Gdy chłopak kolejny raz mrugnął powiekami, znajdował się już w pokoju całkiem sam. Poleżał jeszcze chwilę, a po krótkim czasie usnął, będąc zmęczonym po całym dniu.
Alanowi śniła się zima, która była zimna i śnieżna. On natomiast jeździł na łyżwach po tarczy jeziorze. W realnym świecie nie umie jeździć, ale bardzo by chciał. Jednak strach przed pęknięciem lodu pod nim, zawsze zwyciężał. Śniło mu się, że jeździł pięknie i dużo osób, które również wtedy jeździło żywiło do niego zazdrość. Sunął delikatnie przed siebie, ale nagle tuż przednim pojawił się chłopak, który sunął tak mocno po lodzie, że za sobą pozostawiał popękany lód. Alan upadł na kolana przerażony wprost przed nim. Cały lód był popękany. Nagle na lodowisku został tylko on i ten chłopak. Nastolatek czuł, że jeśli zrobi chociaż jeden krok, cały lód runie, a on wpadnie prosto do zimnej wody. Nagle usłyszał gwizd. Spojrzał w tamtą stronę. Był tam ten chłopak. Stał na śniegu poza wodą, a w ręce trzymał kamień, który był gotów rzucić w stronę popękanego jeziora
- Nie- szepnął.
- Tak- odpowiedział mu głos Atrosa.
Nastolatek zrobił wielkie oczy, a kamień uderzył w lód, który zaczął łamać się jak domino. W bardzo szybkim tempie to do niego dotarło. Zanim nabrał powietrza już był pod wodą, która była strasznie zimna. Pokrywa lodu nakryła się ponownie, przez co Alan nie mógł wypłynąć. Nastolatek zaczął walić rękoma w lód by ten się odwrócił, ale nic się nie działo. Czuł jak brakuje mu tlenu, chciał się obudzić, ale nie mógł. Nagle na lodzie pojawiły się dwa buty, nagle zobaczył twarz. To była twarz demona, strasznie zmasakrowana, ale jego oko okazywało szczęście. W tym samym czasie ostatnie powietrze wyszło z jego płuc i napełniły się wodą.
Alan podniósł się do siadu jak torpeda. Miał trudności z oddychaniem ze strachu. Starał się unormować oddech, by się nie udusić. Złapał się za pierś. Jego serce biło podwójnie. Nagle zauważył postać stojącą tyłem do niego. Chłopak przez chwilę się na niego patrzył aż przypomniał sobie kogo to koszulka. Z jego gardła wyrwał się wrzask, ale jego rodzice, którzy byli w domu nie usłyszeli go. Nikt go nie usłyszał, ale on usłyszał jego śmiech. Alan już nie panował nad sobą, po prostu się darł ze strachu. Nagle on sam poderwał się do góry, poleciał na wysokość metra i zaczął się rzucać. Starał się złapać za ramę łóżka, ale nie udawało mu się to. Zachowywał się tak, jakby go zarzynali.
Nawet nie zauważył, kiedy w jego stronę odwrócił się Atros i patrzył na to wszystko rozbawiony. Strasznie mu się podobała zabawa z nim, a to był dopiero początek. Alan kręcił się okropnie, a demon zaczął go podduszać jakąś niewidzialną siłą. Nastolatek łapał się za szyję i drapał, ale dalej coś go dusiło. Przestało dopiero gdy leżał już nieprzytomny. Chłopak opadł na łóżko, a on podszedł do niego. Przyglądał się jego twarzy, chłopak miał otwarte usta i ślinę na brodzie. Atros starł ją delikatnie zimną ręką i naciągnął na niego kołdrę. Przyglądał mu się jeszcze chwilę, aż uznał, że jest całkiem uroczy. Po tym stwierdzeniu zniknął.
Nad ranem gdy nastolatek obudził się obolały i zmordowany. Spojrzał na siebie. Wyglądał jakby latał w powietrzu. Poderwał się i poszedł do lustra w łazience. Stanął przed nim i dokładnie obejrzał szyję. Nie było na niej ani jednego ślady po duszeniu. Zmarszczył brwi i uśmiechnął się zmieszany sam do siebie. W jego głowie zaczęła się bitwa, nie wiedział czy zajście z duszeniem było w realu, czy we śnie. Z jednej strony wydawało mu się to takie realistyczne, ale z drugiej nie miał ani jednej rany, która wskazywałaby na to, że wydarzyło się to naprawdę. Stał tak przed lustrem kilka minut, aż postanowił pójść coś zjeść. W kuchni zobaczył ojca pijącego kawę. Wszedł do kuchni.
- Cześć!- powiedział do ojca.
- Cześć!-odpowiedział.- Jak tam?
- W nocy miałem koszmary, źle spałem- wziął owsiankę- Ciepła?- wskazał na wodę, a ojciec nawet nie patrząc pokiwał głową- A właśnie słyszeliście krzyki?
- Nie, a ty słyszałeś?- spytał zdziwiony.
- Nie, tylko śnił mi się bardzo realistyczny sen i chciałem się spytać.- odpowiedział i usiadł koło ojca.
- Yhym.- odpowiedział ojciec, a po chwili- Dzisiaj będę dłużej w pracy, więc proszę odbierz paczkę.
- Jasne.
Na tym skończyła się ich rozmowa. Alan zajął się jedzeniem, a jego ojciec piciem kawy i słuchaniem wiadomości. Było spokojnie, Alan mógł chwilę odpocząć od Atrosa. Jednak nie na długo.
Podczas gdy obaj odpoczywali, nastolatek miał zamknięte oczy i delikatnie przysypiał. Na prawie leżał przodem do oparcia, praktycznie spał, ale w pewnej chwili poczuł delikatny dotyk na nodze, ale zignorował to. Potem ten dotyk posunął się wyżej do jego biodra, ale nastolatek ponownie to zignorował. Ten dotyk nagle zaczął mu podwijać koszulkę na brzuchu, a następnie wbił mu pazury. Chłopak podskoczył jak oparzony, aż ojciec wylał resztkę kawy na podłogę.
- Co ci!?- spytał delikatnie zły.
- Coś mi wbiło pazury w brzuch -powiedział odwijając bluzkę.
Na brzuchu rzeczywiście miał ślady pazurów. Ojciec podszedł do niego i również je zauważył.
- Kiedy ci się to stało?- spytał.
- No teraz, przed chwilą.
- Ale nikogo koło ciebie nie było- powiedział.
- Ale ja poczułem teraz...- zaczął, ale przerwał mu.
- Sam sobie teraz może wbiłeś, bo spałeś na ręce- powiedział spokojnie.
-Jak ja miałem tą rękę na oparciu. -powiedział- A tą nie dałbym rady.
Jednak ojciec już go nie słuchał, bo zaczął szykować się do pracy.
- Dobra rozwiążemy tą sprawę, gdy wrócę do domu jutro.- powiedział.
- Ale to poważne.- zaczął, ale ojciec tylko dał mu czekoladę.
- Jutro.- odpowiedział.
- No dobra.
Ojciec wyszedł, a on zaniepokojony rozejrzał się po pomieszczeniu. Nie było w nim nic strasznego, ale chłopak dalej był niespokojny. Przełączył telewizje na kanał bardziej poprawiający humor, czyli muzykę, która zawsze poprawiała mu humor. Leciała taka uspokajająca, że na chwilę nawet się odstresował. Włączył telefon i napisał do Edwarda. Nagle jego telefon zaczął się ścinać, chłopak delikatnie zdenerwował się. Dopóki na ekranie nie zobaczył twarzy demona. Wtedy wrzasnął, a telefon wylądował na ziemi. Chłopak przez chwilę trząsł się ze strachu, ale otrząsnął się i postanowił być dzielny. Zamierzał dowiedzieć się, co jest nie tak, ale po chwili usłyszał śmiech Atrosa. Przeszły go ciarki i stał się wielki nie pokój.
- Nie wiesz, że dzieci nie powinny bawić się w satanistów?-szepnął, a jego głos brzmiał przerażająco. Sam jego głos sprawił, że ledwo co jeszcze oddychał.
CZYTASZ
I Hate You|Yaoi|
HorrorOsoba która przyzywa demony nie może być nierozgarnięta ani naiwna. Zwłaszcza z demonem zemsty, a Alan nigdy nawet nie powinien myśleć o przywoływaniu demonów. Co się stanie po tym jak demon zacznie go nawiedzać? Opowieść z zakończeniem, nie takim...