Przyzwyczaił się do tego, że jego korespondent nie był chętny do rozmowy. Po kilkunastu próbach poddał się i przestał pisać, chociaż nie ukrywał, że trochę go bolało to, jak łatwo przyszło nieznajomemu ignorowanie jego osoby. Nie żeby uważał, że jest kimś ważnym, na tym etapie swojego życia uważał zdecydowanie przeciwnie, ale jak miał być szczery sam ze sobą, to było mu przykro. Zwłaszcza jak Hermiona każdego dnia z wypiekami na policzkach czytała niebotycznie długie wiadomości od swojego listownego przyjaciela. Wiedziała o tej osobie tylko tyle, że jest to dziewczyna, dzięki czemu Ron nie naśmiewał się z niej i nie oskarżał o zakochanie się w nieznajomym.
Jedząc sobotnie śniadanie, Harry stwierdził, że ostatnio Ron nie należy do osób z jakimi łatwo i przyjemnie spędza się czas. Był opryskliwy, czepiał się o każdą rzecz i nie można było mu nic powiedzieć z obawy, że się obrazi. Nie potrafił sobie przypomnieć, czy tak było zawsze i oni tego nie widzieli, czy może stało się to niedawno. W każdym razie wniosek był jeden: nie dało się z nim spędzać czasu sam na sam dłużej niż dwadzieścia minut. Po tym tysiącu dwustu sekundach Ron zaczynał być przyjemny jak odór przetrawionego sosu czosnkowego i z każdym kolejnym tyknięciem zegara było gorzej. Dlatego starał się spędzać czas z Hermioną, unikając przyjaciela na każdym kroku. Dnie przesiadywał w bibliotece, schowany za regałami albo u Hagrida, kiedy Hermiona miała go dość. Te uniki ze strony Gryfonki i Harry'ego na pewno nie sprawiały, że sytuacja między Weasley;em a resztą się polepszała ale nie można mieć wszystkiego.
Pomyślał na co można zmarnować całą sobotę. Zadania domowe miał już odrobione, dzięki pobytowi w bibliotece z Hermioną, na miotle nie miał ochoty latać, bo pewnie przyłączyłby się do niego Ron, a tego wolał unikać, dopóki rudzielcowi nie przejdzie ból dupy o nie wiadomo co. Ze zdumieniem odkrył, że jego myśli powędrowały do Draco. Ciekawe jak się czuje. Wczoraj Narcyza powiedziała Pansy, że stan jej syna jest bez zmian, ale uzdrowiciele są coraz lepszej myśli. Taaa... jasne. Według tego co przeczytał w medycznych książkach w bibliotece, Draco powinien obudzić się już kilka dni temu. Każdy dodatkowy dzień śpiączki to gorsze rokowania, ale te smutne przemyślenia zostawił dla siebie. Hermiona i reszta wystarczająco się martwili.
Miał tylko nadzieję, że Ślizgon z tego wyjdzie. Może i przez większą część życia go nienawidził, ale teraz stosunek do tego chłopaka zmienił się jak w kalejdoskopie. Pewnie jak Malfoy wróci do szkoły, to będzie dla Harry'ego wredny jak kiedyś, ale on sam nie miał zamiaru szukać z nim wojny. Po tym jak Draco wykrzyczał co myśli o szkole i domach i ogólnie o wszystkim, w Harrym narodziło się dziwne pragnienie poznania tego chłopaka bardziej. Chciał się dowiedzieć co siedzi w jego głowie i jakim jest w rzeczywistości, wtedy gdy nie udaje panicza Malfoy'a.
Z niechęcią odsunął od siebie talerz z zimną już jajecznicą, stwierdzając, że tak optymistyczne przemyślenia z rana pasują bardziej do autora dziennika niż do niego i wygrzebał się z ławy. Wielka Sala była pusta o tej porze. Kroki chłopaka roznosiły się echem po pomieszczeniu. Podobało mu się to. Głuchy odgłos miękkiej podeszwy. Z rozbawieniem pomyślał, że szkoda, że nie ma obcasów, bo brzmiały by jeszcze lepiej.
Wyszedł do holu przed salę w momencie otwierania się drzwi wejściowych. Zerknął w ich kierunku, zastanawiając się kogo wygnało tak wczesną porą na zewnątrz, ale gdy zobaczył jasne włosy chłopaka wchodzącego do środka, oniemiał.
DRACO MALFOY we własnej osobie.
Trochę bledszy i zdecydowanie o parę kilogramów chudszy, ale nie było innej opcji – szukający Ślizgonów stał przed Harrym w całej swej okazałości i przyglądał się brunetowi z zainteresowaniem. Gryfon podbiegł do niego pośpiesznie.
- Siema! - zawołał tak wesoło, jakby wcale nie byli przez ostatnie sześć lat wrogami numer jeden. - Jak miło cię widzieć!
Brwi Ślizgona powędrowały w górę ze zdumienia.
CZYTASZ
Aperacjum #Drarry #Sevimione ✅
FanfictionSzósty rok w Hogwarcie. Harry spotka się z Dumbledorem i stara się połączyć szkołę z zabiciem Voldemorta. Dla świata jest gwiazdą, dla znajomych Wybrańcem, dla Rona i Hermiony kimś kto może ich uratować. Czy nikt na świecie nie może traktować go ja...