16. dziewczyny

2.4K 276 187
                                    

   Czasami rzeczy, które zakorzeniły się w odmętach jego umysłu, właściwie nie do końca świadomie, jako te najgorsze miały osobliwą przypadłość stanowienia tak naprawdę najlepszego, czego doświadczył.

Wychowanie Dursleyów, choć nienawidził tego przyznawać, odcisnęło na nim swoiste piętno, niechęć do odmienności, całkiem zabawną, jeżeli wziąć pod uwagę, że stanowił owej odmienności niemalże idealny przykład. Starał się pozbyć tej przypadłości, wyrobić własne opinie zamiast ślepego podążania utartymi ścieżkami. 

Dlatego leżał teraz z nieprzytomnym wzrokiem wlepionym w spowite cieniami sklepienie dormitorium, kolejną z tysięcy bezsennych nocy poświęcając rozmyślaniom. Nie przynosiły zadawalających efektów, pogrążał się jedynie w mętnych, coraz bardziej chaotycznych i niezrozumiałych dla niego wnioskach, wymieszanych we wspomnieniach i dzisiejszym wieczorze, odtwarzanym na nowo jak stary film w opuszczonym kinie. Harry nie mógł pozbyć się smaku ust Malfoya na swoich własnych, nie potrafił zapomnieć o ich miękkiej strukturze, delikatnym rozcięciu na dolnej wardze, w jakiś sposób obezwładniającym uczuciu, jakie mu towarzyszyło. 

Wcześniej rzadko myślał o całowaniu, w szczególności chłopców. Odczuwał to jak coś abstrakcyjnego, względnie przyjemnego, ale nie tak, jak zdawał się sądzić każdy wokół. Całował już innych, pamiętał pełne śliny pocałunki Cho i nieco suche wargi Ginny i myśli o tym pozostawiały go dziwnie zobojętniałym, nie zniechęconego, ale z całą pewnością również nie podekscytowanego. Spodziewał się, że jak tylko Malfoy się odsunie fala obrzydzenia zwali go z nóg, będzie musiał zmywać z siebie brudny wstyd i zniesmaczenie. Ale czekał całą noc i nic z tego nie nadchodziło.

Miał ochotę tam wrócić, upaść i prosić ślizgona o kolejną dawkę słodkiego zapomnienia, oddania tej jednej, prostej czynności jakby wszystko wokół miało za chwilę upaść i pogrzebać świat, a całowanie zimnych warg było jedynym, co ma szansę ich ocalić. Potem ganił się za myśli tak głupie i tak żałosne, że modlił się, by nikt na całym świecie nigdy nie dowiedział się o ich istnieniu. Mimo wszystko nie mógł wyprzeć drżenia rąk, mrowienia w całym ciele i tego, że nie potrafił się odsunąć. Nie potrafił zrobić wówczas nic, by to przerwać i był całkiem pewien, że nie zrobiłby tego i teraz bo ostatecznie, być może wcale tak bardzo tego nie chciał.

I kiedy wszystko nareszcie zdawało się być na swoim miejscu - jakby nie patrzeć, Harry w końcu zrozumiał dlaczego ludzie tak lubili się całować - jednocześnie zdawało się uczynić jeszcze bardziej skomplikowanym. Zupełnie normalnym było odczuwać przyjemność z czyjegoś dotyku, ale czy miał prawo to odczuwać ze strony Malfoya?

I dlaczego, do cholery, Malfoy to zrobił? On, ostatnia osoba, o którą gryfon mógłby to podejrzewać. Co sprawiło, że ich twarze się zbliżyły, roztrzaskując między nimi wszelkie granice, i dlaczego teraz, skoro wcześniej nic na to nie wskazywało? 

Harry miał ochotę krzyczeć w poduszkę z frustracji. Sam nie wiedział czego chciał, pragnął jedynie o tym zapomnieć i na powrót być nieco mniej zmieszanym przez odruchy własnego ciała, jednocześnie trzęsąc się z niecierpliwości na ich kolejne spotkanie. 

Problem leżał w tym, że nie wiedział, czy raz zaznając tego smaku, uczucia, pierwotnego i nieokiełznanego uniesienia będzie jeszcze potrafił wytrzymać bez niego.

Zasnął nad ranem, kiedy było już jasno, wiatr wściekłymi podmuchami uderzał w chybotliwe okiennice dormitorium i słońce nieśmiało świeciło, obojętne i nietykalne.

Gorący prysznic i parę kufli soku dyniowego pomogło mu doprowadzić się do porządku i zapomnieć o marnych kilku godzinach snu. Był w nieoczekiwanie dobrym nastroju, czego nie można było powiedzieć o Hermionie i Ronie, wciąż nieco naburmuszonymi i unikającymi jego spojrzenia. Przeprosił przyjaciół kilka razy, a kiedy w końcu ulegli i zaczęli z nim rozmawiać, z uśmiechem wysłuchał kilku plotek i nieco chaotycznych opowieści rudzielca. Zrelacjonowali mu przebieg zajęć, które opuścił, on wcisnął im historyjkę o tym, że do późnej pory siedział przy podręcznikach i po raz pierwszy od dawna wpłynęli na głębokie wody beztroskich rozmów i śmiechów. 

unknown pleasures ; drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz