Wzięłam głęboki oddech, powtarzając sobie w głowie, że nikt ani nic nie zniszczy teraz mojego wewnętrznego spokoju.
Dobry żart, Halley, kiedy stałaś się tak zabawna?
- W końcu jesteś - zza rogu wychyliła się moja siostra. - Musimy porozmawiać o paru rzeczach.
- Mogę sobie najpierw zrobić herbatę? - mruknęłam zniechęcona.
- Już jest, nawet cały dzbanek. Pokroiłam też ciasto z lodówki, więc w praktyce nic nie musisz robić.
- Czyli szykuje się coś poważnego - westchnęłam idąc za dziewczyną do salonu.
Na kanapie zobaczyłam Jaspera, która bawił się z Layken lalkami, a obok niż leżał mój pies. Hudson usiadł na fotelu zaraz przy Gwen, a ja postanowiłam, że postoję, bo to nie może potrwać długo.
- Możemy już przejść do sedna? - przewróciłam oczami, co dla Gwendolyn było już przesadą.
- A możesz już skończyć się tak zachowywać? Doskonale widzę, że nie jesteś zachwycona naszym przyjazdem, ale nie jesteśmy tutaj bez powodu - powiedziała twardo. - Korzystając z okazji, że Jasper też tutaj jest, razem z Saulem chcieliśmy was zawiadomić o tym, że planujemy ślub! - dziewczyna pisnęła, a mnie szczerze zamurowało.
Nie mogłam uwierzyć w to, że ten obrzydliwy chłopak, jakim jest Slash, oświadczył się mojej siostrze. Przecież ja dalej doskonale pamiętam, jak próbował mnie poderwać pierwszego dnia.
- Wiesz, jak chcesz to mogę Cię zabrać w różne ciekawe miejsca - facet stojący przede mną uśmiechnął się dwuznacznie.
- W jakie "ciekawe" miejsca? - zrobiłam cudzysłów w powietrzu.
- Na przykład do Stumilowego Lasu, dla ciebie nawet bym się za Kłapouchego przebrał. W sumie to wolałby to pewnie zrobić mój przyjaciel, ale do niego pasuje tylko i wyłącznie strój prosiaczka.
- Slash - nagle przy nas pojawił się sam Michael Jackson, który zwrócił uwagę swojemu przyjacielowi.
- Och - tylko tyle wydostało się z ust mężczyzny z czarną szopą na głowie.
- Lepiej idź sprawdź do łazienki czy tam Cię nie ma - mruknął do niego wokalista.
- Sprawdzałem i wiesz co? Byłem tam, a nagle jestem tu! Nie rozumiem tego - wyrzucił niezrozumiale ręce w powietrze, na co ja parsknęłam śmiechem.
- Halley! - z rozmyślania wyrwał mnie głos G. - Zacięłaś się i ogólnie to czemu płaczesz?
Odruchowo dotknęłam palcami mojego policzka, który faktycznie był mokry. Spoliczkowałam samą siebie w myślach za tą głupotę.
- Przepraszam, to ze wzruszenia - skłamałam, pociągając nosem. - Szczerze, to nie wiem komu z was bardziej współczuję tego małżeństwa, ale myślę, że się dobraliście. Jedno cieszę od drugiego
- Hally - usłyszałam westchnięcie mojej siostry. - Czy możemy porozmawiać? Na osobności - dziewczyna swój surowy wzrok przeniosła na swojego narzeczonego i na naszego brata.
Niechętnie się zgodziłam, po czym poczekała aż mężczyźni wyjdą z pomieszczenia. Moja siostrzenica teraz spała przytulona do Alaski, więc starałyśmy się być w miarę cicho, aby jej nie zbudzić. Gwen jest to całkowicie na rękę, bo wie, że teraz nie mogę tak nagle wybuchnąć, bo mała śpi.
- Nie będę z tym zwlekać - przejechała ręką po zmartwionej twarzy. - Strasznie się zmieniłaś, więc nie wiem jak na to zareagujesz.
- Przejdź proszę do rzeczy - przewróciłam oczami.
CZYTASZ
Crumbs Of Love
Fanfiction- Mówiłeś, że twoja miłość do mnie pozostanie nawet wtedy, gdy będzie źle. - Moja wielka miłość do ciebie odeszła razem z tobą w dniu, kiedy mnie zostawiłaś. *** Czasami los stawia na naszej drodze różne osoby, które są przyczyną wielu ważnych wyda...