24

35 5 0
                                    

-Wstajemy, Harry.
-Gdzie jesteśmy?- przetarłem oczy jedną ręką, a drugą podparłem się na fotelu.
-Jesteśmy już na miejscu, wychodź- otworzyłem szeroko oczy i rozejrzałem się wokół.
Fakt, autokar znajdował się przed szkołą.
Wziąłem plecak i wysiadłem z pojazdu.
Zabrałem swoją walizkę i doszedłem do Nick'a i Willa.
-Jedziesz z nami?- zapytał starszy, gdy stanąłem obok.
-Tak, jeśli to nie problem.
-Jaki tam problem, zostajesz na noc?
-Mogę.
-Rety... Znosiłem cie przez trzy dni, mieliśmy razem pokój, a teraz na dodatek u nas nocujesz. Mogę już się załamać?
Zanim zdążyłem odpowiedzieć, przed nami zatrzymał się samochód, w którym siedziała niska brunetka o niebieskich oczach.
-Wsiadajcie chłopcy. Domyślam się, że Harry zostaje na noc.
-Tak.
-Czemu mnie to nie dziwi.
Will usiadł na przodzie, a my z Nick'iem rozsiedliśmy się na tyłach.

-Mam nadzieję, że przez ten czas moja paczka przyszła- weszliśmy do środka domu i zatrzymaliśmy się w kuchni, by razem z Nick'iem pomóc rozpakować zakupy. Will odrazu zniknął w swoim pokoju.
-Nie, synku.
Chłopak przewrócił oczami i razem udaliśmy się do pokoju, gdzie odrazu zająłem łóżko.
-Ta paczka spóźnia się już tydzień.
-Mój list z Hogwartu spóźnia się siedem lat.
Nick zaśmiał się i włączył komputer.
-Netflix?
-Jeszcze pytasz?
Zajął miejsce obok mnie i zaczęliśmy szukać filmy na dzisiejszy wieczór.

-Ja lecę- powiedziałem do przyjaciela zakładając kurtkę przy wejściu.
-Nie chcesz jeszcze zostać?
-Nie, naprawdę już pójdę. Pa.
-Cześć.
Pomachałem Nick'owi i odpalając papierosa ruszyłem do domu.

Po powrocie do domu i rozpakowaniu się padłem na łóżko.
Przewróciłem się na plecy i obróciłem głowę w stronę biurka, gdzie znajdowała się jakaś koperta.
Niechętnie zwlokłem się z łóżka i wziąłem koperte do ręki i wyciągnąłem zawartość.
Po przeczytaniu rzuciłem list na biurko i wróciłem do łóżka.
Zaproszenie na ślub.
Na dodatek z osobą towarzyszącą.
Niby nie muszę nikogo brać, ale nie wytrzymam sam na ślubie mojego wujka, którego nie widziałem od dwunastu lat.
A może, Emily...
Ja: hejka, chciałabyś się spotkać?
Emily: cześć, za pół godziny w kawiarni obok szkoły.
Rzuciłem telefon na łóżko i ruszyłem wziąść szybki prysznic, a następnie ubrałem się i wyszedłem z domu, po drodze żegnając się z Hervey'em.

Spokojny ciepły dzień. Wiatr lekko kołysze liśćmi i koronami drzew.
Kawirnia wypełniona rozmowami ludźmi, którzy korzystają z chwili wolnego czasu.
Siedziałem przy stoliku obok okna, wpatrując się w przechodzących przeciwną stroną ulicy ludzi.
Kątem oka, znad parującej kawy zauważyłem, że drzwi uchyliły się.
W drzwiach stanęła piękna brunetka o niskim wzroście.
Szybko obejrzała się po pomieszczeniu, by wkońcu z uśmiechem namierzyć mój stolik wzrokiem i skierować się w jego kierunku.
-Długo czekałeś?- dziewczyna zajęła miejsce na przeciwko mnie i jedną ręką poprawiła włosy opadające jej na twarz.
-Dopiero co przyszedłem.
-Więc, czemu chciałeś się spotkać?
-Więc, dostałem zaproszenie na ślub do mojego wujka. Mogę zabrać osobę towarzyszącą. I... pomyślałem o tobie.
-Chcesz, żebym z tobą poszła?
-Tak. Jeśli to nie problem.
-Pójdę.
-Naprawdę? Dziękuję, nie wiem jak sam bym tam wytrzymał. Wiesz, moi kuzyni lubią pokazywać swoją wyższość i gadać tylko o sobie.
-Rozumiem. Zamówimy coś do jedzenia?
-Pewnie.

Life Is Cruel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz