17

14K 458 36
                                    

-A-a moge ta-am wejść?- spytalam z nadzieja a on kiwnal głową na Tak.

Siedze przy nim i trzymie go za rękę.

- Proszę, nie rob mi tego. Walcz, błagam. Musisz żyć, rozumiesz?! Ja cie potrzebuje. - spuscilam wzrok i wlepilam go w moje dlonie- Bo-o ty nie-nie wiesz ale ja-ja cie kocham ale nigdy tego ci nie powiem. Nawet jakbys przeżył to się o tym nie dowiesz a wiesz czemu? Bo nie będę mieć odwagi ci tego powiedzieć.- znowu płacze. Znowu. - Muszę isc zaraz przyjdzie tu do ciebie Mike, pa- wstalam dalam mu buziaka w czoło i wyszlam z sali.
Mike widząc ze jestem cala zaplakana, podbiegł do mnie i mocno przytulil.

- Powiedzialam mu wszystko ale szkoda ze nie dam rady mu powiedziec tego jak sie obudzi -oznajmilam- Możesz iść do niego.

- Dobrze, ide teraz ja muszę się wyzalic- usmiechnal się do mnie a ja to odzwzajemnilam. Poszedł.

Perspektywa Maxa:

-Bo-o ty nie-nie wiesz ale ja-ja cie kocham ale nigdy tego ci nie powiem. Nawet jakbys przeżył to się o tym nie dowiesz a wiesz czemu? Bo nie będę mieć odwagi ci tego powiedzieć gdy będziesz przytomny.- czy to byla Mandy? Ona mnie kocha? Postanowilem dalej udawac nieprzytomnego i sluchac co jeszcze powie- Muszę isc zaraz przyjdzie tu do ciebie Mike, pa- wstala dala mi buziaka w czoło i chyba wyszla z sali. Otworzylem oczy i dalej nie uwierzyc wierzyc w to co usłyszałem. Po chwili drzwi się otwierają i w nim stoi Mike z otwarta buzia.

-Ciii- szeplem i pokazalem mu ze ma tu podejść.

-Stary?! Ty żyjesz. Jesteś przytomny.- powiedział zadowolony- Czekaj... Kiedy się wybudziles?- miał wystraszony wyraz twarzy.

-No właśnie...- podrapalem się po karku- Przed chwilą była Mandy?- spytalem z nadzieją.

- Tak... a ty cos slyszales?

- No... Em... Tak. Czy to co powiedziała było prawdą? To ze mnie kocha?- powiedzialem a ten zrobił wielkie oczy.

-Sluchaj ja sie nie chce wtracac spytaj się jej sam, ja ide po lekarza- i poszedł. A ja wgapilem się w podłogę i zacząłem myslec nad tym co mi powiedział Mike. Moje przemyślenia przerwał glos lekarza. Zbadal mnie i gdy juz chciał wychodzić ale się zatrzymal:

- Pana dziewczyna jest w poczekalni zawołać ja?

-Moja dziewczyna?- spytalem nie rozumiejąc

- No tak. Emm chyba Mandy czy jakoś tak. Pamieta pan?

-Em tak, tak, pamiętam. Proszę zawołać.- i poszedł a ja czekalem a

- Max?- spytała niepewnie a ja spojrzalem na nią. Cala jej twarz była ubrudzona z tuszu do rzęs. Płakała.

-Mandy.- usmiechlem się do niej, a ta podbiegla do mnie i mocno przytulila

-Nienawidzę cie, wiesz?!- powiedziala z usmiechem na twarzy - obiecales mi cos, debilu- popatrzalam na mnie z łzami w oczach.

- Wiem- usmiechnalem się do niej- ale mam do ciebie pytanie- powiedzialem niepewnie.

-Nooo- przedłużyła

-Czy to co mowilas a jak bylas u mnie jakieś 20 minut temu było prawda?- spytałam a ona widac ze się spiela i otworzyla szerzej oczy...

-T-ty sly-slyszales to c-co mo-mowilam?-spytała lekko podenerwowana...- Ale-ale jak? Przecież ty byles w-w śpiączce.

- Czyli to byla prawda?

-Emm... No tak...- spuscila wzrok. Serce mi przyspieszyło. Ujalem jej podbródek, unioslem go i pocalowalem ją..

Wrócił Moj WrógOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz