Malfoyowi wiele brakowało do nieskazitelności.
Było to oczywistością dla każdego z jego roku i wszystkich, którzy nieopatrznie weszli mu w drogę. Odpychające zachowanie ślizgona stało się dla wszystkich tak naturalne jak wschody i zachody słońca, toteż mało komu spędzało sen z powiek.
Ale potem zaczął oddalać się od ścieżki przyzwoitości jeszcze bardziej i jeszcze szybciej, jakby czerpał energię życiową z każdego grymasu, który widział na swój widok. Przestał zadawać sobie trud odnoszenia się z szacunkiem do nauczycieli, nawet do Snape'a. Zwykle dobre nazwisko i wysoka pozycja ojca wystarczały, by uniknąć szlabanów, lecz Draco w pierwszym tylko miesiącu zdążył utracić już tak wiele punktów, iż profesor eliksirów nie mógł przejść obok tego obojętnie. Inna sprawa, że nigdy nie pokusił się o stawienie na miejscu kary. Z czasem zaczął używać poważnych zaklęć, nie przysługujących osobie w jego wieku, a już szczególnie nieakceptowalnych gdy ofiarami były pierwszoroczniaki. Zamiast kpiącego uśmiechu blada twarz zastygła w niemej masce wściekłości, odrazy i rozgoryczenia. I jeżeli ludzie kiedyś uznawali Dracona za ciernistą różę, teraz przypominał bardziej cały gąszcz zgniłych kwiatów o ostrych kolcach, gotowych rozedrzeć skórę każdego, kto spróbuje dostać się do twierdzy, jaką się otoczył.
W Hogwarcie roiło się od plotek, najróżniejszych i najgłupszych, szeptanych w obawie przed osobą, której dotyczyły. Harry nigdy by się do tego nie przyznał, ale sam poczuł iskrę zainteresowania co mogło doprowadzić Malfoya do takiego stanu. Potem jednak usłyszał od Neville'a, który dowiedział się owych rewelacji od czwartoklasistek z Hufflepuffu, że przyczyną wszystkiego jest zaprzestanie produkcji ulubionego żelu do włosów blondyna i raz na zawsze postanowił przestać słuchać plotek. Strata czasu, a koniec końców nie było rzeczy obchodzącej go mniej od ślizgońskich humorków. Miał masę innych zmartwień, a większość nich zaczynała się na "Ś" i kończyła z "mierciożercy".
Zamrugał dwukrotnie, patrząc na fiolkę smoczych łez w swojej dłoni. Westchnął cicho, nie będąc w stanie przypomnieć sobie, ile z nich już wlał do wrzącego kociołka. Ostatnio zdarzało mu się to nieustannie, a zajęcia z eliksirów stały się jeszcze większą męką, niż do tej pory uważał. Według podręcznika powinien dodać do mikstury, z której miał powstać Eliksir Koncentracji pięć kropel, aż ta nabierze błękitnego zabarwienia. Ile razy ścisnął fiolkę, zanim zupełnie się zamyślił? Zagryzł wargę, kątem oka zerkając na Hermionę, ale dziewczyna miała w oczach takie skupienie, iż nie odważył się jej przerywać. Wzruszył ramionami, przechylił smocze łzy i pozwolił trzem kroplom wymieszać się z tym, co dotychczas przyrządził. I niemalże od razu tego pożałował.
Fala gorąca buchnęła mu w twarz - był pewien, że gdyby nie odsunął się w porę musiałby pożegnać się z brwiami. Niepoprawnie przygotowana substancja była na tyle silna, by kocioł zleciał ze stanowiska i wypełnił całą salę duszącym, gęstym dymem. Potter odczołgał się w tył, zasłaniając nos i usta rękawem czarnej szaty. Jak przez mgłę słyszał wściekły głos profesora Snape'a, rozkazującego uczniom opuścić pomieszczenie. Jęknął w myślach, wyobrażając sobie jak potężna spotka go za to kara i ile drwin będzie musiał wysłuchiwać, nim całe to wydarzenie odejdzie w niepamięć. Gdyby nie Hermiona pewnie zostałby na podłodze, użalając się nad swoim marnym losem, aż drapanie wywołane dymem pozbawiłoby go tchu. Dziewczyna pomogła mu się podnieść i wyprowadziła na korytarz, mamrocząc coś o nieuwadze oraz tym, że jej własny eliksir już prawie był gotowy.
Gryfon poczuł ukłucie wyrzutów sumienia. Jego przyjaciółka była jedną z najlepszych uczennic Hogwartu oraz niekwestionowanie najmądrzejszą osobą, jaką znał. Pomimo tego, eliksiry stanowiły słabość, którą brunetka starała się zwalczać ciężką pracą i skupieniem. Czyli czymś, co ostatnio w ogóle nie wychodziło Harry'emu - dzisiejsze zajęcia nie były jedynym, ale najlepszym na to dowodem. Z tego, co udało mu się zauważyć, mikstura Hermiony pasowała do opisu w podręczniku, toteż mogłaby odzyskać nieco w oczach Snape'a. Bardzo prawdopodobny przebieg wydarzeń, gdyby tylko wyjąć z niego jeden drobny szczegół, mianowicie obecność zielonookiego, rozkojarzonego gryfona.
CZYTASZ
unknown pleasures ; drarry
FanfictionHarry Potter pokonał Voldemorta, ale pojmanie wszystkich jego popleczników w chaosie po bitwie okazało się znacznie trudniejsze. Nie zamierzają wycofać się w cień, z wciąż żywą nienawiścią i pragnieniem zemsty - a on znajduje sojusznika w osobie po...