Z góry przepraszam, ale opis rozprawy napisałam pod książkę i nie ma praktycznie nic wspólnego z prawdziwą rozprawą, to jest napisane pod fabułę, więc nie będzie się trzymać normalnych zasad <3
Poranek w dniu rozprawy był jednym z najbardziej stresujących poranków w moim życiu. Połowa osób spała skacowana, reszta biegała w nerwach po całym domu. Dalej nikt oprócz Nancy nie znał prawnika Michaela, który pił chyba dziesiątą herbatę na uspokojenie.
- Będzie dobrze - chwyciłam go za rękę. - Wszyscy znamy prawdę, teraz tylko jedziemy to skończyć.
- Chyba musimy się zbierać - powiedział po czym wstał nawet na nas nie patrząc, na co głośno westchnęłam.
- Naprawdę? Teraz będziesz mnie ignorować? Wiem, że się stresujesz, ale nie tylko ty.
- Nie ignoruję cię, tylko nie wiem co mam teraz ze sobą zrobić.
Stanęłam obok mężczyzny i po prostu pocałowałam go. Na samym początku nawet się nie ruszył, ale po chwili położył dłonie na moich biodrach i odwzajemnił pocałunek. Musiał poczuć jak się uśmiechnęłam, bo również to zrobił. Odsunęłam się od niego odrobinę, przejechałam mu ręką po policzku i spojrzałam prosto w oczy.
- Damy radę, razem, obiecuję.
Na moja słowa skinął głową i otworzył mi drzwi, abym wyszła pierwsza. Na dole czekała już na nas cała ekipa, autentycznie. Myślałam, że pojadą z nami dwie, może trzy osoby, ale nic bardziej mylnego. Mama z Harrym, Nancy, Scar, Jasper i Luke stali już gotowi przy drzwiach, najwyraźniej czekali tylko na nas.
- Spokojnie, pojedziemy dużym autem - powiedziała mama widząc nasze miny. - Gwen i Hudson będą już czekali na miejscu.
Bez słowa wyszliśmy z domu i zajęliśmy miejsce całkiem z tyłu. W samochodzie panowała krępująca cisza, nikt nie wiedział co ma powiedzieć. Oczywiście musiała to zmienić moja mama, która nawiązała do naszego zniknięcia.
- A więc co się z wami stało w nocy? Wyszliście na chwilę i już nie wróciliście.
- Zatrucie alkoholowe - odpowiedział Michael bez wahanie, za co byłam mu wdzięczna i być może to by przeszło, gdyby nie wrzask Jaspera.
- Pierdolenie! Pieprzyli się jak króliki, a nie jakieś zatrucia - wyrzucił ręce w powietrze, a ja poczułam takie zażenowanie, że schowałam głowę w ramię Jacksona, który teraz sam się musiał tłumaczyć.
- Czyżby? - spytała kobieta odwracając się w naszą stronę.
- Ja dalej trzymam się wersji alkoholowej - mężczyzna brzmiał pewnie, ale każdy już wiedział, że kłamał, chociaż nikt więcej tego nie skomentował.
Przez resztę drogi panowała cisza. Ja tylko trzymałam dłoń Michaela z nadzieją, że chociaż trochę mu to pomoże. On spojrzał się na mnie parę razy i uśmiechnął się delikatnie, co mnie trochę uspokoiło, ale w środku aż krzyczałam z nerwów, jak chyba każdy.
Największe nerwy zaczęły się dopiero w momencie, kiedy weszliśmy do sądu. Przy wejściu czekało na nas stado dziennikarzy, ale całe szczęście była też ochrona, więc obyło bez nieprzyjemności. Po drodze próbowałam puścić dłoń Michaela, aby nie było żadnych plotek, ale on ją wtedy trzymał bardziej niż zwykle. Nie spojrzał się na mnie ani razu, ale jego uścisk też się nie luzował. Było to dla mnie coś dziwnego, innego. Nawet kiedy byliśmy w związku nie mieliśmy takiej sytuacji.
- No i gdzie jest ten prawnik? - zirytowałam się nie widząc nikogo takiego.
- Idzie przecież, patrz - Nancy pokazała palcem przed siebie, więc mój wzrok też tam poszedł jak i każdego innego.
CZYTASZ
Crumbs Of Love
Fanfiction- Mówiłeś, że twoja miłość do mnie pozostanie nawet wtedy, gdy będzie źle. - Moja wielka miłość do ciebie odeszła razem z tobą w dniu, kiedy mnie zostawiłaś. *** Czasami los stawia na naszej drodze różne osoby, które są przyczyną wielu ważnych wyda...