Rozdział 24

9.3K 508 198
                                    

W późniejszej części znajduje się fragment dozwolony dla osób powyżej 18 r.ż. Ostrzegę zanim się on zacznie, dlatego jeśli jesteś niepełnoletnim odbiorcą lub nie chcesz czytać tego typu scen, to nie martw się, zostaniesz o tym wcześniej poinformowany. :)

Rysunek nie jest mojego autorstwa i nie wiem kto jest jego autorem.
Zapraszam do czytania <3

- Co on robi? - zapytała Hermiona, siedząc wciśnięta między Pansy, a Snape na zwalonym drzewie. Cała trójka przyglądała się blondynowi biegającemu jak nienormalny wokół ich namiotu i wykrzykującego zaklęcia, których żadne z nich (nawet Severus) nie znali.

- A bo ja wiem... - Parkinson wzruszyła ramionami, dorzucając drewna do ogniska. Zaczynało się robić coraz zimniej i kominek w namiocie nie wystarczał, aby ich ogrzać. - Może ma udar. Panie profesorze, czy może mi pan podać mój kubek z herbatą?

Snape skrzywił się niezadowolony.

- Czy kiedykolwiek przestaniesz do mnie mówić per profesorze? Nie jestem już nauczycielem.

- Daj spokój, Snape. Mi też nie było łatwo na początku. - powiedziała Hermiona, uśmiechając się do mężczyzny. Podając Ślizgonce kubek, Severus poprawił koc na ramionach ukochanej.

- Ale nie zajęło ci to pół roku, Granger. - mruknął.

- Będę starała się pamiętać, pro...Severusie.

- Można?

- Co można? - zapytał Draco, podbiegając do nich i włażąc pod koc Pansy. Blade policzki były czerwone od tego biegania wkoło.

- Przejść z „pana profesora" na „Severusa". - wyjaśniła mu Hermiona. - Co ty przed chwilą robiłeś?

- Dołożyłem staroceltyckie zaklęcia ochronne.

- Znasz staroceltycki? - zapytała zdumiona Gryfonka.

- Oczywiście, że tak. Znam też francuskie zaklęcia, rosyjskie i hiszpańskie. Moja rodzina wymagała od nas uzdolnienia w każdej dziedzinie.

- Jezu, przyjmij wyrazy współczucia. - skwitowała to Hermiona. Nawet jej by się nie chciało tyle uczyć.

- A Potter przelezie przez te zaklęcia, czy go nie wpuści do obozu?

- Jego i nas przepuszczą. Ale jeśli będzie to ktoś inny, to będzie mógł przejść przez nasze ciało i się nawet nie skapnie. Poza tym nawet jak się stąd przeniesiemy to zaklęcia mogą zostać i nikt nie znajdzie naszych śladów.

- Czemu rzucasz je dopiero teraz, a przez pół roku musiałam się stresować każdym dniem? - zapytała z przekąsem Hermiona.

- Zawsze je rzucałem, tylko nigdy nie zwracaliście uwagi. - burknął Draco popijając herbatę Pansy. Granger otworzyła usta, aby kontynuować dyskusję, ale Severus wszedł jej szybko w słowo, by nie doprowadzić do kolejnej kłótni między Granger a Malfoy'em, które wybuchały mniej więcej dwa razy w ciągu dnia.

Kłócili się głównie o pierdoły, jak o to, dlaczego Hermiona wstała tak wcześnie i tłukła garami (zegar wskazywał jedenastą) lub dlaczego Draco nie rozpalił ogniska (bo zawsze robiły to za niego skrzaty domowe). Reszta drużyny najczęściej obserwowała ich kłótnie z boku, aby nie oberwać rykoszetem i tylko Snape od czasu do czasu nie wytrzymywał i podnosił głos, przywołując wszystkich do porządku. 

- Potter powinien już być. - powiedział, aby skierować uwagę wszystkich na inny tor.

- Zaraz będzie. - odpowiedział lekceważąco Draco. Jeśli nauczył się czegoś o swoim chłopaku, to na pewno tego, że punktualność nie była jego mocną cechą. Wskazał na jedną z bransoletek na nadgarstku, świecącą zieloną poświatą. - Wszystko u niego w porządku.

Aperacjum #Drarry #Sevimione ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz