Z jednej strony czuł jak lodowata kamienna ściana wbija mu się w plecy, a z drugiej jak umięśnione gorące ciało przyciska go do niej. Draco jedną ręką obejmował go w talii, drugą chwyciwszy włosy Harry'ego i szarpiąc je delikatnie utrzymywał głowę Gryfona w górze, gwałcąc drobne usta swoimi. Nie było to w niczym podobne do delikatnego pocałunku po pogrzebie. Czuł jak twardy penis naciska na udo chłopaka mimo warstw ubrań.
Pierwszy raz ktoś go tak całował. Pierwszy raz w życiu czuł, że brakuje mu tchu, że nie wie co się dzieje, że całe ciało zaciska się, gotowe na więcej przyjemności, a jednocześnie przerażone tym jak szybko wszystko się dzieje. Jeszcze trzy tygodnie temu tylko na siebie warczeli i skakali sobie do gardeł, a teraz gorący język Draco wdzierał się gwałtownie do wnętrza Harry'ego, penetrując zachłannie jego usta.
Jęknął, chcąc odepchnąć blondyna, ale ten wykorzystał to, pogłębiając pocałunek. Podniecenie zaczęło brać górę nad strachem. Czy to ważne, że nie wie co się dzieje? Czy zawsze trzeba mieć wszystko idealnie? Kto powiedział, że najpierw randki, potem miłość, potem seks (dla świętych jeszcze małżeństwo przed seksem)? Czy nie wolno mu zaszaleć i pójść na całość?
Miliony uczuć w ciele miotały się jak oszalałe nie wiedząc co mają robić. Ręce Harry'ego wiszące wzdłuż tułowia na zmianę się otwierały i zaciskały, gdy chłopak chciał objąć blondyna i jednocześnie go odepchnąć.
Stęknął ze zdumienia, gdy smukła dłoń blondyna zjechała z talii Harry'ego na jego krocze. Był twardy! Na brodę Merlina nawet nie czuł kiedy jego przyrodzenie stanęło na baczność! Poczuł jak Draco delikatnie parska śmiechem w jego usta. To podziałało na Gryfona jak kubeł zimnej wody.
Odepchnął Ślizgona tak mocno, że ten zatoczył się kilka kroków do tyłu, ledwo utrzymując równowagę. Dolna warga była opuchnięta i na jej powierzchni zaczęła się zbierać warstwa krwi, bo rozcięła się o zęby jak leciał do tyłu. Szare tęczówki patrzyły nic nie rozumiejąc na Pottera. O co mu chodziło? Jeszcze ułamek sekundy był chętny, sam czuł pod dłonią jak bardzo. Dlaczego go odpycha?
- Myślisz, że to zabawne? - zapytał Harry, czując że łzy zbierają się mu pod powiekami. - Takie śmieszne, co?
- O czym ty...
- ZAMKNIJ SIĘ! - krzyknął, nie panując nad sobą. Koktajl emocjonalny jaki czuł wreszcie doprosił się o ujście. - Myślisz, że jak już jesteś wielkim Malfoy'em to możesz mieć wszystko co ci się podoba, prawda?! Myślisz, że wystarczy jak kogoś pocałujesz i ten ktoś już otworzy przed tobą nogi! To wiedz, że się grubo mylisz! Nie jestem zabawką!
Po tych słowach, zalewając się łzami wściekłości i upokorzenia wybiegł z Pokoju Przychodź Wychodź, zostawiając Draco nic nie rozumiejącego na pastwę własnych myśli.
- Co się właśnie odjebało? - zapytał w przestrzeń. Wybuch Pottera to była najdziwniejsza rzecz z dnia dzisiejszego. Nie miał pojęcia co zrobił nie tak. Wydawało mu się, że Gryfon jest zadowolony, co więcej powoli zaczynał oddawać jego pocałunki. Domyślał się, że był jego pierwszym facetem, ale kurwa, przecież dał mu czas. To o co chodzi z tym rozkładaniem nóg? Jasne, było by świetnie jakby mógł go zaliczyć, ale przecież zna Pottera na tyle, aby wiedzieć, że to cnotka-niewydymka i nie odda się mu po sekundzie. To o chuj mu chodziło?!
Drzwi do Pokoju Życzeń otworzyły się po raz kolejny i Draco miał nadzieję zobaczyć w nich Harry'ego, który poszedł po rozum do głowy i przyszedł mu wszystko wyjaśnić, ale zamiast tego stanął twarzą w twarz z Hermioną. I to chyba najgorszym jej wydaniem – wściekłą Granger.
- Coś ty zrobił Harry'emu, że płacze?! - krzyknęła, biorąc się pod boki i patrząc na niego ze złością. Różdżka zaciśnięta w jej dłoni groźnie rozbłysła czerwonymi iskierkami.
CZYTASZ
Aperacjum #Drarry #Sevimione ✅
FanfictionSzósty rok w Hogwarcie. Harry spotka się z Dumbledorem i stara się połączyć szkołę z zabiciem Voldemorta. Dla świata jest gwiazdą, dla znajomych Wybrańcem, dla Rona i Hermiony kimś kto może ich uratować. Czy nikt na świecie nie może traktować go ja...