Alan szedł korytarzem w ciszy, mijając różne dusze, które sprzątały. Nie interesowały go one, tylko jedna konkretna. Nie mógł jej znaleźć, nie wiedział czemu, ale bardzo się o nią martwił. Nie chciał by jej się coś stało, bo dla niego dużo znaczyła. Wiedział, że nie powinien do niej nic czuć. Jednak nie mógł na to nic poradzić, że mimo tego całego niebezpieczeństwa chce być blisko jej. On po prostu się w niej zakochał i nie mógł tego zmienić. Wiedział, że to tak szybko nie minie, bo byłoby to bardzo trudne. To nie jest zwykłe zauroczenie, ani nic tego typu. To była po prostu miłość. Prawdziwa, długo trwała miłość, która nie zniknie tak nagle.
Przełknął ślinę zestresowany, gdy jej nie spotkał na piętrze, na którym zazwyczaj pracował. Martwił się, że demon mógł jej zrobić coś strasznego. Nie wybaczył by sobie tego nigdy. Za wiele dla niego znaczył by sobie to wybaczyć. Zaczął biec po korytarzu zestresowany. Przyglądał się każdej duszy uważnie mając nadzieję, że za chwilę ją zobaczy. Miał milion myśli w głowie. Nie które były takie, że nie powinien go nawet szukać, bo jak Atros go zobaczy z nim to może nie być zbyt wesoło. Inne mówiły, że może chłopakowi już się krzywda stała przez niego. Jeszcze bardziej się poddenerwował gdy dobiegł do schodów, a go na nich nie było. Wtedy zagryzł wargę i zaczął otwierać wszystkie drzwi po prawej stronie. Miał jedną, małą, głupią nadzieję, że za chwilę zobaczy ją gdzieś w którymś pomieszczeniu. Lecz im więcej otwierał drzwi, a za nimi nie było jej, to tym bardziej jego nadzieja bladła i znikała. Czuł, że za chwilę polecą mu po policzkach łzy z powodu, że jej nie widzi.
Zaczął coraz bardziej do siebie dopuszczać myśl, że może chłopak po prostu już nie wróci. Nie miał pojęcia co mu się stało, ani co mogło mu się stać. Pierwsza łza poleciała mu po policzku gdy nie znalazł jej w żadnym pomieszczeniu po prawej stronie. Z ostatkiem nadziei zaczął otwierać drzwi po drugiej stronie. Zaczął płakać w połowie korytarza. Coraz więcej łez spływało po jego twarzy. Był przerażony. Bał się, że jest już za późno. Nagle otworzył piąte od końca drzwi z numerkiem 65. Za nimi ujrzał, duszę z dużymi, szeroko otwartymi oczami, która patrzyła w jego stronę ze strachem.
Alan widząc ją po prostu rozpłakał się głośno i rzucił się na szyję chłopakowi. Tamten tylko zmarszczył oczy przestraszony i zmartwiony, po czym objął go mocno, głaszcząc uspokajająco po plecach. Zmartwiło go zachowanie chłopaka, nawet jak oberwał od Atrosa to tak nie płakał. Nastolatek powoli się uspokajał w jego ramionach, powoli oddychając. Był szczęśliwy, że tamten istniał. Nie chciał by mu się cokolwiek stało. Nie wybaczył by sobie tego nigdy, za dużo dla niego znaczył. W końcu odsunął się od niego delikatnie i spojrzał w jego wielkie oczy. Tamten patrzył się na niego bardzo zmartwiony.
- Co się stało? - spytał przygryzając dolną wargę.
- Bałem się, że coś ci się stało - na chwilę się zawahał. - Bałem się, że coś ci zrobił...
- A czemu miałby mi coś zrobić? Przecież wszystko robię jak zawsze, więc nie miałby się do czego doczepić - zaczął cicho zestresowany.
Przez chwilę Miłoszowi przemknęło przez głowę, że tamten dowiedział się od Atrosa, że go kocha. Wtedy by miał przesrane, bo demon na pewno nie zostawił by tego bez słowa. Delikatnie poddenerwowany patrzył w oczy Alana.
- Ale nie o to chodzi... - szepnął cicho Alan.
- No to o co? - spytał.
- O to - zaczął ale nie mógł nic więcej powiedzieć.
- O co? Powiedz w końcu.
- Bo ja ciebie kocham - powiedział szybko i skrzywił się widząc nagły szok na twarzy Miłosza.
- Co?
- No kocham cię, nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez ciebie. Podobasz mi się i to nie trochę, a bardzo. Jestem pewien, że to nie jest zwykłe zauroczenie tylko prawdziwa, długa miłość. Nigdy do nikogo nie czułem tego uczucia tak bardzo jak do ciebie. To mnie zaczyna powoli przerastać. Nie mogę dłużej tego trzymać w sobie więc ci to powiem jeszcze raz... Kocham cię!
Ostatnie słowo delikatnie wykrzyczał zaciskając zęby i zamykając oczy, odkręcając głowę w lewo. Miłosza zatkało. Nie spodziewał się takiego wyznania od swojego przyjaciela. Na jego usta wpłynął szczery uśmiech i mocno przytulił Alana prawie go dusząc. Chłopak zaskoczony otworzył oczy szeroko. Spojrzał na niego, ale zobaczył jego uśmiech i od razu zrozumiał. Tamten też go kochał. Również mocno go objął delikatnie się uśmiechając. Złapał z nim kontakt wzrokowy. Obaj patrzyli na siebie z nie ukrytym szczęściem. Czuli się dobrze tuląc się do siebie. Mogli tak zostać w nieskończoność, jednak musieli się od siebie odsunąć. Jeszcze chwilę patrzyli sobie w oczy.
- Też cię kocham- powiedział i przysunął się do niego bliżej.
Nagle Ali delikatnie posmutniał i spojrzał na niego dziwnym, smutnym spojrzeniem. Miłosz zaraz po nim zrobił taką samą minę i delikatnie przytulił. Lecz tamten go nie objął. Tylko położył głowę na jego ramieniu wzdychając smutno.
- Nie możemy się kochać - powiedział Alan do tamtego.- Jak się o tym dowie Atros to nie skończy się to dobrze dla nas obu.
- Wiem, ale nie mogę wytrzymać bez ciebie i twojego dotyku - objął go mocniej.
- Ja też... Jednak co mamy zrobić, skoro obaj wiemy, że to jest bardzo niebezpieczne?
- Zróbmy tak, by on się o tym nie dowiedział. Nie może się dowiedzieć, bo będziemy mieli przesrane. Musimy żyć w tajemnicy przed wszystkimi. Każdy może zdradzić naszą tajemnicę, ale tego raczej żaden z nas nie chce.
- Czyli tylko w samotności mamy okazywać sobie uczucia?- dopytywał głupio Alan.
- Tak i co najważniejsze nie myśl o mnie przy Atrosie, on czyta w myślach, a raczej nie chcemy by coś za wiele się domyślił.
- To będzie trudne...
- Wiem, ale ja tego chcę, pragnę tego bardzo, ale to bardzo.
- Ja też, zróbmy tak i liczę na to, że nam się to uda i będziemy razem szczęśliwi.
Miłosz spojrzał na twarz Aliego i delikatnie się uśmiechnął by podtrzymać go na duchu. Tamten odwzajemnił uśmiech i delikatnie przytulił swojego chłopaka. Trzymając go mocno za koszulkę tak jakby bał się, że tamten gdzieś ucieknie. Oboje bali się o przyszłość. Mieli nadzieję, że ich los jest w dobrych rękach. Wierzyli w to, że im się uda.
CZYTASZ
I Hate You|Yaoi|
HorrorOsoba która przyzywa demony nie może być nierozgarnięta ani naiwna. Zwłaszcza z demonem zemsty, a Alan nigdy nawet nie powinien myśleć o przywoływaniu demonów. Co się stanie po tym jak demon zacznie go nawiedzać? Opowieść z zakończeniem, nie takim...