34

9.8K 261 38
                                    

Amber:

Robię sobie kawę i myślę co dalej. Fred pojechal, chuj wie o której wróci. Mam juz tego dosc.

- Przecież wszystko było tak idealnie zaplanowane, kurwa mac! - mowie do siebie.

- A jednak cos poszło nie tak, przykre.- Uslyszlam czyjs glos za sobą oraz odbezpieczenie broni.
Powoli odwracam się i widzę czlowieka na którego mogłabym patrzeć godzinami.

-Ma-max?- niedowierzam

- Witam, a teraz mów gdzie jest moja dziewczyna Zdziro- przyłożył mi pistolet do glowy

- Co? Mandy? Nie ma jej tu hah- zaczelam sie mieszać.

- Nie kłam kurwa! Gadaj albo cie zastrzele i sobie ja sam poszukam!- krzyknął nagle.

Nie wiedziałam co zrobić, patrzylam w te piękne oczy, jednyne co chciałam zrobić to go pocałować.

- Proszę cie.. Ja to zrobilam dla nas. Po co ci ona! Ze mną bylbys szczęśliwszy!

- Amber skoncz pierdolic! Musisz sie z tym pogodzić ze kocham Mandy!

-Ooo ale słodko- odzywa się trzeci glos.

- Fred!- krzycze

STRZAŁ,
CIALO MAXA ZSUWA SIE NA ZIEMIE...

-NIE!- piszcze- Co ty zrobiles!
Podbiegam do Maxa, leży w plamie krwi.
Staram się zatamować krwawienie, dostał w brzuch.

- Uspokoj się, jest zbędny.- mówi spokojnie

- Zbędny! Jestes chory! To jest mój Max! Ja go kocham! Dzwonie po pogotowie! Maxsiu trzymaj się proszee- szlocham

- Żadnego pogotowia!- wyrwał mi telefon z ręki.- Pojebalo cie?!

Szedł w stronę schodów do piwnicy.
Byłam wkurwiona! Jak on mógł!
Nie myslam za dużo. Wzielam pistolet Maxa.
Po tym jak zabił mojego przyszłego chłopaka nie był juz moim wspólnikiem tylko WROGIEM NUMER 1!
Pistolet był załadowany wystarczyło tylko pociągnąć za spust.

-Stoj Ty chuju! Zgnijesz w piekle!-  wydarlam się na caly dom. Ten się gwałtownie obrócił a ja wystrzelilam.

Rzucilam bron na ziemie. Podbieglam do mężczyzny i wyciaglam z kieszeni telefon po czym wrocilam do ciała Maxa

- Nie martw się kochanie, juz dzwonie na pogotowie- mowilam do nieprzytomnego chłopaka.

Wrócił Moj WrógOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz