Rozdział 13

123 10 8
                                    


     - Niech się pani nie rusza! To tylko krople do oczu!

     - Przecież się nie ruszam, do cholery! Nic nie widzę!

     - Panie doktorze!

     Do pomieszczenia wchodzi starszy wiekiem mężczyzna w kitlu. To, co zastaje w środku, można nazwać dość osobliwym. Pielęgniarka mocuje się ze Sienną, która niespokojnie kręci się na szezlongu. Obszar wokół jej oczu jest opuchnięty i zaczerwieniony, a powieki przymknięte. Tęga kobieta usiłuje przytrzymać dziewczynę w pozycji leżącej, aczkolwiek jest to zadanie trudne do wykonania. Od razu widać, że obie powoli tracą cierpliwość.

     Stoję bez ruchu w drugiej części sali, ściskając chusteczką obolały nos, który zdążył nieco napuchnąć i przyglądam się, jak doktor dołącza do szamotaniny dwóch kobiet. Wciąż czuję się osłupiała po tym, co się stało. Świat dookoła mnie lekko wiruje, ale nie na tyle mocno, bym nie pozostawała świadoma sytuacji.

     Gdybym powiedziała, że szpital nie należy do moich ulubionych miejsc, byłaby to całkowita prawda. Zapach środków dezynfekujących przygarnia na myśl okropne wydarzenia z dzieciństwa, które kategorycznie staram się wyrzucić z pamięci. Na próżno. Instynktownie znajduję ręką małe zgrubienie z tyłu głowy i lekko się wzdrygam. Nawet gdyby wspomnienia uleciały, blizna zostanie. Będzie tam, stale przypominając o mojej słabości. Nieustannie przypominając o niewinnej i pełnej radości cząstce mnie, która przepadła bezpowrotnie.

     - Już po sprawie. Proszę się uspokoić. - Doktor pomaga Siennie oprzeć się na oparciu krzesła, a ta posłusznie wykonuje polecenia. - Teraz założymy opatrunek. Objawy powinny ustąpić za pół godziny.

     Zasapana pielęgniarka podchodzi do mnie i sadza mnie na taborecie. Wyciąga niezbędne bandaże i gazy, a w powietrzu zaczyna unosić się zapach alkoholu.

     - Chodź, nieszczęsna istoto. Teraz zajmiemy się tobą.

***
|Kilka godzin wcześniej|

     Przewracam stronę zeszytu i zagorzale notuję każde słowo nauczyciela, by nic nie uszło mojej uwadze. Pozwalam sobie podnieść wzrok na ułamek sekundy, by przyjrzeć się zdjęciu, które profesor Murphy właśnie wyświetlił na tablicy.

     - Dziś porozmawiamy sobie o Emmanuelu Lubezkim. To meksykański operator filmowy. Czy ktoś może mi powiedzieć, z czego zasłynął?

     Koło filmowe nie cieszy się szaloną popularnością w Queen's School. Przeważająca liczba uczniów wybiera zajęcia z plastyki albo sportu. Uznają, że to łatwiejszy sposób, by zdobyć dodatkowe punkty z zajęć pozalekcyjnych. Lekcje pana Murphy'ego wymagają zaangażowania i wysiłku, dlatego uczęszcza na nie jedynie garstka osób. Nie dziwi mnie to. Zdecydowana większość ludzi przeżywa swoje życie, idąc na łatwiznę. Licealiści nie są wyjątkiem.

     - Trzy razy z rzędu dostał Oscara za najlepsze zdjęcia. - odpowiada Trish z ostatniej ławki.

     - Tak, świetnie.

     Nauczyciel kontynuuje swój wywód, a ja staram się zapamiętać jak najwięcej praktycznych rad, które później mogłabym wykorzystać. Mówi o technikach obsługiwania kamery i dokładnie omawia każdy nagrodzony film Lubezkiego. Zanim się orientuję, rozlega się dzwonek na przerwę i wszyscy wychodzą z ciemnego i ciasnego pokoju na poddaszu.

PozornieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz