3. gra się rozpoczęła

4.1K 333 186
                                    

       Zajęcia zdawały się ciągnąć w nieskończoność. Koncentrancji Harry'ego nie pomagały uporczywe myśli o meczu quidditcha, który miał rozegrać się dzisiejszego popołudnia, a tym bardziej nie fakt, iż ostatnią lekcją były Eliksiry. Jego myśli krążyły wokół tego wydarzenia przez wszystkie siedem długich, nużących godzin. Jednak wchodząc do lochów starał się odepchnąć je w najdalsze zakamarki umysłu - tak, by nie spowodowały kolejnego wybuchu, i eliksiru, i Snape'a.

Pokiwał twierdząco głową na coś, co mówiła do niego Hermiona, choć nie skupił się na ani jednym słowie opuszczającym jej usta. Jeśli miał wnioskować ze znudzonej miny Rona i systematycznego wywracania oczami przyjaciela, opowiadała o czymś związanym z nauką. Weasley zazwyczaj słuchał dziewczyny, wysilał szare komórki, by ją zrozumieć i wysilić się na odpowiedź, lecz gdy w grę wchodził podręcznikowy bełkot w miarę możliwości ulatniał się szybciej, niż ktokolwiek mógłby go o to podejrzewać. Tak i też w tej chwili wytłumaczył się Lavender, która rzekomo czekała na niego na miejscu i potrzebowała pomocy - co mogłoby brzmieć wiarygodnie, gdyby rudzielec nie był ostatnią osobą skłonną do udzielania dobrych porad.

Skierował się w stronę ławki, zajmowanej przez ich dwójkę od początku roku. Na początku trochę narzekał - brakowało mu przyjaciela, odpierającego ataki ślizgonów i mówiącego o najmniej nawet istotnych rzeczach. Dzięki temu zajęcia upływały szybciej, choć nie potrafił zliczyć ile razy oberwali od profesora podręcznikiem za gadulstwo. Z czasem jednak zaczął doceniać obecność Granger, a tym samym ogromnej wiedzy, którą posiadała. Fakt, nie rozmawiali wtedy zbyt wiele - dziewczyna była zagorzałą zwolenniczką uważania na lekcji - ale w ostateczności nie było tak źle.

A na pewno nie tak źle, jak byłoby, gdyby musiał dzielić miejsce z Malfoyem. Stanął jak wryty, przez co brunetka wpadła na jego plecy omal ich obojga nie wywracając. Przez kilka sekund wlepiał zdezorientowane spojrzenie w wysoką, wyprostowaną sylwetkę zajmującą dotychczasowe miejsce Hermiony. Był pewien, że stałby tak do końca lekcji, gdyby nie interwencja przyjaciółki.

- Malfoy? To moje miejsce - powiedziała stanowczym głosem, wychodząc blondynowi na przeciw i zostawiając oszołomionego gryfona w tyle. Skrzyżowała ramiona, a jedyną oznaką zdenerwowania, którą dawała po sobie poznać były palce kurczowo zaciśnięte na okładkach podręczników. Jej brązowe oczy wpatrywały się ze spokojem i pewnością siebie w arystokratę, najwidoczniej nie robiącego sobie nic z dziewczyny. Widząc jego dumne, pełne pogardy spojrzenie Harry nie mógł wyjść z podziwu dla cierpliwości brunetki, względnie pamiętającej o kulturze nawet w obecności węża. 

Ciało ślizgona ani drgnęło, pozycja w jakiej siedział na nie swoim miejscu nie uległa najmniejszej zmianie.

- Twoje byłe miejsce, chciałaś powiedzieć. 

Potter poczuł spojrzenia wszystkich obecnych w klasie na ich trójce. Obserwował czerwone plamy złości na policzkach Granger, kiedy irytacja w nim narastała, pokonując początkowe oszołomienie. Zacisnął zęby, zamierzając stanąć w jej obronie. Podszedł do Malfoya, widocznie zadowolonego z siebie, jakby dzielenie z nim miejsca nie stawiało ich obu w najgorszej możliwej sytuacji. Przez parę poprzednich miesięcy zdawał się zapomnieć o swoim uwielbieniu do uprzykrzania mu życia, ale najwidoczniej kara wymierzona przez Snape'a odrodziła stare przyzwyczajenia. Otwierał już usta, by coś powiedzieć, ale przerwał mu nienaturalny chłód, wywołujący dreszcz na karku.

Odwrócił się w sam raz, aby zobaczyć profesora zamaszystym krokiem wchodzącego do sali. Kiedy wrota się za nim zatrzasnęły zimno zniknęło - domyślał się, że pochodziło z podziemnych korytarzy. 

- Granger, pragnę zauważyć, że lekcja się rozpoczęła, a ty nadal nie zajęłaś stanowiska. - Wyniosły ton nauczyciela rozniósł się echem i zagotował krew w żyłach Harry'ego. Nienawidził tego człowieka tak samo jak nienawidził jego okropnej satysfakcji z wytykania błędów najlepszej gryfońskiej uczennicy. Widział, jak otwiera usta, by zaprotestować, ale oczywistym było, iż Snape doskonale zdaje sobie sprawę z Malfoya zajmującego nie swoje miejsce i nie zamierza nic z tym faktem uczynić.

unknown pleasures ; drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz