Draco przez kilka długich sekund nie był w stanie się poruszyć. Ciało przestało być pod kontrolą umysłu, serce podeszło mu do gardła, by za chwilę ciężko opaść i niepokojąco zwolnić. Nie wiedział, które głosy należały do osób zgromadzonych w sali, a które do niego, nie potrafił rozpoznać ich znaczenia, przytłoczony szumem krwi w uszach. Cierpki uśmiech ojca zdawał się wypalać w nim piętno, aż musiał odwrócić wzrok. Oczy powoli przyzwyczaiły się do ciemności, dzięki czemu mógł dostrzec zarysy postaci rozstawionych w kręgu pod ścianami. Jedna z nich nie miała na głowie kaptura.
Blaise miał spuszczoną głowę i twarz zdjętą emocjami, których Malfoy nie był w stanie zidentyfikować. Niezależnie od tego, jak bardzo próbował na nim wymusić kontakt wzrokowy, nie przynosiło to efektów.
Kolejny szok niemalże rzucił go na kolana. Mroczny Znak wybijał się na tle ciemnej skóry Zabiniego, wyglądając na świeży. Draco musiał przełknąć gorycz żółci, gdy zdał sobie sprawę, czym na niego zasłużył. Zacisnął pięści, przytłoczony szokiem, złością i rozpaczą. Nigdy nie udawali bycia najlepszymi przyjaciółmi, ale ślizgon spodziewał się po nim choć resztek przyzwoitości, być może zaślepiony nadzieją, że nie jest jedynym, który nie chce podążać śladami rodziny. Nie darzył Blaise'a sympatią, ale z niechęcią przyznał, że sam do tego dopuścił, obdarzając go podświadomym zaufaniem.
Dopiero chwilę później Draco zrozumiał, że wbrew pozorom nie wszystko było tak stracone, na jakie wyglądało. Zabini wiedział o nim i Potterze, wiedział, że zdarzało im się spędzać razem wieczory i że dawna nienawiść odeszła gdzieś w zapomnienie, ale nie miał pojęcia, o czym rozmawiali. Nie wiedział, co planowali, a to znaczyło, że i ojciec Malfoya o tym nie wie. Ciepłe stosunki z Potterem wystarczyły, by posądzić swojego syna o zdradę, ale nie przekreślały jeszcze wszystkiego, co razem z nim planował.
Przeniósł wzrok na Lucjusza, w sam raz, żeby dostrzec subtelny ruch jego dłoni. Nim mężczyzna zdążył wydobyć różdżkę z szerokich kieszeni szaty, blondyn postawił kilka chwiejnych kroków w tył. Gorączkowym ruchem przetrząsał własne ubrania, szukając niewielkiego przedmiotu, co nie byłoby trudnym zadaniem, gdyby potrafił opanować drżenie rąk. Upadł na podłogę, przetaczając się na bok i kryjąc w zasłonach ciemności, unikając pierwszego, gniewnego zaklęcia jakim zaatakował go ojciec. Niemal nie odczuwał bólu związanego z upadkiem na kamienne podłoże, z wdzięcznością przyjął za to jego chłód. Dał sobie kilka sekund na głęboki oddech i uspokojenie chaotycznego wiru myśli, aż zacisnął dłoń na drewnie różdżki.
Być może gdyby miał więcej czasu, gdzieś pod całym murem chłodu, jaki uczył się budować latami, poczułby ukłucie bólu na myśl, że ojciec był w stanie go zaatakować wskutek kilku słów, niepotwierdzonego donosu, jemu samemu nie dając nawet możliwości ich potwierdzenia. Ale teraz musiał skupić się jedynie na przeżyciu, swoim oraz całej masy innych ludzi, zwłaszcza tych nieczystej krwi. Odpychał natrętne myśli, przywołując z odmętów pamięci rady Pottera. Skupienie, tego potrzebował, by wyjść z tego cało.
Wsparł się o ścianę, podnosząc na miękkich kolanach i ściskając różdżkę modlił się, by spontaniczne, amatorskie i dość ryzykowne zaklęcie wymyślone przez Zakon zadziałało. Usłyszał stukot butów Lucjusza na posadzce jeszcze przed tym, jak go zobaczył, wyniosłego, uśmiechniętego i gdzieś w tym wszystkim wściekłego. W innych okolicznościach Draco uśmiechnąłby się, myśląc o tym, jaką hańbę na niego sprowadził. Syn przywódcy Śmierciożerców zwracający się przeciwko nim. Draco Malfoy i Harry Potter, w relacjach daleko leżących od nienawiści.
Wykrzywił wargi w pogardliwym wyrazie, starał się nie zerkać w stronę innych Śmierciożerców, gdy zastanawiał się, dlaczego jeszcze nie zaatakowali. Czuł się jak zwierzę zapędzone w pułapkę, chwilowa rozrywka wieczoru, tak mała i nieważna, że nie stanowiła nawet wystarczającego zagrożenia. Wyprostował ramię, celując różdżką w pierś swojego ojca.
CZYTASZ
unknown pleasures ; drarry
FanfictionHarry Potter pokonał Voldemorta, ale pojmanie wszystkich jego popleczników w chaosie po bitwie okazało się znacznie trudniejsze. Nie zamierzają wycofać się w cień, z wciąż żywą nienawiścią i pragnieniem zemsty - a on znajduje sojusznika w osobie po...