Rozdział 10

8.8K 619 907
                                    

Ziewnęła w ukryciu, mając nadzieję, że nauczycielka numerologii nie zauważyła, ale na szczęście, kobieta była obrócona przodem do tablicy, zapisując na niej skomplikowane runy. Nie spała przez pół nocy, pisząc ze swoją nową pen-przyjaciółką. Nie miała pojęcia z jakiego domu jest ta uczennica, ale jeszcze z nikim nie rozmawiało jej się tak dobrze jak z nią. Chciałaby się spotkać na żywo, poznać osobę, której powoli zwierza się ze swoich największych sekretów, ale nie potrafiła się na to zdobyć. Nie wie jakby dziewczyna zareagowała, gdyby odkryła, że to z Hermioną Granger pisze o chłopakach, o szminkach, o stanikach i o erotycznych fantazjach.

Zachichotała w dłoń, na wspomnienie o wczorajszym liście dziewczyny i o tym jak przyznała się Gryfonce do swojego fetyszu stóp. Przez kolejne pół godziny na końcu wiadomości rysowała swojej koleżance pokraczną stopę otoczoną serduszkami, która wypowiadała sprośne teksty. Czego jak czego, ale zboczonej Hermiony nikt się nie spodziewał w tej szkole. Ludzie brali ją z góry za osobę aseksualną. Ciekawe jakby pen-przyjaciółka zareagowała na wiadomość, że Granger podkochuje się  w nauczycielu. Boże, to nie mogłoby się dobrze skończyć!

- Panno Granger? - nauczycielka stała nad nią z przyjacielskim uśmiechem.

- Tak?

- Zastanawiam się, czy mogłabym cię prosić o pomoc po zajęciach.

- Oczywiście, pani profesor.

Kobieta skinęła głową i wróciła do lekcji, a uczennica po raz kolejny odpłynęła. Nie potrafiła się skupić na numerologii. Owszem, przedmiot sam w sobie był ciekawy, ale od momentu, gdy nauczycielka wprowadziła nowy rozdział „starożytne runy w numerologii – zastosowanie i ukryte w nich informacje" to nie potrafiła znaleźć w sobie entuzjazmu do nauki. Coraz częściej zastanawiała się po co właściwie chodzi na te wszystkie przedmioty. Chciała zostać Ministrem do Spraw Czarodziejów, a może z czasem awansować na Ministra Magii, a do tego zdecydowanie nie potrzebna jest numerologia czy starożytne runy. Po co się zadręczać i kuć po nocach, skoro nie jest to jej do niczego przydatne? Mogłaby ten czas spędzić o wiele bardziej pożytecznie, na przykład szukając czym są te jebane horkruksy. 

Jak w ogóle można dać tak ciężkie zadanie szesnastolatkowi! Co sobie Dumbledore myślał? Że wszystko będzie cudownie, że Harry otworzy pierwszą książkę i już będzie wszystko wiedział? Czy może że jakimś cholernym cudem nawet nie będzie musiał szukać w podręcznikach tylko na słowo „horkruks" otworzą się bramy niebios w jego mózgu i sypnie wiedzą niczym słownik? Jeśli tak, do dyrektor chyba sam jest w szoku, jak bardzo się przejechał. Szkoda tylko, że dalej tkwi przy swoim planie, zamiast wyjawić Harry'emu wielką tajemnicę!

Zajęcia się skończyły, a Hermiona podeszła pośpiesznie do biurka nauczycielki, modląc się w duchu, aby kobieta nie wymagała od niego czegoś, co zajmie dużo czasu. Już i tak miała go cholernie niewiele. 

- Mam do ciebie prośbę moja droga. - zaczęła, uśmiechając się niepewnie. - Jak pewnie wiesz nauczyciele muszą raz do roku przeprowadzać inwentaryzację. Najczęściej robi się to końcem roku szkolnego, aby  przez wakacje móc domówić brakujące rzeczy czy sprzęt.

- Yhm...

Miała co do tego coraz gorsze przeczucia.

- Tego roku przyznano mi największy obszar. Nie wiem czemu, chyba nadepnęłam komuś na odcisk. W każdym razie muszę zająć się moimi woluminami numerologii, starożytnymi runami, wieżą Astronomiczną i gratami, które w niej leżą, oraz biblioteką.

- Panna Pince nie zajmuje się biblioteką? - zapytała zaskoczona.

- Nie, bo za każdym razem zapisuje kilkaset pozycji na liście, które według niej trzeba zakupić, a które ona zwyczajniej w świecie chciałaby przeczytać, nie wydając na to ani galeona. Także nie polegamy na niej w tej kwestii, tak samo jest z profesor Trelawney. Ona też by najchętniej dokupiła po sto tysięcy kryształowych kul czy innego badziewia... ups! Nie powinnam tak mówić o szkolnym przedmiocie.

Aperacjum #Drarry #Sevimione ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz