12

33 6 0
                                    

Obudził mnie typowy, kacowy ból głowy.
Przeklnąłem pod nosem i przejrzałem się wokół.
Leżałem na ziemi w lesie.
Wstałem i otrzepałem się z ziemi i gałązek. Niedaleko leżała butelka wódki, mocnej głowy to ja nie mam.
Usiadłem na pieńku i chwile dochodziłem do siebie biorąc głębokie oddechy.
Wiatr zaczął mocniej wiać, więc zapiąłem kurtke po samą szyje i wstałem ostrożnie z pieńka.

-No, znalazła się zguba!- zadzwoniłem, a chwile później otworzył mi Hervey, mówiąc nieco za głośno.
-Człowieku, ciszej- złapałem się za głowę i udałem się w głąb mieszkania w strone pokoju.
-Oj, kacyk?- Hervey ze śmiechem oparł się o framuge, patrząc jak zamykam drzwi od pokoju.
Po chwili jednak znowu otworzyłem drzwi, co poskutkowało jeszcze głośniejszym śmiechem mężczyzny.
Udałem się do toalety, która cudem była wolna i zakluczając się odetchnąłem z ulgą.
Odkręciłem kran i przemyłem twarz dłońmi, a następnie wziąłem zimny prysznic.
Wychodząc z wody coś mi brakowało.
Spojrzałem kontem oka na przedramie i zauważyłem, że nie było na nim bandażu, który nosze codziennie.
-Cholera- powiedziałem sam do siebie i szybko wytarłem się, następnie wybiegając z łazienki w samych bokserkach wpadłem do mojego pokoju.
Sięgnąłem do szafki nocnej i wyciągnąłem z niej bandaż, którym owinąłem rękę.
Wciągnąłem na nogi szare dresy i położyłem się na łóżku.
Moje leniuchowanie przerwał dzwonek telefonu.
-Co jest Ethan?
-Czemu cie jeszcze nie ma w szkole? Baba z matmy okazjonalnie się spóźnia, jeszcze się wyrobisz.
-A niby po co mam iść?- nie wiedziałem nawet, który jest dzień tygodnia.
-Może po to, żeby zdać?- chłopak słysząc moje milczenie, zaczął znowu- zapomniałeś? Mamy dzisiaj sprawdzian zaliczeniowy, który będzie miał duży wpływ na średnią.
-O kurde zapomniałem- zerwałem się z łóżka i sięgnąłem po czarne skarpetki i biały t-shirt- powtórzysz mi cały materiał?
Ethan tłumaczył mi poszczególne tematy, a ja oagrniałem się, próbując zrozumieć o czym mówi.
Wkońcu biegnąc do szkoły, bo autobus mi uciekł dotarłem wchodząc przez okno.
-No zdążyłeś- wyszczerzył zęby, a ja o mało nie wyplułem płuc- spóźnia się już dwadzieścia minut.
-Pani Hoove się dzisiaj nie wyrobi na naszą lekcje, sprawdzian przełożony na poniedziałek, a my mamy iść do świetlicy- ogłosił William wracając holem.
No świetnie, po drodze zabiłem się prawie pięć razy, a teraz okazuje się, że na marne. Prawie samochód mnie przejechał i coś se zrobiłem z ręka.
Jedynym plusem było to, że Nick był dzisiaj nieobecny.
Udaliśmy się na parter gdzie znajdowała się świetlica. Usiadłem naprzeciw Ethana, który mnie wyprzedził.
-Tak w ogóle, czemu ciągle nosisz ten bandaż?
Dostałem w tym samym momencie wiadomość, bo mój telefon zawibrował.
Masz dwie wiadomości: Emily, Nick.
Widząc drugiego nadawce przewróciłem oczami. Weszłem w konwersacje z Emily.
Emily: hej, coś się stało?
Ja: nie, czemu tak myślisz?
Emily: bo wczoraj mieliśmy oglądać netflixa, a ciebie nie było
Ja: przepraszam wypadło mi coś, może dzisiaj?
Emily: dzisiaj jest impreza u Akiry.
Ja: no to w takim razie w poniedziałek?
Emily: okej.
Ja: czemu nie ma cie w szkole?
Emily: ja w przeciwieństwie do was sprawdzam e dziennik i wiem, że dzisiaj nie ma pani Hoove, więc mamy na 9
Ja: mądzrze
Emily: wiem, pa
Ja: narka
-I co? Kto pisał?- schowałem telefon do kieszeni.
-Emily i Nick.
-A co chciał Nick? Wczoraj był załamany, pytał o ciebie.
-Nie wiem co chciał, nawet nie odczytałem. A z resztą to wszystko jego wina, obiecał mi coś i nie dotrzymał słowa- westchnąłem cicho.
-No dobra wróćmy do pytania... czemu ciągle nosisz ten bandaż?
-Nie ważne... Długa historia...
-Posłucham.
-Wolałbym na osobności.
-To zerwiemy się z lekcji.
Pokiwałem głową i pod pozorem wyjścia do toalety uciekliśmy ze szkoły.

Chodziliśmy z brunetem po lesie, który znałem jak własną kieszeń.
-To opowiesz mi wkońcu?
-No dobrze...- westchnąłem zwalniając krok- dwa lata temu była impreza. W tym czasie chodziłem z Niką, siostrą Nick'a.
-Nie wiedziałem, że Nick ma siostre.
-Posłuchaj do końca. Na tej imprezie była Nika jak i Nick. Pamiętam, że tańczyłem, a Nika gdzieś mi zniknęła jednak nje przejmowałem się tym. Po którymś kieliszku, postanowiłem jej poszukać. Poszłem na piętro i weszłem do pokoju, gdzie ujrzałem Nike, która leży na podłodze, a przy niej Nick. Nick miał wezwać pomoc, jednak nie był na to taki ochoczy. Gdy przyjechała karetka i zabrała Nike, Nick wciągnął potajemnie kreske i zaczął się trząść, na szczęście został z nami ratownik, który czekał na policje. On zaopiekował się Nick'iem, a ja uciekałem bojąc się konsekwencji. Następnego dnia dowiedziałem się, że...- mój głos zaczął się łamać, a moje oczy zrobiły się szklane od łez- że Nika, że Nika nie żyje... Byłem z nią dwa lata, planowaliśmy przyszłość, pomagała mi kiedy ojciec wracał pijany i mnie bił. Znałem ją od dziecka, a teraz jej już nie ma- zatrzymałem się i padłem na kolana, a moje policzki zalały się łzami.
Ethan uklęknął obok mnie i przytulił głaszcząc po plecach.
-Zacząłem pić, palić i brać, brałem i prawie skończyłem jak ona... Odratowali mnie, a ja nienawidziłem świata. Poznałem na odwyku dziewczyna, która próbowała ze sobą skończyć, zaprzyjaźniliśmy się, pomogła mi znaleźć sens życia i kiedy mieliśmy razem wychodzić z odwyku i ona mnie zostawiła. Skończyła ze sobą, ale nie orzez narkotyki. Skoczyła, skoczyła z piątego piętra, patrzyła mi w oczy, widziałem jak spada i nie mogłem nic zrobić- zakryłem rękami twarz- gdy wróciłem do domu pobił mnie ojciec, powiedział, że jestem nieudacznikiem i jest mu za mnie wstyd. Wróciłem do pokoju i wziąłem scyzoryk- zdjąłem bandaż i ukazałem trzy blizny.
-Harry...
-Ta za to, że jestem nieudacznikiem- pokazałem na pierwszą, a głos całkiem mi się łamał.
-Harry proszę- Ethan zakrył dłonią usta, a samotna łza zleciała mu po policzku.
-Ta za to, że pozwoliłem by Nika i ta dzoewczyna zginęły...- pokazałem drugą- a ta za to, że wszystkich zawodze, za to że jestem debilem, za to że jestem bezsilny, nie mogłem obronić siebie, ani Ryan'a przed ojcem, nic nie umiem zrobić.
Ethan ścisnął mnie jeszcze mocniej, a nawet nie próbowałem opanować łez.
-Wracajmy do domu- brunet wstał, a ja jeszcze chwile siedziałem płacząc, jak małe dziecko.

Life Is Cruel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz