4

23.1K 574 228
                                    

-Też. Wszystko mnie wkurwia, czaisz że jedna dziewczyna mi dzisiaj przywaliła. Ona jest taką suką a najsmieszniejsze jest to ze tez ma na imię Mandy.- prychnął. Co?! To jest w ten Max?! I czemu mnie zabolalo to co powiedział.

-A czemu tak o niej sadzisz? Może zasluzyles?- spytalam. Nie mam zamiaru powiedzieć mu ze to ta Mandy która przed chwila obraził.

-Ale ja jej nic nie zrobiłem! Tylko do niej podeszłym a ta mi przyjebala.- powiedzial i wbił wzrok w ziemie. Kłamca!

-Może za blisko podszedles?- wyszeptalam zgodnie z prawdą. On to musiał usłyszec bo podniósł głowę i najprawdopodobniej mi się przyglądał.

-Tak, to zapewne o to chodziło- potwierdzil. I nastala niezreczna cisza która postanowilam przerwać.

-Dobra ja juz muszę jechac- wsiadlam na motor.- Narazi...- Nie było dane mi dokonczyc bo mi przerwal.

-Dasz mi swój numer telefonu?- powiedział niepewnie na jednym wdechu. Byłam zdziwiona ale usmiechnelam się czego nie widział.

-Jasne. Daj telefon wpisze ci.- podał mi telefon. Po wpisaniu oddalam mu go - To pa- odjechalam.

Gdy dojechalam do domu byla godzina 21.15, wiec postanowilam zrobić sobie tosty. Podczas jedzenia dostalam wiadomość.

Od nieznany numer:
Hej moja motocyklistko, co tam?

Zorietowalam się ze jest ona od Maxa wiec zapisalam sobie jego numer i odpisalam:

Do Max:
Hej, dobrze a u ciebie?

Od Max:
Ujdzie. Mam pytanie... Masz chłopaka?

Do Max:
A co? Zainteresowany? haha

Od Max:
Nie, tylko pytam...

Do Max:
Żartuje przecież. Nie nie mam chłopaka. A ty masz dziewczynę?

Od Max:
Nie
Co porabiasz?

Do Max:
A nic przed chwilą zjadlam kolacje a teraz siedze i ogladam TV a ty?

Od Max:
Jestem jeszcze nad jeziorem
Ale sie juz zbieram, wiec koncze, pa

Do Max:
Papa

Biorę wlasnie czystą bieliznę, puszczam muzykę i ide pod prysznic.
Później kladę sie spać i odplywam myśląc o nim...

*-Max!-powiedzialam między pocałunkami.-Ja cie kocham!
-Ciiii, MADY!- zaczął się ze mnie smiać...- A ja ciebie nienawidzę haha

Nagle wszystko zniknelo. Byłam w swoim pokoju. Uslyszalam czyjś glos:

-MADY...Gdzie jestes? To ja... Twój tatuś! - drzwi się otworzyły a w nich stal on, mój najgorszy koszmar- Tu jestes ty mala szmato! Chodź do tatusia... Zabawimy się!*

Obudzilam się z placzem. To było okropne. Znowu się zaczyna. Znów te zjebane koszmary! Pewnie zastanwiacie się czemu cenie sobie swoja strefę osobistą? To przez niego.. Przez mojego ojca. On mnie molestował jak byłam mała. Gdy o tym myślę chce mi sie plakac. To przez niego jestem taka wredna i nikogo nie dopuszczam do siebie. Wie o tym tylko Ashley i Max. A dlaczego nienawidzę Maxa? Bo on o tym wiedział co robił mi mój ojciec, ale zamiast mi pomoc to się ze mnie śmiał. Wszytko wiąże się z moim przezwiskiem którego tak nienawidzę a którego używa Max żeby mi o wszystkim co się działo w dzieciństwie przypomnieć czyli MADY! Moje rozmyslenia przerwał widok jasnego nieba za oknem...

-Która jest godzina?- mowie sama do siebie..- O kurwa! 7.04!? Nie zdarze!

Zerwalam się z kanapy i polecialam się ubrac: szara bluzka na to dżinsowa kurtka i czarne rurki z dziurami

Gdy spojrzalam w lustro myslalam ze się przewróce. Wygladam okropnie! Dobra szybki nowy make-up i do szkoły. Mam jeszcze 20 minut.
Wyjechałam z domu o 7.50. jade motorem wiec będę tam za jakieś 5 minut.
Zostawilam dzisiejsza noc za sobą.
Gdy wjechalam na parking szkolny od razu podbiegla do mnie Ashley.

-Hej piekna- przywitała się.

- Hejkaa. Co tam jak tam?

- Nic ciekawego jak narazie a jak u ciebie?

-Też...

Wchodzimy do szkoły a tam czekaja na nas chłopaki Lukas, Brad i Mike.

-Cześć - powiedzieli chórem

- Hej cos się stało?- pytam

- Nie nic tylko chcialismy z tobą porozmawiać Mandy...- zaczął nie pewnie Mike

- To gadajcie nie?- trochę bawiło mnie ich zaklopotanie

- Czemu ty i Max się nie lubicie?- zamarlam

- Emm.. To taka stara i długa historia po prostu nie przepadamy za sobą od dzieciństwa i tyle.- trochę posmutnialam.

- A okey.. Nie było tematu. Soryy- powiedział Lukas patrząc na mnie przepraszajaco widząc moja smutną minę.

- Nic się nie stało chłopaki chcieliscie sie dowiedzieć to nic złego- wymusilam uśmiech.

-A właśnie mam nadzieje ze pamietasz o dzisiejszym wyścigu o północy prawda?- spytał Brad obejmując moja przyjaciółkę.

-Jasne! Ja bym miała zapomnieć?- spytalam z lekka ironią a zarazem rozbawienie w głosie.

-To dobrze my juz musimy leciec- powiedział całując Ashley a mi machajac - pa.

-Pa- powiedzialysmy w tym samym czasie.

Myśl o wyścigu poprawila mi humor. A to że znowu wygram jeszcze bardziej! Tak wiem nie jestem skromna, ale po prostu ci co się scigaja nie umia jeździć.

-Ej Mandy...- przeciagnela a ja juz wiedzialam o co chodzi wiec od razu odpowiedzialam.

-Nie!

-No proszę! Obiecalas!

- Nic ci nie obiecywalam! I nie wezme cie na wyścig tam jest niebezpiecznie! Koniec tematu.

-Ale Mandyyy... Będę grzeczna...

-Ta jasne..- zakpilam z niej

- No będę się trzymać z chłopakami. Plosieeee!

- Okey. Ale idź się spytac chlopakow czy cie będą nianczyc jak się zgodzą możesz jechać...- powiedzialam znudzona.

- Dzieki! Kocham cie!

- Ty mi nie dziekuj tylko lec do nich bo jeszcze się rozmysle- teraz się juz z niej smialam. Ta po usłyszeniu moich słów poleciała do chlopakow i teraz będzie ich męczyć.
Dzisiejszy dzień w szkole zlecial szybko.

JEŚLI CHCECIE DALSZĄ CZĘŚĆ TEJ OPOWIESCI TO NAPISZ TO W KOMENTARZU I ZAGŁOSUJ NA TĄ CZĘŚĆ.
BUZIAKI 😘

Wrócił Moj WrógOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz