Godzina osiemnasta. Wróciłem do pokoju i obudziłem Willa, który nie był z tego faktu za bardzo zadowolony.
Razem z Nick'iem i jego bratem udalismy się na miejsce zbiórki, gdzie czekała już większość uczniów.
-Więc tak, śniadania odbywają się o ósmej, obiady o trzynastej, a kolacje o dwudziestej. Kto nie przyjdzie, ten po prostu nie zje. Jeśli chcecie zjeść coś poza tymi posiłkami, przy recepcji jest sklepik i automaty. Dzisiaj o dwudziestej pierwszej robimy ognisko, można będzie zjeść pianki lub kiełbaski, więc macie trochę czasu na zapoznanie się z terenem, tylko nie macie wychodzić zbyt daleko! Cisza nocna jest od dwudziestej drugiej, nie będziemy sprawdzać czy jesteście w łóżkach o tej porze. Po prostu następnego dnia macie zjawić się na zbiórce, a za chociaż najmniejsze spóźnienie jest kara. Aha, dzisiaj kolacje będzie wcześniej, dziewiętnasta. Dziękuję, to tyle. Do zobaczenia na kolacji.
Skoro nie musieliśmy już siedzieć w domkach udałem się w głąb lasu i usiadłem na jednym z przewróconych drzew.
-Mogę się dołączyć?
-Pewnie- brunet usiadł obok, trochę za blisko.
-Chcesz?- wyjął z plecaka dwa monsterki.
-Myślałem, że masz coś lepszego...- chłopak grzebał chwile w plecaku i wyciągnął wódkę- żartowałem, ale może się przydać. Daj tego monsterka.
Podał mi puszke i równocześnie otworzyliśmy puszki, biorąc soczystego łyka.
-Będziemy tak siedzieć w ciszy?
-A co chciałbyś robić w lesie?- spojrzałem na niego, a on poruszył brwiami- zboczeniec.
-A że odrazu zboczeniec- przysunął się jeszcze bliżej, o ile było to możliwe- to ty odebrałeś to źle, chodziło mi o poleżenie sobie i popatrzenie w niebo... albo korony drzew.
-Gdybym znał cię od wczoraj może i bym uwierzył, ale znam cie od dzieciaka i wiem jaki jesteś.
-Widzisz jaka piękna historia miłosna? Znamy się od dziecka, na początku wrogowie potem przyjaciele- na to słowo wybuchnąłem śmiechem, a chłopak spiorunował mnie wzrokiem- na końcu para, zamieszkalibyśmy w parterowym domku razem z pieskiem.
-Kusząca propozycja, ale zrezygnuje.
-Czemu?
-Bo mnie nie pociągasz- zaśmiałem się i gdy próbowałem wstać jego ręka uniemożliwiła mi to ściagąc mnie z powrotem na dół, specjalnie go sprowokowałem.
-Może zmienie twoje zdanie?- zbliżył się niebezpiecznie blisko mojej twarzy.
-Podziękuje- brunet najwidoczniej nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Wstałem i szczerząc się powoli udałem się w stronę domków. Po chwili jednak chłopak z uśmieszkiem dogonił mnie i razem wróciliśmy do domku.-Już się obściskiwaliście?- Nick przywitał nas takim pięknym pytaniem.
-Niestety, nie.
-Na szczęście nie.
-Idziemy na kolacje?- Nick ominął nas śmiejąc się i stanął opierając się o framuge.
-Tak, tylko zapale i przyjdę, idźcie.
Emily, Nick i Will udali się w stronę stołówki, a ja oparty o ścianę domku zapaliłem papierosa.
Jednak po chwili namysły odsunąłem się od drewnianego budynku, bo z moim szczęściem mogłem go podpalić nawet jeśli byłoby to mało prawdopodobne.Gdy spaliłem papierosa byłem pod drzwiami pięć minut przed kolacją, jedak nie udałem sie do środka gdy usłyszałem rozmowę Akiry i Emily.
-Czyli jesteś zakochana w moim Harry'm? Nie bądź śmieszna, on nigdy na ciebie nie spójrzy jako kandydatkę na dziewczynę. Nie chcę się chwalić, ale to mnie ostatnio zasypywał komplementami.
-Cześć dziewczyny- powoli udałem się w ich stronę i dopiero teraz zauważyłem grupke Akiry stojących w ciszy czekając na dalszy ciąg wydarzeń.- Emily świetnie wyglądasz, piękny warkocz, do twarzy ci z nim. Chcesz zjeść ze mną kolacje?
Puściłem dziewczynie oczko, a ta uśmiechnęła się, a na jej twarzy zagościł lekki rumieniec.
-Mogę się dołączyć?- Akira położyła dłoń na moim ramieniu, a ja delikatnie ją ściągnąłem.
-Wybacz, chciałbym posiedzieć w miłym towarzystwie- uśmiechnąłem się szerzej i objąłem Emily ramieniem i powoli odeszliśmy w kierunku stołów.
-Dziękuje- stanęła na palcach i pocałowała mnie w policzek, a moje policzki zaczęły delikatnie piec.
Zajęliśmy miejsca i po chwili dołączył się Nick z bratem.
-Znaj moją dobroć- Will podał mi miskę z płatkami, a sam zajadał się kanapkami z serem i szynką.- pamiętałem o twojej miłości do płatków. Wkońcu jak spędzałeś u nas całe wakacje to trudno było nie zauważyć.
-Brałeś coś, że taki miły jesteś?
-Obiecał mi, że będzie zachowywał się normalnie- Nick uśmiechnął się ukazując rząd zebów z aparatem i zabrał bratu przedostatnią kanapkę.
-No ej.
Nick wzruszył ramionami i zabrał mu kolejną kanapkę.
-Przez ciebie zagłoduje.
-Z takim brzuchem chyba ci to nie grozi, masz tu zapas podejrzewam, że na tydzień.
-Mówisz, że jestem gruby?- Will bez zawahania ściągnął koszulkę, a mimo że byliśmy na dworze zrobiło mi się trochę duszno- sądząc po twarzy Harry'ego jednak dobrze wyglądam.
Na jego twarz wkradł się łobuzerski uśmiech, a moją twarz oblał mocny rumieniec.
-Will, mógłbyś założyć koszulkę? Gwarantuje, że nikt nie chce oglądać jak paradujesz pół nagi- pani Hoove podeszła do naszego stolika i wcisnęła w ręce Willa koszulkę, którą położył obok na ławce.
-A ja mogę się założyć, że jednak ktoś chce- przygryzł wargę, a ja spuściłem głowe i zniknąłem pod stołem udając, że zawiązuje buta.
-Ubierz się, bo reszte wieczoru spędzisz w pokoju- usłyszałem oddalające się kroki, więc zająłem swoje poprzednie miejsce.
-Nie musisz się przede mną ukrywać- brunet puścił mi oczko, a ja zacząłem bawić się łyżką.
-Zawiązywałem buta.
-Harry, masz klapki.
-Fakt. Jestem zmęczony, pójdę się położyć- wstałem, odniosłem miskę i udałem się w kierunku domku.
Ściągnąłem bluze i koszulkę, i w samych dresach położyłem się na łóżku.
-Śpisz?- drzwi otworzyły się, a w przejściu stanął Will.
-Czy ja mogę spędzić więcej niż dziesięć minut bez ciebie.
-Nie, bo umarłbyś z tęsknoty.
-Denerwujesz mnie, wiesz?
-Domyślam się- usiadł na swoim łóżku nie spuszczając ze mnie wzroku.
Ściągnął koszulkę i został w samych spodenkach. Następnie udał się na brzeg mojego łóżka głupio się szczerząc.
-Co ty znowu ode mnie chcesz?- chłopak bez słowa zbliżył się niebezpiecznie blisko mojej twarzy, a swoją zimną ręke położył na moim rozgrzanym brzuchu- nie dociera do ciebie, że dzisiaj zerwałem z chłopakiem.
Położyłem ręce na jego klatce piersiowej, by zachować chociaż trochę odostępu między nami.
-No właśnie, jesteś wolny. Co ci nie pasuje?
-Ty mi nie pasujesz- odepchnąłem go, a on tylko się zaśmiał i położył się na swoim łózku. Odetchnąłem z ulgą i odwróciłem się do ściany.
-Dobranoc- szepnął gasząc lapke stanowiącą jedyne oświetlenie w pokoju.
-Branoc.
Zamknąłem oczy, jednak tej nocy nie udało mi się zasnąć.
CZYTASZ
Life Is Cruel
Teen FictionHarry po chwili bliskiej śmierci, zgadza się na ucieczkę od ojca, dzięki czemu zaczyna nowe życie. Nie spodziewa się jednak, że ten rok przyniesie mu więcej wrażeń, niż każdy inny.