Przed przeczytaniem, upewnij się że widział*ś poprzedni rozdział.
Z perspektywy Halley
Rano obudziłam się z dużym bólem głowy i na dodatek, nie w swoim łóżku. Otworzyłam leniwie oczy i prawie serce mi stanęło, kiedy ujrzałam przed sobą jeszcze śpiącego Michaela. Dopiero wtedy wszystkie wspomnienia z poprzedniej nocy zaczęły do mnie przychodzić. No dobra, nie wszystkie, bo wieczór panieński mi całkowicie uciekł z umysłu, ale każda rzecz, która stała się w tym pokoju, jest zakorzeniony w mojej pamięci.
Lekko rozbudzona spojrzałam ponownie na mężczyznę obok. Miał lekko rozchylone usta, przez które jego równomierny oddech sprawiał, że kosmyk włosów leżący na jego twarzy się unosił delikatnie. Zamknięte oczy sprawiały, że ból i pustka nie biły od niego. Być może ktoś, kto go nie zna, tego nie widzi, ale ja doskonale widziałam wszystkie skryte uczucia skryte w jego tęczówkach. Naprawdę nie wiem, dlaczego ktoś aż tak bardzo chciał go skrzywdzić. Jackson to jest jedna z osób, która nigdy by tego nigdy nie zrobiła. Po prostu nie ma takiej opcji. Gdybym tylko wiedziała, kto to zrobił, od razu bym wkroczyła do akcji. Nie ze względu na to, że kiedyś coś do niego czułam, ale ze względu na zwykłą sprawiedliwość.
W pewnym momencie poczułam, że Michael zmienia pozycję i tym razem leżał całkowicie obrócony w moją stronę, a jego ręką znalazła się na mojej talii, jakby chciał się przytulić. Spojrzałam na niego z szokiem wymalowanym na twarzy, bo nie spodziewałam się takiego ruchu, nawet przez sen. W sumie to nie wiedziałam jak mam się zachować po wczorajszej nocy, która była dość specyficzna.
- Patrzysz się - usłyszałam cichy i zachrypnięty głos, więc od razu się ocknęłam.
- Nie, wydaje ci się - wzruszyłam ramionami, a w odpowiedzi dostałam tylko lekki śmiech.
Chłopak znowu zamknął oczy i przyciągnął mnie bliżej siebie, na co cała się spięłam. Niby parę godzin wcześniej poszłam z nim do łóżka, ale to było po alkoholu i wtedy się tak nie denerwowałam.
- Boże no, przytul się już i swoje wyrzuty sumienia zostaw na potem - mruknął jakby od niechcenia.
- Nie mam wyrzutów sumienia, to nie o to chodzi.
- Halley, znam cię nie od dziś - westchnął, po czym oparł się na łokciu i zaczął analizować moją twarz.
Miałam wrażenie, że to właśnie jego oczy wyrażają, że on żałuje tej nocy, ale one znowu pokazywały zwykłą pustkę i smutek. Mike na pewno nie chciał, abym to zauważyła, ale w końcu nie jest mi obcy.
- Znam cię i doskonale widzę, że bijesz się z myślami. Przepraszam, że tak się...
- Nie przepraszaj - przerwałam mu i delikatnie przejechałam mu kciukiem po policzku. - Było fantastycznie, naprawdę. Po prostu nie wiem jak się teraz zachować ani co zrobić, minęło bardzo dużo czasu.
- Nic nie rób, po prostu bądź - poprosił, a ja miałam wrażenie, że ta prośba odnosiła się nie tylko do tamtej sytuacji.
Po jego słowach zamilkłam i ułożyłam się jak najbliżej niego. Kiedy nasze ciała się zetknęły, jak na zawołanie na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka, oddech przyspieszył, a w brzuchu znowu było to przyjemne uczucie. I w momencie, gdy nagle nasze ramiona się nawzajem oplotły, a usta zetknęły ze sobą, rozumiałam, że latem nasza relacja się nie skończyła. Ona nigdy nie miała końca, jedynie przerwę. Miałam wrażenie, że znowu mam przy sobie wszystko, czego potrzebuję. I może nie mogłam powiedzieć, że dalej łączy nas miłość, bo bym skłamała. Ale byłam pewna, że stworzyliśmy coś naszego, wyjątkowego. Nawet nie musiałam się pytać Jacksona, czy czuje to samo, bo ja to po prostu wiedziałam. Nie wiem z czego to wynikało, ale naprawdę rozumiałam go bez jakichkolwiek słów.
CZYTASZ
Crumbs Of Love
Fanfikce- Mówiłeś, że twoja miłość do mnie pozostanie nawet wtedy, gdy będzie źle. - Moja wielka miłość do ciebie odeszła razem z tobą w dniu, kiedy mnie zostawiłaś. *** Czasami los stawia na naszej drodze różne osoby, które są przyczyną wielu ważnych wyda...