Jesteś jak księga zamknięta na trzy kłódki, Terry. Niestety klucze do niej już dawno leżą zatopione na dnie oceanu.
Nie potrafię wyrzucić z głowy słów Annie. Czy ma rację? Czy faktycznie izoluję się od najbliższych mi osób? A może to tylko czcza gadanina, mająca na celu zranienie mnie i moich uczuć?
Podjeżdżam pod dom o dziewiątej wieczorem i wyłączam silnik. Światła w salonie są włączone, co oznacza, że nie ma szans, bym weszła niezauważona. Patrzę w lusterko i staram się zatuszować podpuchnięte oczy. Nic z tego. Decyduję się posiedzieć w samochodzie jeszcze chwilę, by ślady po płaczu całkowicie zniknęły.
Drzwi wejściowe nagle się otwierają, a na podjazd pada światło z wnętrza przedpokoju. Teddy zbiega po schodach i puka w przednią szybę. Szybkim ruchem ocieram oczy rękawem i otwieram drzwi.
— Hej, jesteś strasznie szybko. Babcia mówiła, że prawdopodobnie przyjedziesz spóźniona, bo taka jest dzisiejsza młodzież. Dasz jej palec, a weźmie całą rękę... I mówiła jeszcze inne rzeczy, ale nie pamiętam już dokładnie... — Przygląda mi się i marszczy brwi. — Theresa, czy ty roniłaś łzy?
Uśmiecham się lekko na jego słowa. Ostatnio przechodzi etap używania 'mądrych' sformułowań. Przez chwilę patrzę na mojego małego brata i zastanawiam się, czy odpowiedzieć mu zgodnie z prawdą. Od zawsze mieliśmy bardzo dobry kontakt, pomimo dużej różnicy wieku. Tedd potrafił być dyskretny, kiedy wymagała tego sytuacja, co było rzadkie wśród jego rówieśników. Wiedziałam, że mogę mieć w nim sojusznika.
— Tak...Powiedzmy, że impreza nie przebiegła całkowicie po mojej myśli. Ale spokojnie, dam sobie radę — mówię, kiedy w jego oczach dostrzegam zmartwienie. — Po prostu nie chcę dodatkowo wszystkiego wyjaśniać przed resztą rodziny. Możesz mi pomóc po cichu dostać się do mojego pokoju?
Chłopiec myśli nad moimi słowami i potakuje zamaszyście głową. Ściskam go z wdzięczności za ramię, a on ponosi palec wskazujący.
— Mam jeden warunek.
Podnoszę brwi ze zdziwienia.
— Jaki?
— Zawieziesz mnie w przyszłym tygodniu do salonu gier. Ostatnio kiedy pojechałem z dziadkiem, musiałem dwie godziny tłumaczyć mu, jak uruchomić automat z grą wędkarską.
— Zgoda.
Uśmiecha się do mnie z błyskiem podekscytowania w oczach.
***
— Pomocy! Nie mogę otworzyć drzwi!
Stoję na progu i czekam, aż Teddy odwróci uwagę domowników. Zamknął się w łazience i zaczął wprowadzać swój plan w życie. Dziadkowie razem z Amelią odrywają się od telewizora i idą w stronę krzyczącego chłopca.
— Tedd, ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie zamykał się na klucz, kiedy idziesz do toalety! — strofuje chłopca babcia. — Julian! Idź po zapasowy klucz do piwnicy.
Biegnę na drugie piętro i otwieram drzwi pokoju. Na szczęście nie ma w nim Aileen, co prawdopodobnie oznacza, że nastolatka nocuje dziś u koleżanki. Rzucam torbę w kąt i podchodzę do lustra w łazience. Pod oczami widać ślady tuszu, a moja jeszcze kilka godzin temu perfekcyjnie ułożona grzywka jest rozwiana na cztery strony świata. Kiedy już ogarniam makijaż i rozczesuję włosy, kładę się do łóżka i zastanawiam, co dziś poszło nie tak.
Wszystko zapowiadało się dobrze, mając na względzie to, że szłam na imprezę z całkiem dobrym nastawieniem. Planowałam porozmawiać z kilkoma osobami, może namówić się na jeden taniec z Ann i wrócić do domu z myślą, że miło spędziłam czas pomimo wielu patologicznych ludzi, których na imprezie było pełno. Wszystko zaczęło się psuć od chwili, kiedy Leah niespodziewanie mnie przytuliła, tym samym wywołując atak paniki.
![](https://img.wattpad.com/cover/211333570-288-k784768.jpg)
CZYTASZ
Pozornie
Fiksi RemajaTheresa nienawidzi, kiedy się ją do czegoś zmusza. Zwłaszcza gdy jest to przebywanie w gronie osób, które nieszczególnie darzy sympatią. Dlatego kiedy niespodziewanie przypada jej w udziale zrobienie projektu na temat szkolnego klubu sportowego, lek...