8

43 7 0
                                    

-Mamo już spokojnie- wróciłem do salonu już ubrany, a Ethan podawał swojej mamie kolejny łyk wody.
-Wiedziałam, że jesteś gejem, ale niespodziewałam się zobaczyć twojego prawie nagiego chłopaka w naszej toalecie- oddychała ciężko kobieta, a mężczyzna siedzący w fotelu śmiał się z zaistniałej sytuacji.
-To nie mój chłopak, kolega z klasy. Nocował u nas.
-Ja chyba już pójdę- zabrałem plecak i udałem się do wyjścia- dowidzenia.
-Dowidzenia Harry, następnym razem weź ciuchy na zmiane- mama bruneta pomachała na pożegnanie, a chłopak pobiegł do wyjścia i po chwili sięgnął po kurtkę.
-Pójdę odprowadzić Harry'ego.
Jego mama nie odezwała się więc wyszliśmy pośpiesznym krokiem.
-Możemy zwolnić? Nie mam kondycji, a znając moje szczęście zaraz się wywale- stanęliśmy, a Ethan próbował złapać oddech-Przepraszam za moją mamę, nie sądziłem, że wrócą wcześniej. Wręcz przeciwnie, myślałem, że wrócą później.
-Spoko, nic się nie stało- zaśmiałem się wesoło.
-Mieliśmy pouczyć się matematyki, ale chyba nic z tego nie wyjdzie. Jedynie możemy pogadać przez kamerkę.
-A kiedy mamy sprawdzian z matematyki?
-W poniedziałek- na samą myśl, że mam  dwa dni rozbolała mnie głowa.
-Tak szybko? Powaliło ich?- brunet, zaśmiał się, a ja złapałem jeszcze większego doła. Ethan był tak samo dobry w matematyce jak Emily, a to już jest wyczyn.
-No to co, ja lece...- chłopak zerknął na telefon i zatrzymał się w miejscu.
-Co mama kazała ci wracać?- parsknąłem śmiechem.
-Nie no coś ty- zaśmiał się nerwowo, a ja popatrzałem trochę poważniej-Grozi mi, że jak nie wrócę za pięć minut to wystawi mi walizki- zaśmiałem się jeszcze bardziej, a gdy opanowałem śmiech pożegnałem się z brunetem.

Szedłem z bratem do szkoły
Całą niedzielę się uczyłem, oczywiście nie z własnej woli, Ethan pilnował mnie cały dzień.
Zatrzymaliśmy się przy wejściu, obróciłem się do brata.
-No to jesteśmy. Trzymaj się, nie zwariuj, a jak ktoś cie wkurzy daj mu w łeb- pożegnałem się z bratem i wkroczyłem do środka.
Metr od mojej szafki stały dziewczyny z drużyny cheerleaderek.
-Hej Harry- spojrzałem konta na dziewczyne i przywracając oczami otworzyłem szafke, z której wyjąłem strój na wf.
-Tak?- odwrociłem głowę do Akiry i zakluczyłem szafke.
-Chciałbyś wpaść do mnie na impreze w sobote? Wszyscy z drużyny już się zgodzilii, nawet Nick- powiedziała szybko, jakby bała się, że zaraz znikne.
-No dobra, niech będzie, o której?- wiedziałem, że  gdybym odmówił nie dałby mi spokoju.
-O dwudziestej.
-Wpadne- dziewczyna podbiegła do towarzystwa, które bacznie nas obserwowało i zaczęła coś szeptać. Gdy odchodziłem usłyszałem tylko jak dziewczyna mówi ,,udało się, wszystko idzie zgodnie z naszym planem" pomyślałem, że pewnie chcą mnie upić, ale po ostatniej imprezie wątpię, że to im się uda.

Zauważyłem, że Emily nie było na wf-ie, a pięć minut po dzwonku wkroczyła cała zdyszana do sali.
Miała potargane włosy i pierwszy raz widziałem, żeby miała ubrany golf.
-O panna Hunter, ma pani szczęście właśnie rozdawałam sprawdziany...
Dziewczyna uśmiechnęła się przyjaźnie i w czasie, gdy miała dosiąść się do mnie, zawołał ją Ben. Wzruszyła ramionami i poszła do bruneta. Ethan siedział z Nick'iem, czyli krótko mówiąc byłem w dupie.

Myślałem, że się popłacze. Matematyczka sprawdziła sprawdziany na lekcjach i po piątej lekcji zawidniała czwórka! Jezu drogi, czwórka!
-I co dostałeś?- zapytali równocześnie Nick i Ethan podchodząc pod klase.
-Czwórkę! Może zdam- brunet uśmiechnął się szeroko wiedząc, że cała niedziela ze mną nie poszła na marne.
-Oby tak dalej. Przynajmniej nie wywalą cie z drużyny- dodał Nick poklepując mnie po plecach.
Właśnie dzisiaj trening. Spojrzałem na zegarek, miałem jeszcze trzy godziny.
-Nie chce mi się iść na historie, pizza?
-Przykro mi, ale musisz iść, bo wywalą cie, kapitanie- zaśmiał się Nick, który w porównaniu do mnie miał dobre oceny i dobrą frekwencje.
Przewróciłem oczami i westchnąłem ciężko. Czekają mnie dwie godziny męczarni.

Nasz historyk po całym dniu miał tak dosyć, że przez dwie godziny mieliśmy luz.
Zmierzałem razem z Nick'iem i Ethanem w stronę sali gimnastycznej, gdzie czekała już cała drużyna.
-Jones, pierwszy raz nie spóźniony, co się stało. Kolega też na koszykówkę?- mężczyzna zwrócił się do Ethana, a ten tylko kiwnął głową.
-Wolę siatkówkę.
-Siatkówka jest w piątki, można przyjść się zapisać- brunet skinął głową i zajął miejsce na trybunach.
-Dobra zaczynamy, krótka rozgrzewka i podzielcie się na dwa zespoły. Nick i Harry, będziecie kapitanami- trener wyszedł z sali, a my zaczęliśmy rozgrzewke.

Skoczyłem by zrobić wsad, jednak poczułem jak jakaś siła pcha moje nogi w bok. Chciałem upaść na stopy, co nie skończyło się dobrze dla mojej kostki.
-szkurde, pojebało cię- wydarłem się łapiąc dłońmi za kostke.
To Evan wbiegł w moje nogi, mimo iż jesteśmy w tej samej drużynie.
-Evan, to już nie pierwszy raz kiedy zwracam ci uwagę. Mam dość tych głupich zagrywek, skoro dwa tygodnie na ławce nie dały ci do myślenia, to wywalam cie z drużyny- Czarnowłosy tylko powiedział coś niezrozumiałego, a następnie wyszedł szybkim krokiem z sali.
-Harry, jak twoja kostka?
-Nie jest skręcona, wystarczy dzień, dwa odpoczynku i będę mógł grać.
-Mam nadzieje, w przyszłym tygodniu gramy mecz i to taki jeden z ważniejszych.
Dosiadłem się na trybuny i razem z Ethanem oglądaliśmy trening.

Gdy przebrani wyszliśmy z szatni ujrzałem Evana.
-Ej poczekaj!-zawołałem przyspieszając kroku.
-Co chcesz- odwrócił się z uśmieszkiem, a ja przypierając go do ściany, podniosłem kilka centymetrów do góry.
-Co ty odpierdalasz? Mało masz zębów?- chłopakowi zszedł uśmiech z twarzy, a Ethan z Nick'iem próbowali odciągnąć mnie od chłopaka.
-Harry o co chodzi?- spytał niczego nie świadomy brunet, ciągnąc mnie z rękaw bluzy.
-Ten mały gnój był kiedyś moim przyjacielem, dopóki nie przeleciał mi laski- mój uścisk wzmocnił się, a pięści napierały coraz mocniej na szyje chłopaka.
-Nie zasługiwałeś na nią, ze mną było jej lepiej- próbował złapać oddech, a ja lekko się uśmiechnąłem.
-To czemu zerwaliście po dwóch dniach?- puściłem pogniecioną koszule, a chłopak wziął głęboki oddech.
-Bo przez ciebie wszyscy z drużyny mnie znienawidzili, łącznie z nią- zaśmiałem się jeszcze głośniej, patrząc na czarnowłosego z góry.
-Trzebało nie zachowywać się jak debil, a zresztą Akira, po waszym zerwaniu lata za mną cały czas, dzień w dzień od dwóch lat- chłopak zdenerwowany chciał wymierzyć cios, jednak zatrzymałem szybkim ruchem dłoni uderzenie i sam zamachnąłem się by po chwili policzek chłopaka zaczął krwawić- słaby refleks młody.
Pchnąłem go z powrotem na ścianie, po której zjechał plecami i udałem się w stronę wyjścia.

Life Is Cruel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz