a jeden bark miał wybity.

- Alan może boleć, ale muszę ci to wszystko nastawić - powiedział do niego.

Chłopak na to zaskomlał ale nie stawiał oporu pozwalając mu nastawić sobie bark i nogę. Krzyczał strasznie, gdy Miłosz starał się mu naprawić wszystkie krzywdy. W końcu gdy udało mu się to zrobić młodszy wzdrygnął się.

- Dzięki - powiedział słabym głosem patrząc mu w oczy obolały.

Drugi widząc jego ból usiadł blisko niego i objął go ostrożnie ramieniem by go pocieszyć. Alan wtulił się w niego i westchnął kładąc głowę na jego ramię. Starszy chciał go jakoś pocieszyć jednak nie wiedział jak. Chłopak zamknął oczy i wtulił się w niego, było mu miło, że tamten przejął się nim. Od dawno nikt nim się nie przejmował i nie martwił, że coś boli czy też jest mu przykro.

- Lepiej się czujesz? - spytał Miłosz zerkając mu na twarz.

- Tak, lepiej mi.

- Atros ci to zrobił racja?

- Tak - powiedział i zaczął poruszać delikatnie ręką sprawdzając czy już wszystko z nią dobrze. - Miał do mnie problem o to, że go nie kocham, a newet nie toleruje. Ja go po prostu nienawidzę.

- Nie dziwię ci się, bo on jest okropny i bardzo egoistyczny.

Alan podniósł się ostrożnie i z zadowoleniem stwierdził, że może ustać na nodze. Spojrzał na Miłosza i uśmiechnął się do niego.

- Dzięki na ciebie zawsze można liczyć.

Tamteb tylko delikatnie się zaczerwienił i ostrożnie uśmiechnął drapiąc się po karku. Miło mu się zrobiło i ucieszył się, że pomógł przyjacielowi.

- Nie ma sprawy - powiedział i wstał wyciągając ścierkę.

- Jest za co i odwdzięczę się za to pomacą w sprzątaniu - Alan zabrał mu z rąk ścierkę zadowolony z siebie.

Miłosz spojrzał na niego i pokręcił głową, jednak nie kłócił się z nim, żeby tamten mu nie pomagał. Obaj wyszli z pomieszczenia i zaczęli myć podłogę przy tym razem wesoło gadając. Mimo, że znali się nie za wiele czasu i tak się już polubili. Nie było to dziwne bo byli do siebie podobni pod wieloma względami.

Nagle usłyszeli jak ktoś szedł w ich stronę. Były to ciche i delikatne kroki, a za chwilę usłyszeli jak coś upada z głośnym hukiem na podłogę. Spojrzeli po sobie i młodszy z nich wskazał głową by poszli tam. Obaj od razu ruszyli tam w ciszy. Nie mieli pojęcia co to może być. Lecz gdy tylko wyjrzeli zza ściany zobaczyli duszę która leżała na boku patrząc obolałym spojrzeniem w ich stronę.

- Eryk! Co ci się stało?! - Miłosz podbiegł do leżącego.

- Atros... - przerwał w trakcie zdania i połknął ślinę. - ...to pierdolony sadysta.

I Hate You|Yaoi| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz