21

12.6K 417 38
                                    

Perspektywa Maxa:

Obudziłem się ale gdy poczułem że obok mnie jest puste miejsce od razu sie podniosłem. Gdzie jest Mandy?! A może to był tylko sen? No nie! Napewno to nie byl sen!
Z biegłem szybko na dół do kuchni i tam zobaczyłem ją. Odwróciła się w moją stronę ze zdziwieniem na twarzy.

-Hej. Cos sie stało?- spytała

-Nie... Tylko...Nieważne- usmiechnalem sie co ona odwzajemnila- co tam robisz?

-A nalesniki. Bylam glodna a nie chcialam cie budzić.- przerwała na chwilę nad czyms myslac- Mam pytanie.

-Dawaj- odpowiedzialem bez wahania.

-Czy wczoraj... Cos sie wydarzyło? Czy cos zrobilam upokarzającego?- spytała

-Nieee- przeciagnalem.

- Fiuu.. To dobrze- chwycila sie teatralnie za serce. Nie wiem czemu sklamalem. Po prostu jakos tak wyszło.

Odwróciła sie do mnie tyłem zabierajac sie spowrotem za nasze śniadanie i dopiero teraz zauwazylem ze ma na sobie tylko moją koszulke i majtki. Nie moglem sie powstrzymać. Podszedlem do niej i objalem ja od tylu całując jej szyje. A ta szybko sie odwrocila i mnie odepchnela. Trochę sie wkurzylem bo nie wiedzialem o co jej chodzi.

-Co robisz?!- spytala podnosząc głos.

-Wczoraj namawialas mnie do seksu a teraz cie nawet juz objąć nie moge!- nie pozostalem jej dłużny.

- Co?!- krzyknęła a ja dopiero wtedy zrozumialem co powiedzialem. Ale w sumie juz to mialem w dupie.

- No tak! Ale wiesz co? Jestem taki dobry bo nic ci nie zrobilem mimo tego ze ty nalegalas. Wiec powinnas mi dziękować a nie sie drzec.

- Byłam pijana! A poza tym jak sie pytalam czy cos zrobilam to mi powiedziales ze nie.

- Bo nie chciałem robić z tego afery.

- A jakoś teraz ci to nie przeszkadza.

- Przeszkadza ale nie dajesz mi wyjscia. Tylko cie objalem a ty odrazu drzesz sie na mnie.

- Bo jesteśmy TYLKO PRZYJACIÓŁMI. A przyjaciele sie tak nie zachowują.- Auć... Zabolalo...

- Okey... W takiem razie nie chce sie juz z toba przyjaźnić bo...- nie było dane mi dokończyć bo do kuchni wparowal Alex.

Perspektywa Mandy:

- Bo jesteśmy TYLKO PRZYJACIÓŁMI. A przyjaciele sie tak nie zachowują.- Zabolaly mnie moje wlasne slowa...

- Okey... W takiem razie nie chce sie juz z toba przyjaźnić...- nie było dane mu dokończyć bo do kuchni wparowal Alex.

- Heja Mandy!- podszedł do mnie i mnie przytulil.

- Hej..- odpowiedzialam cicho od nie chcenia.

- O nalesniki! Moge z wami zjesc?

- W sumie to mozesz z Maxem, bo ja musze iść - spojrzalam przelotnie w strone mojego PRZYJACIELA.- Ide sie ubrac...mam nadzieje ze bedzie wam smakowac.- odrazu skierowalam sie na górę.

Nagle uslyszalam kroki ktore w szybkim tempie sa coraz blizej mnie. Odrazu zamknelam drzwi na klucz bo wiedzialam ze to Max. Pociągnął za klamke ale to nic nie dalo wiec zaczal walic w drzwi i cos tam krzyczeć ze mam otworzyc itp. W końcu sobie dopuścił. Ja sie ogarnelam i usiadlam na lozku analizujac naszą kłótnie...On powiedział ze nie chce sie juz ze mna przyjaźnić... Ale? Dlaczego? Przecież ostatnio wyznalismy sobie milosc... Moze on tylko udawał i sie mna bawił? A teraz jak go nie dopuszczam do siebie to ma mnie gdzieś. Pierwsza i ostatnia łza zleciala po moim policzku. Nie chcialam juz o tym myslec. Szybko ja starlam, wstalam z lozka i staralam sie ze spokojem zejsc po schodach na dol . Krzyknęłam krotkie pa i podeszlam do drzwi wyjsciowych otwierając je. W progu stał on. Gdy tylko wyszlam on przerzucił mnie przez ramie i zaniósł spowrotem do jego sypialni...

JEŚLI CHCECIE DALSZĄ CZĘŚĆ TEJ OPOWIESCI TO NAPISZ TO W KOMENTARZU I ZAGŁOSUJ NA TĄ CZĘŚĆ.
BUZIAKI 😘

Wrócił Moj WrógOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz