9. idea randki

3K 284 126
                                    

— Czy teraz możesz mi to wytłumaczyć?

Pytania Zabiniego były nieuniknione, ale Draco miał szczerą nadzieję, że chłopak pozwoli mu chociaż zebrać myśli, nim je z siebie wyrzuci. Tym czasem ledwo przekroczyli próg biblioteki, a jego zdenerwowany głos rozbrzmiał echem w ciemnych, pustych korytarzach, którymi kluczyli w stronę lochów. Westchnął cierpiętniczo, próbując zyskać dla siebie kilka cennych sekund na decyzję jakie słowa mogą mieć najmniej tragiczne skutki. 

Ryzykował straty na dwóch płaszczyznach. Właśnie tego próbował uniknąć. Z wszystkich możliwych scenariuszy Blaise był najgorszym, jaki mógł się odegrać. Crabbe i Goyle byli kretynami, którzy stronili od książek tak bardzo, że Draco podejrzewał, iż szybciej wleźliby do Komnaty Tajemnic niżeli biblioteki. A nawet jeśli jakimś cudem by to zrobili, istniało sporo prawdopodobieństwo, że sekret byłby bezpieczny. Cały czas trzymali się jedynie arystokrackiego boku, jakby nie zauważając jak bardzo ten starał się od nich odsunąć i byli omijani szerokim łukiem przez większość hogwarckiej społeczności. Profesor Snape - nawet mimo ostatniej wzajemnej oschłości pozostawał jego chrześniakiem. Przybliżyłoby się jedynie to, co zaplanował na nieco późniejszy termin. Od samego początku zamierzał poinformować Severusa o swoich planach, ale nie mógł tego zrobić bez najważniejszego ogniwa, splatającego wszystkie chaotyczne części, zgody Pottera. Och, doprawdy - każdy, tylko nie Zabini.

Ślizgon był zaraz po jego lustrzanym odbiciu najbardziej oślizgłym, podstępnym i nieprzeniknionym facetem, jakiego znał. Z początku mu to imponowało. Był zadowolony z znajomości ich rodzin, aż nie stało się jasne, że takie relacje nigdy nie prowadziły do niczego dobrego. Blaise Zabini był zbyt podobny do niego - do tego, kim powinien być. Nie umiałby zliczyć wszystkich wieczorów, gdy zastanawiał się czy błysk okrucieństwa w ciemnych oczach jest jedynie taką samą maską, jaką on przywdziewał, czy prawdziwym Zabinim. Tak wyglądał ich świat, przebrania zbyt dobre, by potrafili przez nie przeniknąć, twarze zbyt kamienne, by cokolwiek z nich wyczytać i serca tak zgorzkniałe, że nie umieli ufać własnym odbiciom.

— Nie sądzę, bym musiał tłumaczyć ci ideę randki.

Kroczył przed siebie tak samo pewnie i szybko nawet wtedy, gdy zostawił czarnoskórego chłopaka w tyle. Nie miał ochoty odwracać się i sprawdzać, jak głupio wygląda jego zdezorientowana mina. Potrzebował skupienia, przeanalizowania reakcji Pottera i ukojenia dla myśli, a dostawał jedynie coraz większy chaos. Wikłał się w niebezpieczne gry, kłamał i wciągał to w osobę, która prawdopodobnie go za to zabije - choć oczywiście gryfon nie mógł mieć pretensji. To nie on musiał wymyślać najmniej szkodliwe rozwiązania w najmniej sprzyjących temu warunkach. I choć nazwanie ich spotkania randką i dość mocna sugestia w stronę Zabiniego wydawała się leżeć daleko od dobrego wyjścia z sytuacji, miała swoje plusy. Zapewniała całkiem dobre wytłumaczenie wobec tego wieczoru i przyszłych kolejnych, które będą musiały się odbyć, jeżeli Potter przystanie na jego plan. Mogła wywołać spore poruszenie i skandal w murach Hogwartu, ale w tej sprawie polegał na swojej wieloletniej reputacji - nieco naiwnie liczył na to, że ludzie uznają to za kolejny ślizgoński podstęp. W gruncie rzeczy całkiem niedalekie od prawdy, lecz z całą pewnością różniące się skalą i ofiarami.

— Mógłbyś za to zdradzić mi dlaczego Potter... nie chodzi się na randki z wrogami — syknął, doganiając go i szarpiąc za ramię Malfoya, powstrzymując go od pokonaniem ostatnich kilku metrów dzielących ich od dormitorium. Blondyn zacisnął wargi, odwracając się i piorunując czarnoskórego spojrzeniem. Cofnął ramię, nonszalancko strzepując zaciskającą się na nim rękę. Wykrzywił usta, czując coś znacznie cięższego, zawisłego między nimi pod powierzchowną wartwą uczniowskiej sprzeczki.  Mierzyli się wściekłymi spojrzeniami, z każdą sekundą pozwalając sobie na więcej niechęci zawartej w wzroku i postawie.

unknown pleasures ; drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz