Rozdział 17

47 7 3
                                        

     Bum!

     Moja głowa ląduje na ławce z głośnym hukiem, co nie pozostaje niezauważone. Szybko zbieram się do kupy, pragnąc zapomnieć, że właśnie przysnęłam na spotkaniu samorządu. Dziewczyna obok rzuca mi zniesmaczone spojrzenie. Na szczęście większość jest zbyt pochłonięta uważnym oglądaniem filmu, by odnotować moją krótką chwilę słabości.

     Cała wczorajsza noc spędzona na montażu filmu odbiła się niekorzystnie na moim zdrowiu. Brak snu ograbił mnie z energii, czego w tej chwili odczuwam konsekwencje. Poprzedniego wieczoru totalnie straciłam poczucie czasu, składając materiał dla szkolnego samorządu w logiczną całość. Zanim się obejrzałam, zza okna zaczęły dobiegać dźwięki ćwierkających ptaków.

     Pomysł, by skończyć projekt o sportowcach, nadszedł niespodziewanie. Myśl, że po raz kolejny będę musiała wchodzić w interakcje z Samem i jego świtą, przyprawiała mnie o zawroty głowy i stała się olbrzymią motywacją, by domknąć wszystko na ostatni guzik jeszcze przed następnym treningiem klubu sportowego.

     Amy wyłącza projektor, a salę na powrót rozświetlają światła wielkich ledowych lamp. Mimowolnie mrużę oczy i szczypię się w policzki, by choć trochę się rozbudzić.

     — To dobry film, Theresa — mówi dziewczyna, obracając w dłoniach pilota.

     — Też tak uważam — odpowiadam lekko zachrypniętym głosem, więc szybko odchrząkuję.

     — To dobry film — powtarza — Zostały ujęte wywiady z poszczególnymi członkami klubu. Pytania, które zadajesz, są dobrze przemyślane, co sprawia, że ciekawie się to ogląda. Udało ci się nawet porozmawiać z trenerem Hamiltonem.

     Uśmiecham się enigmatycznie, przypominając sobie, jak wielkie wyzwanie stanowiło namówienie nauczyciela, by stanął przed kamerą. Ku mojemu zadowoleniu łatwo udało się go przekupić nowym błyszczącym gwizdkiem, jednak zostawiam dla siebie tę informację.

     — Mimo to nie całkiem mi się podoba.

     Czuję się, jakby ktoś mnie opluł. W każdy film, który tworzę, wkładam całe serce, całą duszę. Traktuję je jak swoje dzieci. Są nienaruszalne, dlatego słowa dziewczyny burzą krew w moich żyłach. Podnoszę wzrok na Amy wciąż bawiącą się cholernym pilotem z neutralnym wyrazem twarzy. Mam ochotę rzucić tym pilotem w jej idealnie wyskubane brwi. Staram się opanować swój impulsywny charakter i z całej siły ściskam krawędź drewnianego blatu.

     — Nie zrozum mnie źle — odzywa się ponownie irytująco słodkim głosem, natomiast reszta tylko się przysłuchuje. — Od strony technicznej jest idealnie... Ale jest bardzo mało ujęć z samych treningów. Jak mamy dobrze poznać sportowców, skoro niemal nie widać ich w trakcie praktycznych zajęć?

     Wbrew pozorom jej wątpliwości uznaję za zasadne. A to dlatego, że nad tym samym zastanawiałam się wczoraj wieczorem. Niestety w trakcie pracy przyszła brutalna świadomość tego, jak niewiele mam materiałów z zajęć na stadionie. Wynikało to z oczywistych względów, a mianowicie by ograniczyć nieprzyjemne spotkania z Samem do minimum. Jak widać, moje wysiłki na nic się nie zdały. Wracamy do punktu wyjścia.

     Wstaję i kieruję się w stronę drzwi z dziwnym ciężarem na sercu. Wcale nie podoba mi się pomysł, by wracać na ten cholerny stadion, ale najwidoczniej nie mam innych opcji. Lepiej mieć to już za sobą.

     — A ty gdzie się wybierasz? — Chłopak siedzący obok Amy zabiera głos po raz pierwszy.

     — Zrobić dobry dokument.

     Wyciągam kamerę z szafki i jestem tak zajęta przygotowywaniem się psychicznie na przyszłe wydarzenia, że nie zauważam, gdy ktoś zatrzymuje się za moimi plecami. Czuję dotyk ciepłej dłoni na ramieniu i podskakuję z zaskoczenia.

PozornieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz