Pierwsza rzecz, którą czuję po przebudzeniu, to potężna i nagła fala bólu. Mam wrażenie, jakby w trakcie tych kilku godzin snu mój mózg powiększył się dwukrotnie, a miejsce w czaszce przestało wystarczać.
Siadam na łóżku i krzywię się, kiedy promienie słoneczne oślepiają mnie, przyprawiając o mdłości. Moje wnętrze wypełnia zdezorientowanie, kiedy dokładnie przyglądam się białym ścianom i ciężkim drewnianym meblom ozdabiających nieznajomy pokój.
Po dłuższej chwili przypominam sobie wydarzenia z poprzedniego dnia. Wszystkie wspomnienia uderzają we mnie w jednym momencie, a wtedy pulsujący ból głowy nasila się. Gwałtownie zamykam powieki i wciągam powietrze w płuca, marząc o szklance zimnej wody.
Dom Sienny. Impreza. Atak paniki.
Blake.
Wczorajszy wieczór okazał się całkowitym przeciwieństwem moich planów. Ucieczka przed funkcjonariuszem policji w środku nocy wciąż wydaje mi się tylko niewiele znaczącym snem. Przypominam sobie wyraz twarzy mężczyzny, kiedy zdał sobie sprawę, że pijane nastolatki właśnie uciekają z miejsca zdarzenia, a wtedy ku mojemu przerażeniu z gardła wymyka mi się cichy chichot.
Mina szybko mi rzednie, kiedy obraz policjanta zaczyna zastępować wspomnienie z pokoju na piętrze. Oblewa mnie zimny dreszcz za każdym razem, gdy tylko pomyślę, jak całe pokłady mojej samokontroli wyczerpały się w ułamku sekundy, gdy poczułam ciasny uścisk na ramionach.
Jakakolwiek interakcja z Elliotem czy Leah była nieprzewidziana, ale jej konsekwencje odczułam w najgorszy możliwy sposób. To obezwładniające uczucie, które ogarnęło mnie w tamtym momencie wraca na krótką chwilę, ale szybko je odrzucam. Nie wiem, co by się stało, gdyby Blake nie wszedł wtedy do pokoju.
Odpieram od siebie te negatywne myśli i niepewnym krokiem kieruję się do łazienki. Odbicie w lustrze perfekcyjnie odzwierciedla to, jak się czuję. Ciemne wory pod oczami i burza kołtunów na głowie, sprawiają, że wyglądem przypominam zombie.
Zmywam z policzka zaschniętą ślinę, a później rozczesuję włosy i myję zęby. Przebieram się w czysty T-shirt z rysunkiem Chewbacci i czarne dresy, a później wychodzę z pokoju.
Do moich uszu dochodzą przytłumione dźwięki rozmowy i szelest, którego nie potrafię z niczym powiązać. Schodzę po schodach, a później otwieram drzwi do dużej, przestronnej kuchni. Kremowe meble wprowadzają przytulny klimat, choć cały wystrój jest utrzymany raczej w nowoczesnym tonie.
— Spójrzcie tylko, kto wrócił do nas ze świata zmarłych.
Sienna zgarnia całą zawartość stołu wprost do ogromnego plastikowego worka, który okazuje się źródłem tajemniczego dźwięku, który słyszałam z piętra. Po drugiej stronie pomieszczenia Myron dokładnie czyści klejące blaty, a Blake stoi przy kuchence odwrócony do mnie tyłem. Przełykam żółć, która gromadzi się w moim gardle, gdy do moich nozdrzy dochodzi intensywny zapach smażonych jajek, a później wchodzę głębiej do pomieszczenia.
— Myślę, że wciąż jestem wpół drogi — odpowiadam chrapliwym głosem, krzywiąc się, kiedy kolejna fala bólu przeszywa mój mózg.
— I tak wyglądasz — odpowiada Blake, a jego głos jest przesiąknięty rozbawieniem.
Podchodzi do mnie ze szklanką wody w jednej ręce i niewielką tabletką w drugiej. Posyłam mu pełne wdzięczności spojrzenie, a później biorę lekarstwo, czując, jak z każdym łykiem chłodnej wody nieznośne pulsowanie znika. Siadam na krześle i opieram głowę na dłoni.

CZYTASZ
Pozornie
Novela JuvenilTheresa nienawidzi, kiedy się ją do czegoś zmusza. Zwłaszcza gdy jest to przebywanie w gronie osób, które nieszczególnie darzy sympatią. Dlatego kiedy niespodziewanie przypada jej w udziale zrobienie projektu na temat szkolnego klubu sportowego, lek...