Kiedy wróciłam do domu, zabrałam się na robienie obiadu. Michaela nie nie było nigdzie, więc mogłam chodzić spokojnie. Wyciągnęłam z lodówki wszystkie potrzebne rzeczy, aby wymyślić coś idealnego dla wegetarian. Nie jestem osobą, która w zemście będzie robiła innym na złość, więc chcę, aby posiłek był dobry i dla mnie, i dla Jacksona, który przecież nie je mięsa.
Pamiętam to, często dla niego gotowałam...
Tego dnia postawiłam na tagliatelle z zielonym pesto. Oboje bardzo to lubimy i chociaż Mike nigdy nie chciał się do tego przyznać, często w nocy chodził do kuchni i podjadał. Wiem, że nie powinnam wspominać tego wszystkiego, bo to przecież przeszłość, ale muszę się nauczyć wytrzymywać z nim, więc może jak sobie uświadomię, że kiedyś wcale nie było źle, to teraz też nie będzie.
Boże, kogo ja próbuje oszukać...
Niecałą godzinę później makaron leżał już na talerzu. Westchnęłam głośno, a następnie poprawiłam koszulę w jeansach i poszłam do pokoju wokalisty. Nie myliłam się, mieszka tam, gdzie za pierwszym razem kazała mu moja mama. Delikatnie zapukałam i wsadziłam głowę do środka. Mężczyzna nie robił nic ciekawego, siedział sobie na fotelu i czytał książkę.
- Przygotowałam obiad i jeśli chcesz... - podrapałam się po karku, bo nie wiedziałam w sumie co mam mu powiedzieć. - Jeśli chcesz, mogę ci przynieść do pokoju, ponieważ domyślam się, że nie...
- Możemy zjeść razem, nie widzę w tym problemu. Już idę - skinął głową.
Zamknęłam drzwi, po czym z otwartej ręki uderzyłam się prosto w czoło. Nie wiem, co sobie wyobrażałam. Powinnam tylko powiedzieć, że jest jedzenie i niech sam sobie po nie pójdzie, a nie że będzie jadł ze mną. Niby mi to nie przeszkadza, ale wiem, że to na pewno będzie jeden z najbardziej niezręcznych posiłków.
Ułożyłam talerze na stole, a obok postawiłam sztućce i szklanki z sokiem. Każdy jego krok na schodach powodował u mnie dreszcze.
- Czy to jest to, co zawsze robiłaś? - zmarszczył brwi.
- Tak, doskonale pamiętam, że nie jadasz mięsa, a to bardzo ci smakowało, przynajmniej kiedyś - speszyłam się.
- Ostatnio miałam na to ochotę, naprawdę dziękuję - usiadł, po czym postanowił zmienić temat, aby trochę rozluźnić atmosferę. - A więc... Jak tam ci idzie na studiach? Masz jakąś zaufaną grupę znajomych?
- Bardzo dobrze, wszystkie egzaminy w tym semestrze mam zaliczone, więc mogę spać spokojnie. A co do moich znajomych, są wspaniali. Jasper, mój brat, dokładnie tak jak wiesz, jest gejem i nadpobudliwym człowiekiem. Alice jest psychologiem, a jej mąż, Georg, trenuje młodych bokserów. No i oczywiście, moja przyjaciółka, Nancy, pracuje w klubie nocym - uśmiechnęłam się sztucznie, a jego twarz okazała wielkie zdziwienie.
- Jest właścicielką, tak?
- Nie, jest tancerką. Podobno bardzo dobrze płacą, sama się kiedyś nad tym zastanawiłam, ale...
- Dobra, stop - przerwał mi. - Powiedz mi, że tam nie byłaś.
- Oczywiście, że byłam - wzruszyłam ramionami. - Ale przecież to nic złego, wszystko jest dla ludzi.
Chłopak westchnął głośno, a ja uśmiechnęłam się na myśl, że go zdenerwowałam. Czułam, że odchodził od zmysłów, bo jak jeszcze byliśmy razem, powiedział mi, że ja tańcząca dla innych ludzi to ostatnia rzecz, jaką by chciał zobaczyć.
- Spokojnie, nie zdecydowałam się na tą pracę. Jak dobrze wiesz, aby zarobić, swój wolny czas spędzam w firmie. Kiedyś myślałam, że właśnie korporacja to coś dla mnie, ale chyba jednak bym wolała zostać menadżerem.
CZYTASZ
Crumbs Of Love
Fanfiction- Mówiłeś, że twoja miłość do mnie pozostanie nawet wtedy, gdy będzie źle. - Moja wielka miłość do ciebie odeszła razem z tobą w dniu, kiedy mnie zostawiłaś. *** Czasami los stawia na naszej drodze różne osoby, które są przyczyną wielu ważnych wyda...